wtorek, 22 kwietnia 2014

WAŻNE !


A więc tak.  W Piątek 25 Kwietnia 2014 roku o godzinie 14:00 wyjeżdżam  na 12 dniową wycieczkę do Hiszpanii -wycieczka planowana przez szkołę. :P

W piątek nie dodałam rozdziału ponieważ święta, sprzątanie i inne duperele. Do tego dochodzi że, jadę za 3 dni a nie mam podstawowych rzeczy jak strój kąpielowy i japonki. Spodenek też mam mało :(  Więc jeśli będę miała czas dokończę rozdział i dodam. Jeśli przekonam rodziców żeby pozwolili mi wziąć laptopa i będzie tam net to może dodam a jeśli nie będzie neta a będę mieć laptopa to z pewnością coś napiszę.

Dziękuje za komentarze. Kocham Was! <3 I nawet nie wiecie jaką mi motywację dajecie nawet tylko tymi dwoma komentarzami. :3

PS. Postaram się dodać 9 przed wyjazdem. Kocham! :3

Wasza Alex xoo

piątek, 11 kwietnia 2014

Rozdział 8 część III


Wzięłam jeszcze jeden głęboki wdech i powiedziałam szybko na wydechu.
-Chodzi o Krisa. On wie. I jak by Ci tooo…. Noo- Zaczęłam się plątać. A przed chwilką byłam gotowa wszystko jej wypaplać. Nich to! Brak mi odwagi. Pfff. Mi przecież nigdy nie brak odwagi. Więc dlaczego stchórzyłam?

Brunetka patrzyła na mnie wyczekująco,  nie uśmiechała się .Jej mina świadczyła o jednym - była poważna jak cholera i czekała aż jej powiem. Tyle że ja nie za bardzo mogę. No Alex weź się w garść i powiedz ju..

DRRRRRR!

Dzwonek. I tego mi było trzeba. Spokoju. W domu. Gdzie nasza rozmowa nie będzie narażona na podsłuchiwanie.

-Ali chodź. – Wstałam energicznie i pociągnęłam ją za rękę do góry. Nałożyłam plecak na oba ramiona i nadal trzymając ją za rękę poszłam w stronę wydeptanej ścieżki. Którą będę mogła w krótszym czasie dojść do domu- Powiem Ci wszystko. Wytrzymaj jeszcze 10 minut. Proszę.
Patrzyła na mnie zdezorientowana, ale bez słowa podążyła za mną nie powiedziawszy ani słowa.


***

-Czekaj.  Jeszcze raz. Powtórz jeszcze raz to jest tak zagmatwane żee. A myślałam że to ja jestem tą która jest bardziej skomplikowana. A jednak się myliłam. No co się tak patrzysz. Móww!

Gdy dotarłyśmy do mojego domu Ali odrazy czekała na wyjaśnienia. Aktualnie od 25 minut Leży ze mną na moim łóżku i słucha moich wyjaśnień. 
Ale oczywiście jak to ona nie zrozumiała za pierwszym razem i muszę mówić jeszcze raz.

-Dobra powiem to tak, żebyś i ty zrozumiała. Okej?

Obróciła swoją dotychczas skierowaną głowę z sufitu na moją osobę. Powoli usiadła po turecku ręce położyła na kolanach i zaczęła wpatrywać się we mnie. Znowu. Oparłam się o oparcie łóżka i zaczęłam jej wszystko wyjaśniać.
-Kris chciał się spotkać i wyjaśnić wszystko z tym pamiętnikiem, o którym już wiedziałaś wcześniej. Dałam się nabrać i zaczęłam grać. W czas się zoriętowałam i po prostu uciekłam. Potem do mnie pisał no i wiesz poddał mi pomysł. Mówię Ci od dnia, w którym się dowiedziałaś o mojej przeszłości, że już nigdy nie tknę piłki no może nie tknie jej prawdziwa ja. No a Kris mi uświadomił, że będę tego żałować i za parę lat będę wspominała to wszystko z myślą, co by było gdyby. A raczej ja tak te jego wiadomości odebrałam. A po moim dzisiejszym dniu mogę powiedzieć, że wróciłam. Ta prawdziwa wróciła. Przestań się głupio uśmiechać i powiedz, o co Ci chodzi. – Odkąd powiedziałam, iż to wszystko dzięki Krisowi patrzyła na mnie na mnie z śmiesznym wyrazem twarzy uśmiechając się głupkowato.

Zmieniła swoją postawę. Popatrzyła na mnie… chwila z wdzięcznością.

-Nie myślałam, że kiedyś wypowiem te słowa, ale chyba muszę iść podziękować Krisowi. Noo, kto, jak kto ale że to dzięki Krisowi wrócisz? Nie spodziewałam się takiego obrotu sprawy. Gdybym wiedziała, że ma on na Ciebie taki wpływ już dawno bym mu powiedziała albo nie wiem.. yyy pokazała mu Twój pamiętnik? – Patrzyłam na nią z szeroko otwartymi oczyma i otwartą buzią. Czy on zwariowała?!

-On ma na mnie wpływa!? Czyś ty zwariowała?! On nie ma na mnie żadnego wpływu. To wszystko – pokazałam ręką na mój dzisiejszy strój – to tylko i wyłącznie dzięki temu, że zdałam sobie sprawę, co tracę. I tak wiem mówiłaś mi podobne słowa do tych, Krisa lecz nie wiem czemu dopiero teraz to do minie dotarło. To dzięki wam. tobie, mamie, Dyrektorowi no i może odrobinę Krisowi.

-Niech mnie coś trafi. Wróciłaś! Tak! Tak! Tak! Juhu! To, kiedy dołączasz do drużyny?!- w tym samym czasie dosłownie rzuciła się na mnie, przez co obie spadłyśmy na podłogę. Nie zważając że leżymy na podłodze zaczęła mnie przytulać. A ja zaczęłam się histerycznie śmiać z jej zachowania.
Matko jedyna. Kocham tą zwariowaną dziewczynę.
Po chwili ogarnęłyśmy się i z powrotem usiadłyśmy na łóżku. A raczej tylko ja Ali stałą przede mną i pisała coś na telefonie. A tak właściwie to kiedy ona go wyciąkła?

-Musze iść. Tata piszę, że muszę mu pomóc w księgarni. Przywieź nowy towar a klienci już czekają. Muszę iść. –Zaczęła iść w stronę drzwi – A i jeszcze jedno. Super że w końcu wróciłaś. – Uśmiechnęła się i wyszła. 

Dobraaa. To było trochę dziwne. Zważywszy, że jej ojciec zamknął jakieś pół godziny temu. Dziwnee. To było bardzo dziwne.

*

Matko co za dzień. Cholera jasna. Mam teraz po dziurki w nosie odrabianie lekcji, ale niestety muszę. Jeśli chcę się dostać na Prawo. Ale jeśli chcę znów grać nie powinnam zmienić mojego celu? Na college sportowy? Niee to jeszcze za wcześnie. Nie powinnam jeszcze myśleć co będzie potem. Alex weź się w garść. Myślisz teraźniejszością! Nie przeszłością ani nie wybiegam za bardzo w przyszłość. Takk. Będę się uczyć jak zawsze. Skupię się na wyborze szkoły wyższej w ostatniej klasie. No Prawo zawsze mnie interesowało a taraz? Wydaje się to takie odległe marzenie. Cholera wszystko runęło. Tak jakby mór który budowałam przed wszystkimi aby się im nie pokazywać prawdziwej mnie, rozpadł się na kawałki. A to wszystko w kilka dni. I przez Krisa. W sumie jestem mu winna podziękowania. Dobra o czym ja myślę? Chcę podziękować? Pojebało! Gdy dojdą czasy żebym podziękowała Krisowi to będzie koniec świata. Co nie nastąpi. Nigdy.

Tak właściwie to ja jestem dziwna. Bo kto po trzech latach powtarzania sobie, że nigdy się już nie dotknę piłki tak od razu wraca? No może Kris mnie wkurwił i teraz chcę się na nim tak trochę odegrać. Trochę bardzo. Ale to tylko jeden z wielu powodów. Na przykład nasza drużyna mnie potrzebuje.  Choć to w pewnym sensie szkoła sportowa a damski klub piłki nożnej jest jednym słowem do Dupy. A to wszystko przez to, iż w szkole jest bardzo mało dziewczyn. Jest mało ochotniczek. Bo nie tylko piłka nożna jest ważna. Dużo osób uczęszcza na przykład do klubów jak piłka ręczna, siatkówka, hokej lub koszykówka. Dziewczyny z tego, co dyr. Powiedział nie wygrały żadnego meczu od około 5 lat tylko w dziedzinie piłki nożnej. I coraz rzadziej jeżdżą na zawody, przez co poddawają się walkowerem. A ich trenerem jest podobno jakiś gościu po 50-siące. W składzie aktualnie jest tylko 10 dziewczyn. Przez co za jakiś miesiąc będą dobory- dwu dniowy tak jakby test dla dziewczyn chcących dołączyć do drużyny. A z tego co wiem w tamtym roku przyszły tylko dwie i było ich w drużynie razem 13. Więc trzy odeszły. A nasza drużyna jak na razie jest niedysponująca do jakiegokolwiek meczu a co dopiero zawodów. Muszą mieć przynajmniej 2 na ławce. Zawsze zdarzy się jakaś przypadkowa kontuzja. A w tedy dziewczyna na rezerwie ma szansę na pokazanie, co potrafi. Sama zaczęłam na rezerwie. Przez pierwsze 9 meczy siedziałam i ani na minutę trener nie wystawił mnie na boisko. Nie lubił mnie. Dopiero gdy Marry kapitan naszej drużyny w meczu półfinałowym doznała kontuzji a ten imbecyl chciał do ataku wystawić Clary dziewczynę która dopiero od miesiąca była w składzie zamiast mnie - zainterweniowała. Wcześniej nie przeszkadzało jaj że nie wchodzę bo zawsze wygrywały. Ale ten mecz był trudny. Przegrywały 2:1 a ja byłam osobą która miała choć zadbać żeby nie strzelili nam więcej bramek. Marry właśnie wtedy nawróciła się kontuzją sprzed laty i nie mogła wejść z powrotem. Zawaliłam. Po całej lini. Nie spodziewałam się takiej gry. Przeciwniczki nie grały fair play. W czasie przerwy wściekłam się że nic mi nie wychodzi i wszystko się wali a to wszystko przeze mnie. I nigdy nie zapomnę słów Matta. Skierowane do mojej osoby. 1o minut przed końcem meczu poprosiłyśmy o czas a Matt mi pomógł. Powiedział wtedy: „Weź na luz i nie przejmuj się wygraną czy przegraną. To ma być zabawa. Pamiętaj. Nie stresuj się. Dasz Sobie radę. Wieżę w Ciebie.”Te słowa prześladowały mnie do końca meczu, który w ostatniej minucie zremisowałyśmy. Ostatnia bramka należała do mnie. Mój pierwszy gol. I w tedy właśnie zaczęłam częściej wychodzić z rezerwy. Potem byłam w pierwszym składzie. I gdy Marry parę miesięcy później wyprowadziła się powierzyła mi opaskę kapitana. Zostałam kapitanem  pod koniec pierwszej klasy gimnazjum. A potem no już było inaczej…

Po tych rozmyśleniach odrobiłam lekcje pooglądałam jakieś filmy, wzięłam prysznic i gdy miałam się kłaść spać mój telefon wydał dźwięk przychodzącego SMSa.W piżamie i ręcznikiem na głowie podeszłam do mojej kurtki i wyciągam telefon z kieszeni. Kilka niedogranych połączeń od nieznajomego dla mnie numeru i jedna wiadomość od tego samego numeru.


Jutro zobaczymy, co wybrałaś.
 Choć już się domyślam.
K.xx

Czekaj, Kris? Skąd on ma mój numer?!  Usłyszałam pukanie do drzwi. Cholera jasna.
-Kochanie jeszcze nie śpisz? Już prawie północ. – głos mamy przebił się zza moich drzwi. Uch. Ulga jaką poczułam jest nie do opisania.

-Właśnie się kładę!- Podeszłam i otworzyłam jej. Stała przede mną trochę niższa brązowooka brunetka. Bardzo chuda. Zawsze dziwiłam się jak mama utrzymała taką formę. – Wszystko w porządku. Dobranoc.

-Dobrze. Branoc. –Uśmiechnęła się i poszła do swojej sypialni . Tak jak ja udając się w objęcia Morfeusza.

***

Gdy rano się obudziłam. Błam w wyśmienitym humorze. Wiedziałam że nic nie może mi go popsuć. Ubrałam sięUczesałam.  Lekko pomalowałam. Pogoda jak zawsze tutaj średnia. Ani ciepło ani zimno. Choć zima zapasem i wiał przyprawiający o ciarki wiatr.

Po zjedzeniu kanapek i umyciu zębów wyszłam spokojnym krokiem do szkoły. Tak idąc przypomniałam sobie o odsiadce. Inaczej zwaną kozie. Matko jedyna zapomniałam wczoraj na nią pójść. Przecież Cobya mnie ukatrupi. Mam tylko nadzieje że nie dołoży mi dodatkowego tygodnia za ucieczkę. Albo nie każę robić jakiejś pracy w szkole. Fujj.

Gdy doszłam do szkoły sobaczyłam Alison czekającą na mnie. Podeszłam do niej i się przywitałam całując ją w policzek.

-Wiesz jak się obudziłam myślałam że to wszystko sen. Ze moja mała Alex wróciła. A tu niespodzianka!

Popatrzyłam na nią jeszcze raz. Zaraz czy ona…

-Zaraz coś tu nie gra. Ty nie ubierasz się w takie ciuchy. Gdzie podziały się szpilki i sukienka? I czekaj.. Czy ty masz na nogach trampki?! O cholera jasna.. Coś tyy..

-Skoro ty możesz zmienić swój styl to i ja mogę. Przyda mi się coś nowego w szafie. A zwłaszcza coś całkiem innego. No i poza tym jak byśmy razem wyglądały. Serio ja w szpilkach i eleganto a ty luzik strój. No powiedz jak by to na serio wyglądało? Od teraz zaczynamy razem chodzić do sklepów.

Sklepy? Oświeciło mnie. Osz ten cwany lis.

-Gdy wczoraj niby poszłaś pomagać tacie. Wcale nie poszłaś do księgarni.  Pojechałaś do miasta na zakupy. –Al. Popatrzyłą na mnie zaskoczona. Aaaa mam Cię Kocie.- Skłamałaś. Ty nigdy nie kłamiesz. Mogłaś mnie poprosić to bym  pojechała z Tobą. Przecież wiesz..

-Chciałam Cię zaskoczyć. A teraz choć bo pierwsza lekcja dziś to wychowanie fizyczne. Na, którym masz moja droga zabłysnąć. – Chwyciła mnie pod rękę i skierowała się na tyły szkoły. Tak jest szybciej. Nie musimy się przeciskać przez tych wszystkich ludzi na korytarzu a tylnimi drzwiami jest o wiele szybciej. –Dasz z siebie sto procent. I skopisz wszystkim tyłki. A ja Ci w tym pomogę.
Och!

-Wiesz Al.- Zatrzymała się na chwilkę tuż przed drzwiami do szkoły. I popatrzyła na mnie wyczekująco. –Nie mogę ot tak wszystkiego zmienić. Nie mogą się dowiedzieć. Muszę zacząć pokazywać na co mnie stać stopniowo. Powoli. I dopiero może podkreślam może pójdę na dobór zawodniczek do nasz..

-Widziałam jak w jej oczy ciemnieją. Osz ty  w życiu. Wnerwiła się. Ups?

-Kuwa możesz sobie na w-fie robić wszystko stopniowo czy jak tam chcesz. Ale w dołączeniu do drużyny nie ma żadnego ale. Jesteś to sobie winna. Koniec kropka nie ma gadania. A teraz chodź bo za pięć minut dzwonek a jak mniemam Kris już na Ciebie czeka.

Ona nie przeklina. Czyli że mówiła na serio. Mówiła poważnie. Ach. Kocham ją za jej bezpośredniość. 


**--**--**--**--**


Dla was to parę sekund dla niektórych minuty a dla mnie motywacja. Czyli komentarze. :3

Sorki za błędy. Ale już nawet ich nie widzę, gdy czytam.

Alex xoo


sobota, 5 kwietnia 2014

Rozdział 8 część II


Głupia! Przecież nikt nigdy Cię takiej nie widział. Pewnie Cię nie rozpoznali lub.. są zdziwieni Twoją zmiana.

Pewnie tak..

Zaraz, zaraz, co to za głosik w mojej głowie? Ach moja podświadomość Plata mi figle. Już po chwili zaczęły się ciche szepty, które jak przypuszczam dotyczą mej osoby. Zaczęłam szukać wzrokiem średniego wzrostu brunetki, czyli mojej najlepszej przyjaciółki-Ali. Znalazłam. Stała do mnie odwrócona plecami i z kimś rozmawiała. Ale, z kim. Kurcze przez tych wszystkich nastolatków nic nie widzę. 

Zaczęłam iść w jej stronę. I wraz z moim postawionym pierwszym krokiem rozległ się dźwięk dzwonka na lekcje. Wszyscy zaczęli pośpiesznie zmierzać do swoich klas popychając mnie przy okazji. Ciągle patrzyłam na brunetkę, która nadal stała w tym samym miejscu i wydawało by się, iż nie słyszała dzwonka. Z kim ona tak rozmawia? Ali słyszysz mnie zasłaniasz mi widoki! Ach ta to ma szczęście, ale znając ją to pewnie jakiś starszy i przystojny.. Zaraz pewnie to ten Luis z ostatniej klasy, który gra w szkolnej drużynie piłkarskiej na obronie. Wspominała kiedyś, że jej się podoba.
Ludzie już się rozeszli i na korytarzu została tylko nasza trójka. Nadal stałam w miejscu. Podeszłam parę kroków i

-Cześć Al… Tomas!

Byłam w niewyobrażalnym dla mnie szoku. Osoba z którą moją najlepsza przyjaciółka rozmawiała tak zawzięcie iż nawet nie usłyszała dzwonka i nadal rozmawiała wpatrzona w niego jak obrazek, nie przepraszam nie tylko ona się tak gapiła. Ale i też Tomas się w nią wgapiał jak jakiś zaklęty. Stałam tam z szeroko otwartymi oczami i lekko otwartymi ustami. Nie mogłam uwierzyć! Tych dwoje.. Oni… O mój Boże!

-Ooo.. yyy cześć Alexxx..ymmm Alex? – Nadal patrzyłam na nią. A po chwili przeniosłam swój wzrok na Tomasa.. Blee jak ona może z nim rozmawiać? No nie chodzi mi że nie jest przystojny. Bo jest, ale nie tak bardzo jak.. no jest wysokiej postury oraz gra na pomozy w szkolnej drużynie. I co najgorsze przyjaźni.. nie może i oni się przyjaźnią ale zachowują się bardziej jak bracia. Ten oto doskonały facet dla mojej Ali byłby ideałem gdyby nie to że jest dupkiem takim samym jak Kris. Najpierw zbajeruj dziewczynę a potem ją zostawi. Z tego co się nie mylę obaj Ci idioci wyznają zasadę 3Z. Czyli Zdobyć, Zaliczyć, Zostawić. I jest to jeden z powodów, dla których nie ufam ani trochę Krisowi jak i jego „bratu”
-… Alex?! – glos nie należący do tej dwujki dotarł do mnie niczym grom z jasnego nieba. Znałam ten głos on należał do Kr..

-Widzę, ze wzięłaś sobie moje słowa do serca. I zaczęłaś działać. – poczułam przy uchu jego oddech a wraz z jego zachrypniętym głosem po moim ciele rozeszły się dreszcze tylko nie trze przyjemne, które ma każda dziewczyna, do której się odezwie moje dreszcze były nieprzyjemne. A ja sama znieruchomiałam. Wciągnęłam do płuc powietrze i patrzyłam na Ali, która nawiasem mówiąc lustrowała mój nowy image  z uśmiechem na ustach. Nie mam pojęcia, kiedy i jak podszedł do mnie do tego go nawet nie usłyszałam. Czułam jego oddech a po chwili jak wciąga powietrze. Czy on mnie wącha?! Momentalnie zdałam sobie sprawę iż jest zbyt blisko mnie stanowczo zbyt blisko mnie.

Zdałam sobie sprawę, że stoimy oboje w takiej pozycji co najmniej minutę co było dziwne i to
bardzo dziwne. Nie sorry to było nie wiarygodne iż w tak bliskim kontakcie on jeszcze nie leży na podłodze wijąc się z bólu. Nie zaraz, zaraz to naprawimy.

Wciągnęłam więcej powietrza do ust i unosząc dłoń z całej siły uderzyłam go łokciem w jak przypuszczam brzuch. Kris momentalnie zgiął się w pół a Tomas najpierw obdarzył mnie pełnym nienawiści spojrzeniem i podbiegł do kumpla. Za to Ali stała i przyglądała się. A jej mina świadczyła tylko i wyłącznie to iż spodziewała się tego i .. chwila była w dziwny sposób do mnie uśmiechnięta. Dobraa Co jest?

-Auu! ….Cholera!  To bolało!- Dobiegł mnie zachrypnięty głos Thompsona.

-Masz za swoje Thompson. Trzeba było nie podchodzić tak blisko wiesz po tak długim czasie naszej znajomości – tu prychnęłam- powinieneś wiedzieć, na co mnie stać i przewidywać moje ruchy. – Powiedziałam pewnie z myślą, aby mój głos nie drżał.

Cholera jasna a chciałam się nie spóźnić na lekcje.  To wszystko przez nich. Przez nich będę miała odsiadkę po lekcjach. Super po prostu super.

Pociągnęłam Alison za rękę i biegiem popędziłyśmy do Sali. Ja na historię a ona na chemię, którą ma z tymi dwoma „ braćmi”.

Gdy wybiegłyśmy z tego samego korytarz, co Kris i Tomas naglę Ali zatrzymała się a mnie pociągnęła za sobą.

-Co jest?! – nie odezwała się – Ali no! Bo Dostanę dożywocie w kozie..
Spojrzała na mnie tymi swoimi niebiesko-szarymi oczami. Po chwili rysy jej twarzy zaostrzyły się a ona sama wybuchła. Naprawdę. Niczym wulkan.

-Co jest? Co jest? Chcesz wiedzieć! Właśnie Tomas Green facet do którego wzdycham od dłuższego czasu chciał się mnie spytać czy poszłabym z nim gdzieś ale oczywiście nie dowiedziałam się gdzie bo musiałaś się pojawić! No! Cholera! Alex pomocy lubię go nawet bardzo, ale wiem jaki jest nawet na bardzo wiem. Zostawi mnie. Kurwa! Ale wiesz, co jest najgorsze? To że nie mogłam przestać patrzeć się na jego twarz. Po prostu nie mogłam. –Z jej ust dosłownie leciał potok słów. Raz się śmiała a raz miała wyraz twarzy jakby chciała zabić. – I jeszcze ty! Coś ty zrobiła ze swoim wyglądem?- co nie podoba jej się? – Też tak chcę! wyglądasz zajebiście!

-Dobra yyy. Czekaj bo nie nadążam. Po pierwsze Podoba Ci się Tomas Bleee- popatrzyłana mnie karcącym spojrzeniem i pokiwała powoli głową na tak. – po drugie rozmawiał z Tobą i chciał Cię gdzieś zaprosić, po trzecie on się Tobą interesuje i po czwarte i ostatnie przez Ciebie i Twoje gadanie mam gwarantowaną odsiadkę. – Popatrzyła na mnie z uśmiecham na ustach, ale gdy dotarło do niej znaczenie mych słów pojawił się przepraszający uśmiech numer dwa. – Idziemy na lekcje i tak w ogóle mamy już- wyciągnęłam telefon i popatrzyłam na godzinę- 12 minut spóźnienia. Więc mam już przechlapane. –Zaczęłam się cofać i chowając telefon rzuciłam szybko – Do potem! – i pobiegłam do soli chemicznej. W której jak przypuszczam Pani Cobya urządzi mi piekło za spóźnienie się na lekcje.

***

I miałam racje. Pani Cobya dość, że nawydzierała się na mnie przy całej klasie, która nie mogła przestać się śmiać, gdy Pani zaczęła na mnie wymachiwać rękami przy okazji zrzucając probówkę z jakimś płynem. Dzięki Bogu to nie był żaden kwas, bo wylądował on na budach nauczycielki, z czego dla przypomnienia klasa miała polewkę. Po tym małym wydarzeniu jeszcze bardziej zła zamiast na tydzień dała mi kozę na dwa tygodnie.  Po prostu poraszka.  No a przyszłam na czas!  Nie licząc tego małego wypadku w klasie kilka osób nie wiedziało, że to właśnie ja stałam w klasie. Ne powiem  nie bo faktycznie nie przypominałam siebie. Inny styl inna ja.

Reszta lekcji minęła mi bardzo szybko. Przerwę obiadową spędziłam w towarzystwie no Kate koleżanka z lekcji chemii. Chciałam porozmawiać z Alison ale po prostu nie mogłam jej nigdzie znaleźć  na korytarzu. A gdy już wychodziłam ze stołówki zauważyłam ją jak rozmawia z Tomasem. Nie przepraszam oni nie rozmawiali a raczej się kłócili. No Ali wrzeszczała na Tomasa. A on stał jak zaklęty i wpatrywał się  w nią i chyba nie wiedział o co chodzi. Cóż ja też bym chciała, niestety gwar na korytarzu nie pozwalał mi na to a dzwonek na lekcje chwilę temu jeszcze to spotęgował. Ostatnia lekcja to w-f a lekcji miałam ich dziś sześć. Na moje szczęście nauczyciel wychowania fizycznego spóźnił się na lekcje. No przyszedł praktycznie 10 minut przed dzwonkiem, więc nie opłacało się już przebierać. Oczywiście dziewczynom. Chłopcy w tym Tomas i Kris byli już przebrani a że pani woźna otworzyła nam tylnie drzwi wszyscy chłopcy byli już po rozgrzewce i po prostu dalej się rozgrzewali. Gdy przyszedł nauczyciel dał im piłkę a on sam zostawił nas bez opieki i poszedł do swojego pokoju przy wejściu do szkoły. Co za nauczyciel?  Po prostu brak słów. Osobiście już wolę Pana Springa. On w przeciwieństwie do Clarka inaczej przez nas zwanego „ślimaka” prowadzi lekcje tak jak trzeba. Mamy ze Clarkiem tylko zastępstwo. Ale tego nauczyciela powinni wywalić na zbity pysk.

Wszystkie dziewczyny siedziały na trybunach przy  duuużym boisku. W naszej klasie naprawdę przeważali chłopcy. Ogólnie cała szkoła była niby koedukacyjna, ale dopiero od kilkunastu lat. Wcześniej uczęszczali tu tylko chłopcy. Właśnie, dlatego moja klasa składa się z 11 dziewczyn i 28 chłopaków.  Siedziałyśmy a jedyna myśl, jaką teraz miałam w głowie to:

Ali gdzie jesteś?

Tuż po tej myśli zobaczyłam ja zmierzającą w moim kierunku.

-Alex, musimy konicznie pogadać. –
-Tak mamy dużo do omówienia.

Przeszłyśmy na sam koniec trybun i usiadłyśmy na samej górze. Gdy już siadłyśmy popatrzyłam na nią wyczekująco.

-Dobra już dobra, tylko już nie patrz tak na mnie. Już wszystko tłumaczę.
-Ale, co chcesz tłumaczyć Al?- Brunetka popatrzyła na mnie dziwnie a ja uśmiechnęłam się chytrze. –Wytłumacz mi o coc chodzi Z Tomasem. O matko samo jego imię mnie obrzydza.  Ale do rzeczy. Wiesz, że on stosuje zasadę 3Z. Proszę nie ulegnij mu. To, że ma 17 lat nie znaczy że nie jest doświadczony w „te sprawy”

Moja przyjaciółka wpatrywała się we mnie ze zdziwieniem i strachem w oczach.

-Alex!- Aż się wzdrygnęłam na jej surowy ton.- Czyś ty oszalała? To że mi się podoba nie oznacza że chcę przy pierwszej lepszej okazji lecieć mu do łóżka. Znasz mnie przecież. No czasami lubię się zabawić. Ale nigdy jeszcze nie przekroczyłam progu macania i –pokazałam jej ręką, aby przestała. Matko Dziewczyno nie chće gadać o takich sprawach w szkole. Proszę Cię!

-Serio. Myślisz że chcę słyszeć o twoim życiu osobistym tutaj? Serio?!- Dobra. Spokojnie. Po prostu jej o to spytaj. – Alison co czujesz do Tomasa?- Uuff.

Patrzyła na mnie zmieszana. Po chwili ciszy jej policzki zaróżowiły się a ona sama opuściła głowę i zaczęła się bawić krawędzią swojej białej koszulki.


-O matko Ty się zawstydziłaś! OMG! Czekaj, czekaj, to znaczy że ty go lubisz. Nie chwila coś bardziej niż lubisz! Ale jaja! Czemu mi nic nie powiedziałaś?! Jak mogłaś mi nie powiedzieć że To- nie zdążyłam dokończyć zdania ponieważ zakryła moje usta swoją ręko patrząc prosto w moje oczy karcąco. Wzięła głęboki oddech i po chwili powiedziała.

-Tak podoba mi się i to bardzo. I tak lubię go tak trochę bardziej nnnoo może to coś jak lekkie zauroczenie i  wieszz …. Nooo…. Jaaa eeee

-Ty się jąkasz. –Powiedziałam, ale z moich ust wydobył się tylko bełkot. Zaśmiałam się ściągając jej rękę z moich ust. – Zauroczył Cię sam Tomas Green. Ale.. noo już. Dobra. Nic nie mówię.
Teraz moja kolej. Ale poczekaj chwilę i lepiej się czegoś przytrzymaj. Bo możesz upaść po tym co Ci powiem.

Wzięłam głęboki oddech chcąc jakoś się przygotować na to, co chcę powiedzieć.


No już po prostu powiedz jej całą prawdę od początku. 



**--**--**--**--**--**

No i mam pytanko?czy podoba się? Czy macie jakieś pytania?
No z góry sorry za błędy. :3

Alex xoo

CZYTASZ=KOMENTUJWSZ