niedziela, 19 czerwca 2016

Rozdział 14




-No i co wymyśliłaś?
-Ale o co Ci chodzi? – O co jej chodzi?
-O to mi chodzi co nie chodzi. – Serio?
-Weź nie owijaj w bawełnę i mów w tej chwili o czym gadasz! – Alison popatrzyła na mnie karcąco. Zresztą ostatnio coś często tak na mnie patrzy.
-Ja?!  Przecież to ty jak głupia szepczesz dziwne słówka pod nosem, uśmiechasz się jak mysz do sera patrząc przez okno na trening chłopaków i przede wszystkim nie zwracając od 10 minut na mnie uwagi!
Faktycznie minęło już 2/4 przerwy obiadowej.
Ale przecież ja.. tylko patrzyłam jak on gra. Poprawka. Patrzyłam jak grają na boisku Ci wszyscy chłopcy . Tak, tak właśnie było. Wcale nie przyglądałam się Krisowi i jego postępach jakie poczynił w grze. Ugh! Miałam o nim nie myśleć!  Mam ochotę w coś uderzyć! Nieeee, lepiej byłoby kopnąć.
-Halooo? I znów to robisz?! –Przechyliła głowę lekko w prawą stronę-Ale teraz uśmiechasz się jakbyś chciała kogoś pobić.
-Alison. Trafiłaś w samo sedno.

(dop.aut. chodzi o to że chłopcy z drużyny często grają podczas przerwy obiadowej na boisku przed szkołą, oczywiści gdy pogoda jest w miarę ładna)


***


-I co ? – Moja najlepsza i jakże wkurzająca przyjaciółka zagadała do mnie podczas gdy szłyśmy  na boisko w lesie. Dziś ładna pogoda i jest ciepło wiec pewnie będziemy tam długo siedzieć.
-Co? Co?
-No, zmienił się coś? –AL. Zaraz Ci coś zrobię.
-Ale o co Ci chodzi? Albo o kogo?
-Aaaaahh  z Tobą to trzeba jak z dzieckiem. Trzeba tłumaczyć dosadnie! – Kobieto mów o co chodzi a nie owijaj w bawełnę.
-To powiesz o co Ci chodzi?
-Nie! Sama się domyśl!
-Al. Wkurzasz mnie. Nie owijaj w bawełnę!
- Nie! Powinnaś to wiedzieć! – Alison popatrzyła na mnie wilkiem i dodała-Naprawdę! Co z tobą?
Podniosłam jedną rękę (w drugiej trzymałam pod pachą piłkę) i chwyciłam się za czoło w geście porażki. Pewnie chodziło jej o Krisa. Nie. Nie myśl o nim Alex !
-Alison jestem dziewczyną. Ale naprawdę czasami nie rozumiem co Ci chodzi po głowie! A tak serio, to czuje się jakby nas ktoś obserwował.
Alison popatrzyła na mnie i zaraz zaczęła się rozglądać wraz ze mną po domach.
-Ta. To pewnie ta staruszka w tamtym oknie. – Chwyciła mnie za ramie i pokazała ręką na dom za nami. –Patrz jak nas obserwuje. Jak by nigdy nie widziała dwóch dziewczyn.

Skręciłyśmy w leśną ścieżkę i po kilku sekundach byłyśmy na naszym prowizorycznym boisku. Rzuciłam piłkę w stronę bramki. Obie zdjęłyśmy plecaki i siadając na trawie zamieniając nasze obuwie na korki. Podniosłam się i biorąc oba plecaki skierowałam się za bramkę. Rzuciłam je koło słupka.

-Najpierw rozgrzewka. Trzy kółka  i rozciąganie! – Zawołałam w stronę Al. – Podbiegłam w jej stronę i powiedziałam już normalnie. – nie opieprzaj się. – nie odpowiedziała mi. Tylko patrzyła się w stronę lasu. A dokładniej na ścieżkę którą tu trafiłyśmy. Chwyciłam ją za łokieć – Choć.
I zaczęłyśmy biegać. TA cisza ze strony mojej przyjaciółki mnie wykończy.
-Wiem żę zawsze Ci mówiłam że podczas bieganie nie powinno się gadać. Ale ta Twoje cisza jest wkurzająca.
Brunetka poprawiła wypadające włosy ze swojego kucyka nie patrząc na mnie wcale. Znów porażka. Wiedząc że ona wcale nie będzie ze mną rozmawiać bo jest wielce ‘obrażona’ zwolniłam odrobinę i zaczęłam biec za nią.
 Właśnie przebiegłyśmy jedno kółko a ja zauważyłam zmianę Al . Zawsze już w połowie pierwszego kółka była zdyszana. A teraz jej oddech jest miarowy. Nie spociła się tak jak jeszcze miesiąc temu po kilku minutach biegu. Jej postawa jest inna. Wcześniej nie zwracałam uwagi na szczegóły. Ale teraz mogę powiedzieć że ona cała się zmieniła. Od ciuchów po sam charakter.

Cóż ja też się zmieniłam. A wszystko przez. Krisa.
Krisa-Dupa-Thompsona


Po bieganiu i po dwudziestu minutach rozciągania nadal się zastanawiałam co jest łatwe a bardzo przydatne w grze? Tak aby Alison i dobrze to zrozumiała i dobrze wykonała. Może na początek zrobimy to co zawsze? Najpierw drybling, potem podawanie, strzelanie? Nie, powinnyśmy się skupić na jednym. Aby robiła jedną rzecz dobrze a nie każdą po kolii dziadowo. Ale co? Alison zawsze dobrze strzelała. Jej celność była do dopracowania. Ale i tak mocno i w miarę szybko podaje piłkę. Tak więc byłaby dobra na obronie, ale też osobą która kończy akcje. Choć nigdy nie grała w piłkę i nigdy nie chciała zacząć. Zaczyna przewidywać gdzie kopnę piłkę aby jej podać a to już jest coś. Ale co to jest gra w dwójkę ?  Kurde przydałoby się abyśmy zagrały w jakimś małym meczu. Nawet trzy na trzy, żeby sprawdzić czy nie tylko moje podania potrafi przewidzieć.

Poczułam jak przypuszczam-piłka uderza w w tył mojej głowę. Aż się zachwiałam bo to nie było aż takie słabe.
-Ała! - Powiedziałam pod nosem.
-O matko Alex! Głucha jesteś?! – Obróciłam się i spostrzegłam kilka metrów ode mnie brunetkę która na mnie wrzeszczała.- Wołałam do Ciebie! –Zawiesiła się na chwilę i popatrzyła mi w oczy. –No i sorry. Nie chciałam tak mocno.
-Czemu celujesz mi w głowę? – Spytałam. Pewnie chciała się odpłacić za wcześniej.
-Wcale nie celowałam Ci w głowę. – Zaprzeczyła kiwając głową. Zamyśliła się na kilka sekund i znów dodała- Znów mnie nie słuchałaś! Matko! Co się z Tobą ostatnio dzieje? Chodzisz zamyślona jak nie wiem co!
-Tylko myślałam co by tu teraz poćwiczyć. – Popatrzała na mnie z lekkim zdziwieniem. Pewnie myślała że jak zawsze będziemy robić to samo. Podeszłam do niej kilka kroków, bo przecież nie będę się do niej darła. – Chciałabym poćwiczyć z Tobą coś w czym jesteś dobra. Pamiętasz jak mówiłam że jesteś niezła z cielność i kopami piłki. – Pokiwała głową zgadzając się ze mną.-no właśnie. Niezła. Chcę abyś była jeszcze lepsza. Abyś wiedziała jak wykorzystać okazję. Nawet jeśli nie jesteś dobra w dryblingu a przed zdobyciem bramki dzieli cię dwójka obrońców.

-Przecież wtedy nawet nie miałabym szans na przedostanie się z piłką do bramki.- Wtrąciła się do mojej wypowiedzi. A ja uśmiechnęłam się przebiegle.

To mój żywioł. Choć wątpię aby dali ją od razu na atak czy pomoc. Ale jako obrońca może wychodzić pod bramkę przeciwnika gdy jest rożny czy nawet głupi karny. Często zdarzają się wpadki w takich zagraniach. Zawodników jest wtedy najwięcej w jednym miejscu – pod bramką.

-Są momenty w grze gdy prawie wszyscy zawodnicy są w jednym miejscu . Czy pod naszą bramką czy pod przeciwnika. Obie okazje są dobre. Tylko trzeba wiedzieć co zrobić. To są okazje do zdobycia bramki, ale w większości ludzi nawet zawodowcy  marnują takie okazje. Trzeba to wyćwiczyć. I tego właśnie chce Cię nauczyć.

Nadal patrzyła na mnie jak na wariatkę.

-Serio? Przecież ja sobie nie poradzę z przejściem jednego zawodnika. A co dopiero dwóch czy więcej! Jedyne co mi wychodzi to zwód!  - Stwierdziła podnosząc ręce do góry i splatając je pod piersiami.
-A kto tu powiedział o kiwaniu ? Ważne abyś nauczyła się strzelać piłkę gdy jest w powietrzu. – I to jest bardzo przydatne.
-Ale po jaką cholerę? Naucz mnie czegoś innego. Sama wiesz że jestem do dupy z twoimi skomplikowanymi planami. Nigdy nie mogę rozgryźć o co Ci chodzi po głowie.
Obróciłam się na pięcie i wróciłam po piłkę podbijając ją i łapiąc w dłonie. – Robimy tak jak mówię! Zobaczysz to się bardzo przyda!
Al wciągnęła głośno powietrze i zaraz wypuściła je z gwizdem. Popatrzyłam na nią kątem oka i sobaczyłam jak zrezygnowana kręci głową.
Podeszłam w stronę bramki aby utrudnić zadanie Al.
-I tak gdybym Cię namawiała Bóg wie ile czasu. I tak wyszło by na Twoje. Prawda? – Spytała. Ona mnie zna jak nikt inny.
-Jestem aż tak bardzo przewidywalna?
-Jesteś Dla mnie jak otwarta księga. – otworzyłam szerzej oczy ze zdziwienia.  Mama zawsze mi powtarzała że nie wiadomo czego się po mnie spodziewać . Bo zawsze ją zaskakuje. – Która jest pisana hieroglifami.
I właśnie w tan oto sposób wybuchłam śmiechem jak wariatka zginając się w pół i wypuszczając piłkę z rąk.
-Ha ha ha. Bardzo śmieszne Alex. Serio. Zawsze gdy już myślę że wiem co byś zrobiła w danym momencie. Ty – pokazała na mnie palcem- robisz coś co wychodzi poza moje wyobrażenia.
-Aż tak bardzo Cię zaskakuję? – Spytałam z czystej ciekawości.
-Taaakkkk! – Przewróciła oczami.- A teraz czy możemy już zaczynać? Straciłyśmy za dużo czasu na gadanie.
-Dobra, dobra. Możemy zaczynać. Ale wiesz co robić?
Alison wypuściła powietrze z ust i popatrzyła na mnie wyczekująco. – no mów w końcu.
-Już.. będę stała na bramce aby utrudnić Ci zadanie. Wiem jak to jest na początku. Gdy próbujesz trafić idealnie w bramkę patrzysz się na bramkarza i trafiasz w niego. Trudno jest się odzwyczaić od nie patrzenia w tym wypadku na mnie, bo to robisz naturalnie. Zazwyczaj bramkarz ma słabą stronę, zazwyczaj gdy podaje zawodnikowi piłkę robi to jedną ręką i to tą którą ma bardziej sprawną. A to automatycznie oznacza że ta druga jest słabsza. No chyba że jest na prawdę bardzo dobrym bramkarzem. Yy y.. więc kop w róg bramki. Tuż pod poprzeczką. No teraz akurat będzie to prawy róg od Twojej strony. Będę podawała ci piłkę rzucając do góry. Wiem że to trudne ale musisz dobrze wycelować. – Mówiąc patrzyłam jej prosto w oczy.
-Ale wiesz że ja jestem do..
-Tak wiem. Ale wszystko da się wyćwiczyć.  Spróbujmy. Okej?
-Dobra to dawaj!

Oddaliła się ode mnie jeszcze o kilka metrów.  A ja podbiłam piłkę i kopiąc lekko piłkę do góry zaczęła spadać centralnie przed nią. Alison była skoncentrowana na piłce, ale tuż przed kopnięciem jej usta wygięły się w uśmiechu a piłkę kopnę tak mocno i prawie celnie że poleciała tuż nad mną w stronę lasu wpadając w gęsty las. Popatrzyłam za nią aby wiedzieć gdzie iść. Choć las wydawał się ciemniejszy niż gdy tu szłyśmy.
Po chwili  usłyszałam głos.
-Mówiłam że jestem do dupy. – Przewróciłam oczami i zaczęłam się kierować po piłkę w stronę lasu.
-Przynajmniej trafiłaś w piłkę. – puściłam jej oczko.

I właśnie wtedy, gdy zaczęłam wchodzić powoli w gesty ciemny las, usłyszałam hałas łamanych gałęzi i szelest opadniętych liści. Coś jak by uderzenie o pień drzewa.

Piłka przeleciała centralnie koło mojej głowy ani że szybko ani nie wolno. Wystarczająco abym wystraszyła się nie na żart.

I wtedy zobaczyłam dwie  tak dobrze znane mi postacie z kpiącymi uśmieszkami na ustach wychodzące z lasu.

-Możemy się przyłączyć?


I ten pieprzony tak mi znany zachrypnięty głos.