czwartek, 29 maja 2014

Rozdział 9




Od autorki:
A więc tak Wróciłam. Cóż zacznę od tego iż nie wzięłam laptopa do Hiszpani i nic a nic nie napisałam. Właściwe prawie ubłagałam rodziców do wzięcia go, niestety laptop mi padł i gdy dopiero wróciłam Tomek(chłopak mojej siostry Izy) naprawił mi go i oczyścił. (Brak wirusów i wyłańczania się laptopa co kilka godzin aby wyczytać błąd w systemie) Więc dopiero od tygodnia go używam. A Oczywiście mam jeszcze komputer i mogłabym na nim pisać ale ja głupia miałam zapisane pół rozdziału na laptopie a nie pamiętałam treści. Do tego skończyłam już ten rozdział, jakieś 4 dni temu niestety odwiedziła nas burza  i padł mi net w domu. Dlatego dopiero dziś dodaje. Ale ważne że nadal piszę. Dobra więc czytajcie!

Ach i zapomniała bym. Dziękuje ludziska za komentarze, serio to dla mnie dużo bardzo dużo znaczy. To takie fajne uczucie jak ktoś pochwali Cię za to co sam wymyśliłeś i napisałaś. Następny rozdział w Piątek. I jak zawsze będę dodawała co weekend. :) Miłego czytania i... komentowania :3



**--**--**--**--**--**--**--**



-Dobraaa- powiedziałam z przestrachem, ponieważ ona nigdy taka nie byłą. Lubi sport i najbardziej piłkę nożną, ale przestała mnie przekonywać już dawno temu. Może jak jej wyznałam prawdę no prawię- całą prawdę, coś w niej tknęło?  Cóż ostatnio też coś mówiła abym poszła  na dobór zawodniczek do drużyny dziewczyn. Musiała bym chyba najpierw  przekonać chłopaków aby udostępnili nam boisko do ćwiczeń. Bo oni mają treningi trzy razy w tygodniu z czego wynika że dziewczyny mają dwa dni z czego jeden to piątek a w piątek jak to piątek nikt nigdy na trening nie przychodzi.

- Alex wiesz chciałam Ci powiedzieć, że coś postanowiłam.  –Powiedziała z nieśmiałością?

-Co takiego? – nie mam pojęcia, o co może jej chodzić. Bo nic ostatnio nie wspominała o nowych postanowieniach. Których nawiasem mówiąc jest niewiele.

-Wiesz pamiętasz jak mówiłaś, że mam dobrego kopa? –Przytaknęłam na tak. Dalej nie wiedząc, o co może jej chodzi. A może ona myśli żeby iść, na- gdy Cię nie było Spytałam Springa czy mogła bym być w drużynie na to on że nie jest trenerem damskiego klubu i nie wie. poprosiłam go, więc aby ocenił czy w ogóle się nadaje na potencjalną zawodniczkę. I wiesz, co powiedział?- Już sobie wyobrażam nie martw się. Po jej entuzjazmie można jasno wyczytać, że powiedział jej naprawdę jakiś komplement. Tak tylko to mogę z jej mimiki twarzy wyczytać. Bo z niej czytam jak z otwartej książki. Znam ją już dość długo i z łatwością z niej wyczytuje, co zechcę. – Powiedział, że nadaję nie na obronę.  Lub na osobę kończącą akcje, choć nie za bardzo wiem, co miał na myśli. Akcje, czyli plan wcześniej omówiony, który służył do zdobycia gola. Czyli mam zdobywać gole? Czy może  mam tylko przechwytywać piłki od przeciwnika i podawać swoim? Czyli że pomocnik, mam zostać pomocnikiem? Hmm.. Co o tym wszystkim myślisz?

A ja się teraz zastanawiam Ile ona potrafi gadać. Eee do tej pory nie mogę się do tego przyzwyczaić. Zawsze jak zaczyna mówić, mówi, mówi i mówi. To nie ma końca. Ale zastanawiam się co jej odpowiedzieć. Oczywiście jestem za panem Springiem ponieważ ma rację. Ja też uważam iż Ali ma niezłego kopa jeśli o to chodzi. Cóż, ale na obronie bym jej nie postawiła bardziej na pomocy. Choć nie potrafi dobrze się kiwać na pomocy byłaby bardziej użyteczna. Bo mogła by się przysłużyć do strzału gola a tak to nie powstrzymałaby nikogo, kto by chciałby się przedrzeć przez obronę do bramki. Potrzebny jest jej porządny trening, aby zostać obrońcą bo na pomoc jej od razu nie dadzą. To jest wykluczone. No jeśli się dostanie.

-Uważam że powinnaś spróbować. I wiesz, co. Ja też spróbuje. – Czy ja właśnie powiedziałam to co powiedziałam? Niech to Cholerka jasna. A właściwie to nic nie tracę. Przecież od samego początku taki był mój plan. I Tego się będę trzymać. Czyli: Dołączyć do drużyny.

-Ty nie musisz próbować. Powinni cię przyjąć ot tak. Jeśli ten stary trener coś w ogóle zobaczy z pod tych okularów.

Następna sprawa – trener. Trzeba go zmienić. I jeśli dołączę do drużyny zmieni się on na pewno. A raczej mam taką nadzieję.

Rozglądam się w Okół siebie i dostaję olśnienia. Lekcję się zaraz zaczną a my jeszcze nie przebrane!
W jak najszybszym tępię ciągnę Ali za rękę do drzwi i puszczam ją pędząc do szatni jak oparzona. Najszybciej jak potrafię. Wiem, że Ali za mną nie nadąża, ale ja mam większy problem. Jeśli nauczyciel się skapnie, że mam już karę dołoży mi następny tydzień kozy a Ali dał by pewnie tylko pierwsze upomnienie. Korytarz nie jest krótki. Po prostej i już tylko za rogiem w prawo i pierwsze drzwi to szatnia dziewczyn. Wystarczy że w niej będę i już mam z głowy kozę i jakieś upomnienia. Wbiegam w zakręt i czuję że się z kim zderzyłam. Głowę mam skierowaną na buty i gdy spoglądam do góry widzę całkiem ładne błękitne oczy. Jak niebo czy ocean. Wpatruje się chwilę w oczy tej nieznajomej dla mnie osoby. Nasze twarze dzielą od siebie zaledwie kilka centymetrów więc nie wiem kto to taki. W tle słyszę tylko głośne wciągnięcie powietrza i to nie ja jestem osobą która to robi. To nieznajomy. Znam skądś te oczy ale skąd?

-Yyyy wiesz.- Ta osoba ma zachrypnięty głos jak by dopiero co wstał z łóżka tak to chłopak bo dziewczyna nie ma raczej tak niskiego głosu. Przechodzi mnie dreszcze a włoski na karku stają dęba. Mam gulę w gardle i nie mogę wyksztusić ani słowa. Chłopak odchrząkuje i mówi dalej- Wiedziałam że na mnie lecisz, ale nie że aż tak bardzo… Morgan.

Poznaje ten głos ten głos należy do najbardziej przeze mnie znienawidzonej osoby w tej szkole do nikogo innego jak – Thompson. – Wypowiadam jego nazwisko z obrzydzeniem. Odsuwając się od niego jak najdalej. Tak bliskiego kontaktu z nim nie miałam nigdy. No może nie licząc ostatnich kilkunastu dni.  Jak mogły mi się spodobać  jego oczy? Fuj! –Złaź z drogi.

Dopiero gdy się odsuwa zauważam iż jest już przebrany w swój ulubiony struj- Czarne spodenki i czerwono –niebieska koszulka. Wymija mnie kierując się do wyjścia. A ja do szatni gdzie przebierając się nie zwracam uwagi na pytania Alison moje myśli zajmuję pytanie:

Dlaczego zawsze Ci porządni faceci są niscy jak krasnale i brzydcy jak cholera a Ci przystojni w chuj żałośni? Dlaczego?!

Już przebrana co zajęło mi parę minut nie to co Ali, która nadal wiąże lewego buta. Słyszę dzwonek rozpoczynający lekcje. W szatni zostałyśmy tylko we dwie.  –Mogłabyś mi wyjaśnić czemu mi nie odpowiadasz i chyba nawet nie słuchasz? Alex! Mówię do Ciebie! Jeśli się na mnie obraziłaś. Przepraszam. Choć nie wiem co zrobiłam przepraszam.

-Nie nic Ali. Na serio. –patrzy na mnie podejrzanie mrużąc oczy- poważnie- dodaję dla upewnienia się że przestanie drążyć temat.

-Chodźmy już.

Gdy wychodzimy z szatni cała nasza klasa stoi przed naszym nauczycielem i uważnie go słucha. Podbiegamy i przyłączamy się. Zauważam Krisa, który bawi się piłką -podbijając kapki. Drażni mnie i tak jak on wiem i ja. Mam ochotę wziąć od niego tą piłkę i kopnąć nią w jego skarby z całej siły. Dzisiaj pokażę mu odrobinę siebie. Nie za dużo. Choć czasami przypadkowo może udać mi się strzał. A ja umiem nieźle udawać szczęśliwą z przypadkowego i udanego kopnięcia.

- …drużyny. Więc kto chcę zagrać w kosza idzie na boisko o tam-pokazuje ręko boisko do kosza. – niby umiem grać, lecz nie mogłam pokazywać nikomu w czym jestem dobra. Może kiedyś zacznę ale jeszcze nie teraz.
 Chcę zagrać w piłkę nożną. Aż czuję jak mnie od środka nosi. Już od dawna nie zaznałam takiego uczucia. Kris miał rację prawe do wszystkiego. Cóż jak bym się przyznała do mojego błędu wyglądało by to tak jak bym mu odpuściła. Więc.. zamierzam go wkurwiać ile wlezie aż sam dojrzeje i mnie nie przeprosi.

Osoby chcące grać w koszykówkę szybko znikają  z mojego pola widzenia i podążają do boiska.

-Cóż to może ymm –trener wyciągnął rękę przed twarz i potarł dwoma palcami podbródek. Zawsze tak robi gdy się zastanawia. – Dobra Thompson i Green ustalcie w jakie drużyny się podzielicie. Zróbcie dwa kółka wokół boiska i rozciągnijcie się odrobinę. Macie czterdzieści minut plus 20 na prysznic. Ja idę uzupełnić dziennik.-Obrócił się na pięcie i tak sobie po prostu odszedł. Achh. Nie lubie gdy się tak zachowuje.

Szybko przebiegłam wzrokiem po osobach które zostały aby zagrać. Jest nas jedenaście. Dobra czyli będzie nie równo w drużynach.

-Więc mam pomysł-Powiedział Kris spoglądając kątem oka w moją stronę. Jezus to spojrzenie!-My we dwójkę wybieramy a potem lekka rozgrzeweczka.- Cóż z dziewczyn zostały jeszcze ja Ali, Layla i Mandy. Te dwie ostatnie można powiedzieć że nie grają najgorzej niestety uczęszczają  i uczestniczą w grze tylko dlatego że chłopcy gdy są już zgrzani ściągają koszulki a one mogą się pogapić na ich klaty. Nie żebym narzekała na takie rozwiązanie, ale sorry nie mszą się aż ślinić na ich widok a nawet nie zaczęliśmy gry. To lekka przesada.

Po rozgrzewce chłopcy umówili się że w każdej drużynie będzie po 2 dziewczyny. Kris nie był ze mną w drużynie za to Tomas tak. Nie ucieszyłam się na ten fakt choć jeśli miałabym wybierać pomiędzy Krisem a Tomasem sama nie wiem jak bym wybrała obaj są siebie warci. Cóż za to Ali się niezmiernie ucieszyła z naszego składu.

Zostałam ustawiona na obronie tak jak Enthan, Ali na pomocy wraz z Harrym, Andrew na bramce a Tomas jak się można domyślić w polu czyli na ataku.

Patrzyłam na trawę. To boisko jest dość sporę. Ale szczerze jeszcze nigdy nie grałam na nim tak jak bym naprawdę chciała. Nawet nie pomyślałam o tym że nikt mnie nie pozna. Po prostu myślałam że tak jest i tak zawszę będzie. Że nigdy już nie wejdę na boisko jaka ja. Ta prawdziwa ja. A teraz? Teraz tu stoję. Może jeszcze nie w pełni ta JA. Ale kawałek mnie. I.. zaczynam grę.

Tomas i Kris podeszli do siebie i rzucili monetę do góry. Tomas oddalił się od piłki.

-Kris zaczyna! –Zawołał Tomas patrząc na Ali. Odwróciłam wzrok skupiłam go na piłce. Odrobinę go podniosłam. Kris popatrzył na mnie z błyskiem w oczach a na ustach miał chytry uśmieszek. Cholera. Już go gdzieś takiego widziałam. Taką minę ma tylko gdy gra. Gra w piłkę nożną. A to oznacza że nie zamierza dawać mi forów.

Tak pogrywasz? Proszę bardzo, zobaczymy na co Cię stać.

Stał tak przez chwilkę i patrzył się na mnie z tym głupkowatym uśmieszkiem. A ja zrobiłam coś czego bym nigdy nie zrobiła jeszcze tydzień temu. Wyciągnęłam rękę przed siebie i machnęłam na znak aby pokazał co potrafi. Przy czym uśmiechałam się zachęcająco.

Dwóch może grać w tą grę. A ja zamierzam ograć gracza.




**--**--**--**--**--**--**--**--**



Jak się podobało? Piszcie swoje opinie. Negatywne i pozytywne. I co swoje pomysł na następny rozdział. <3


Alex xoo