poniedziałek, 31 marca 2014

Rozdział 8 część I


Przepraszam, ale niestety miałam pewne problemy osobiste i nie mogłam pisać. muszę to nadrobić :)



**-**-**-**-**


Była godzina 16:37 gdy wbiegłam do swojego pokoju. Zbyt dużo czasu mu poświęciłam. Nie powinnam tam iść. Na początku i nawet bez jego przekonywania chciałam zagrać. Ostatecznie musiałam przestać. To co zaczęłam robić gryzło się z tym co myślałam, robiłam przez ostanie czasy. To znaczy upokarzanie Krisa gdy tylko była taka możliwość, wyzywanie go.

To wszystko było tylko przykrywką. Tak naprawdę czekam tylko na jedno słowo skierowanie przez niego do mnie. A brzmi ono „ przepraszam” Tylko to chcę od niego usłyszeć. Może nie wybaczę mu od razu niestety naważył piwa a teraz musi go wypić. Posklejać stare błędy. Nie wystarczy je po prostu porzucić zostawić w niepamięć. Oczywiście nawet, jeśli mnie przeprosi i tak zawsze będę to pamiętać, ale on się nawet nie postarał o jedno głupie przepraszam. Chcę, aby powiedział to od siebie z nieprzymuszonej woli. Żeby sam na to wpadł. Sam wiedział, że mnie zranił i powinien przeprosić. Cóż Kris by mnie tylko i wyłącznie przeprosił tylko dla tego, że chcę lepiej grać. No bo po co chciał zobaczyć ja gram? Przecież ma filmiki, sam się przyznał. Po co? Dla siebie. Wcale nie chciał mnie znów zobaczyć. Chciał tylko Mój talent. Nic więcej. Pieprzony egoista! A ja zmiękłam. Tak bardzo chciałam usłyszeć te słowa, że przegapiłam moment, w którym chciał mnie tylko wykorzystać dla własnych celów. Mówię temu stanowcze nie. Postanowiłam. Choć moje decyzję są w większości błędne chcę inaczej. Od teraz jestem jak skała nie ugnę się pod jego groźbami, prośbami czy Bóg wie, czym jeszcze.

Ale za jedno jestem mu wdzięczna. Przełamałam się, mogę grać. Mój kochany starszy braciszek by tego chciał. I uświadomiła mi to ostatnia osoba, o którą mogłabym to podejrzewać. No może jest jeszcze moja kuzynka Ann, ale to już inna bajka. Cóż wynika z tego tylko tyle że i jego i ją nienawidzę jednakowo. Choć  nie ugnę się przed nim. Nie powiem mu tych słów. A  raczej jednego – „dziękuje”. Nie powiem mu tego choć by nie wiem co.


***

I tak właśnie minęło kilka dni. Mamę widziałam tylko wieczorami. Nic nie podejrzewała. Ale co ja mogę? Kris nawet nie starał się ze mną jakkolwiek skontaktować . Jutro poniedziałek. Mój jedyny kontakt od tych kilku dni z jakąkolwiek osobą poza mamą to Ali i Pan ze sklepu spożywczego, którego nawiasem mówiąc bardzo lubię.
W szkole nie robiliśmy nic ciekawego tylko przeczytałam zaległości w książce i tyle.  Odrobiłam matmę a zajęło mi to nie mało czasu. Zaczęłam też pisać wypracowanie ale jakoś nie miałam chęci go skończyć. Tak leżąc zaczęłam rozmyślać.
Nie pojmuje tylko rozumowania Krisa. Skoro tak bardzo chciał ze mną zagrać to czemu teraz zrezygnował? A może on tylko czeka żeby mnie upokorzyć w szkole przy wszystkich? Nie. W tedy i ja bym go upokorzyła a no cóż ja mam na niego większego haczyka niż on na mnie.  Choć nie chciała bym mówić czegoś czego nie muszę.
Tak oto rozmyślając zalogowałam się na FB. Aktualnie była godzina 19:37 jak ten czas szybko leci. Popatrzyłam na ekran. Nadal nic. Nic żadnej wiadomości. Zaraz czy ja oczekiwałam że on do mnie napisze? O nie. Nie. Ja chciałam się tylko upewnić czy zamierza coś. Ech kogo ja oszukuje? No tak samą siebie! Już miałam się wylogować ale dostałam wiadomość. Ooo Kris.

„To. Jeszcze. Nie. Konic.”

-O co temu imbecylowi do cholery jasnej chodzi?!
Tak właściwie nie mam nic do stracenia żeby mu odpisać. A więc szybko wystukałam odpowiedź.

„O co Ci do choler y chodzi, Kris?!”

Nawet nie zdążyłam mrugnąć a już miałam odpowiedź. I tak właśnie zaczęła się niezbyt ciekawa konwersacja.

„Pamiętasz..? JA się NIGDY nie poddaje!”
„Mam dość. O Co Ci teraz chodzi? Wiesz, że mnie nie przekonasz”
„Mam pewną propozycję”
„NIE.”
„Czemu od razu nie? Nawet nie wiesz o co chodzi!”
„Cóż Twojej ostatniej propozycji dałam się podejść a teraz już nie zamierzam”
„Tak? Więc się boisz? A może chcesz to końca życia myśleć, co by było gdyby?"
„Co?! Pojebało Cię?! Jeśli tak bardzo chcesz wiedzieć to proszę bardzo! nie chcę być rozpoznawalna, nie chcę, aby na ulicy ludzie patrzyli na mnie i ciągle zaczepiali prosząc o zdjęcie z nimi! A potem czytać niestworzone historie o sobie we wszystkich sportowych magazynach! Jaka to ja jestem! Nie chcę tego! A znając Ciebie ten pomysł jest pojebany jak i ty! I wszystko wyjdzie na jaw!!

Czekałam minutę, dwie, trzy aż doszło do piętnastu. I co teraz? Nie zamierza odpisać?! Taki cwany jest?! Wpatruję się w ten ekran i nadal nie otrzymałam żadnej wiadomości. Stchórzył albo po prostu się poddał. Nie to by było niemożliwe on się nigdy nie poddaje. Czekaj. Czekaj! Czy ja właśnie przyznałam, że on się nigdy nie poddaje? UGH! Tyle razy to powtarza, że w końcu zaczęłam wierzyć w te słowa. Jestem żałosna. Jak mogłam? JAK?! Ja się pytam?! A i zapomniałam dodać, że nadal oczekuję od niego wiadomości. Co się ze mną dzieje?!
Pii!! Piii

O wiadomość. W końcu odpisał!

Wiesz o tym, że wcale nie musisz nikomu mówić o klubie, w którym grałaś? O swoich umiejętnościach? Wystarczy powiedzieć, że w końcu postanowiłaś nauczyć się grać. „

Nie myślałam nigdy o tym. Przecież jak mnie zobaczą na boisku to mnie rozpoznają. Ale przecież minęła już tyle czasu. A tu tylko Kris mnie rozszyfrował. Dobra nie ukrywajmy tego. To wszystko moja wina. To przez ten głupi pamiętnik. Dobra nie jest głupi, lecz to nadal moja wina. Doprowadziłam do tego.  Nieświadomie. Gdybym wtedy nie zaspała, nie włożyłabym go do torby, Kris by go nie przeczytał i teraz nie tkwiłabym w tym gównie a w którym jestem już po sam pas tak nawiasem mówiąc. Zaraz, zaraz czy ja właśnie nie zrobiłam tego, co on przewidział? Co by było gdyby? No to prawda i muszę to przyznać. Choć sama przed sobąOn do cholery jasnej miał stu procentową racje, co do mnie. Ale oczywiście nie przyznam mu się do tego. Nie ma bata. Ale czy gdybym teraz zaczęła tak tylko myślę, ale na serio zaczęła grać bardziej na poważnie? To nie jest wcale taki zły pomysł. Dyrektor przestał by mnie nękać, Ali przestała by drążyć temat o udawaniu kogoś, kim nie jest a mama no mama nic prawie nie wie na ten temat. A co do tego dupka Thompsona no miałabym pewność, iż nie wygada a raczej mały tego procent. Lepsze to niż nic. No, bo przecież nie muszę mu mówić całej prawdy. Prawda? Mogę go troszeczkę bardzo okłamać. Będę udawać. To jest jak na razie dobre rozwiązanie. Nie mogę dać mu tej satysfakcji zaraz mu odpiszę, że się godzę i …

No właśnie! Tak, Alex znów nie przemyślałaś tego co masz zamiar zrobić. Dobrze, że te moje szare komórki jakoś zaczęły działać. W końcu. Muszę się nad tym zastanowić. Nie mogę tak po prostu odpowiedzieć mu od tak. Na pstrykniecie palcem. Zastanów się Alex. Od tego bardzo dużo zależy. Przecież miałam być jak skała. Nieugięta!

„Muszę się zastanowić”

I szybko się wylogowałam. Wyłączyłam laptopa, podłączyłam ładowarkę i wstałam. Aww nogi mi ścierpły. Czuję się jakby chodziły po nich setki mrówek. Co za nieprzyjemne uczucie! Po głowie chodziło mi tylko jedno, no może kilka pytań.
Co mam do cholery jasnej teraz zrobić?
Może Kris ma rację?!

I jedno a najważniejsze…

Kurwa czy Krisa ktoś podmienił, że on z własnej woli chce mi pomóc?!


***


Nawet nie mam pojęcia jak tak szybko minął czas. Wszystkie te godziny spędziłam na rozmyślaniu. Na razie mniejsza o to. Za 20 minut jest dzwonek na lekcje a jedyne, co zrobiłam to wstanie z tego jakże wygodnego łóżka. Dziś poniedziałek a ja się stresuje jak nigdy. Przemyślałam wszystko i stwierdziłam, że można spróbować. Oczywiści nie powiem tego Krisowi, bo, po co? Powiem tylko Ali. Ona mam nadzieje mnie zrozumie. Zawsze była za mną nawet, jeśli konsekwencje mojego postępowania były nie do wytrzymania ona – nie robiła mi wyrzutów tylko wspierała.

Z mych rozmyślań wyrwało mnie charakterystyczne burczenie w brzuchu. W końcu wczoraj usnęłam bez kolacji a obiat był mizerny.  Nałożyłam na siebie.  Pierwszy raz ubrałam coś na luzie. Nie obcisłe bluzeczki i obcisłe spodenki. Ubrałam się tak jak lubię. Weszłam do łazienki i pierwsze, co zrobiłam to wyjęcie kosmetyczki i schowanie tych wszystkich dupereli. Zaczynając na kredce do oczu a kończąc na fluidzie. Jedyne, co zostało na półeczce to mój wydłużający i pogrubiający tusz do rzęs. Przejechałam nim parę razy i stwierdziłam, że jestem prawie gotowa. Chwyciłam szczotkę i gumkę  do włosów na szybko zrobiłam koka. Z półki obok dużego lustra wyjęłam soczewki. Założyłam je i stwierdzam z żalem, iż jednak brąz do mnie nie pasuje. Te zielone tęczówki uwydatniają mój prawdziwy charakter. Te brązowe zakrywają mnie jak maska zakrywa człowieka tak brąz zakrywa prawdziwą mnie. Ale nie mogę ich jeszcze pokazać. Muszą zostać. Jeszcze przez pewien czas.

W pośpiechu zbiegłam do kuchni zajrzałam do lodówki i zabrałam jogurt pitny oczywiście ananasowy, po czym sprawnymi ruchami schowałam go do plecaka. Mamy już nie było, więc zamknęłam dom na klucz i szybko schowałam je do kieszeni kurtki. Poprawiłam plecak na ramieniu i założyłam go na drugie, aby lepiej mi się biegło. Spojrzałam na wyświetlacz telefonu zostało mi niecałe 5 minut a zwykle droga do szkoły zajmuje mi od 5 do 15 minut. Zależy, w jakim tempie idę. Rozmyślając stwierdziłam, iż zdarzę na pierwszą lekcje i jeśli dobrze pójdzie nie spóźnię się. Wbiegłam na chodnik i szybkimi ruchami rozpoczęłam mój poranny i dość rzadki jak na mnie bieg do szkoły.
Dobrze, że dziś nie wzięłam wszystkich książek, ponieważ już z tymi, co ma aktualnie na plecach mi ciężko. Wyciągając telefon a kieszeni kurtki stwierdziłam, iż mam jeszcze 2 minuty a szkoła już przed moimi oczyma. Choć pewnie mnie znając mój telefon nie jest ustawiony równo z dzwonkiem i zostało mi zapasowe parę minut lub choć mam minimalną nadzieje że  nie, jest do tyłu.

Wbiegłam do szkoły a przede mną można by rzec stado nastolatków. Tylko nie mam pojęcia, dlaczego wszystkie oczy są skierowane na mą osobę.



**--**--**--**--**--**

Jeszcze raz przepraszam.



Alex xoo