niedziela, 26 kwietnia 2015

Rozdział 11



Następnego dnia szybko się ubrałam i od rana myślałam co by tu zrobić żeby najszybciej wznieść w oczach innych  moją ocenę. Dla innych jestem „Niezdarą” a to wszystko przez Krisa piepszonego Thompsona. Cóż nie cofnę się w czasie i nie zmienię przeszłości, ale za to mogę zmienić przyszłość.  I to właśnie zamierzam zrobić.

Rozejrzałam się po pokoju moje oczy rozszerzyły się gdy zobaczyłam na kalendarzu,(dop. Autorki:  Że niby mają być w grudniu)  że dziś jest już środa. Zostało mi jeszcze  niecałe dwa miesiące do zawodów a jeszcze nie zaczęłam ćwiczyć. Chyba najwyższy czas.


*


-Wiesz pomyślałam że jeśli tak wcześnie kończymy zajęcia to może wybierzesz się ze mną do starbucksa ? Hmm? Alex? –Ali zaczęła machać ręką przed moimi oczami. Ale ja nie mogłam się teraz skupić. Właśnie wpatrywałam się w tablicę ogłoszeń.



Zapisy do damskiej Drużyny piłkarskiej. Zgodnie z zasadami szkoły formularz zgłoszeniowy do Klubu Damskiej Drużyny należy przynieść uzupełniony do gabinetu dyrektora. Formularz należy oddać do dnia 29 Października. W przypadku jakichkolwiek pytań dotyczących zapisów, pytania proszę kierować do Kapitana i Przewodniczącej Klubu  -Veroniki



-Cholera jasna Alison dziś jest 28. Do jutra. Musimy iść po ten pieprzony formularz. Szybko do dyra aa!
Pociągnęłam ją  mocno za rękę, tylko i wyłącznie dlatego iż gabinet jest otwarty do godziny 14. A jest 13:54.

*

Siedząc w gabinecie dyrektora i czekając aż znajdzie odpowiednią teczkę z formularzami. Kolejny raz oglądałam te szare ściany pobrudzone przez lata, brązowe dwie duże szafy. Z szufladami politurowanymi alfabetycznie. Przez okno po lewej można było zobaczyć boisko do kosza i kilki uczniów ścigających się za piłką.
Po kilku minutach dyrektor  podał nam dwie kartki.
- Rozumiem że koleżanka tez zamierza spróbować.
-Tak. I jeszcze raz dziękuje za wyrozumiałość  Panie Donnel.
-Mam nadzieje że za niedługo zobaczę Cię na boisku. Powinienem podziękować osobie, która przekonała Cię do tego.-Pogłam dostrzec uśmiech Ali z siedzenia obok. A teraz wynocha już kończę.

 Po wyjściu ze szkoły nie poszłam z Ali do starbucksa. Cóż w rezultacie ona też nie poszła twierdząc iż „nie będzie wychodziła nigdzie bez mnie, ponieważ nikt inny nie potrafi zapewnić jej odpowiedniego towarzystwa”. Ta hipoteza byłaby słuszna gdyby nie fakt iż chciała tam iść ponieważ Tomas też miał tam iść. A ona jak to ona nie zamierza się z nim widywać ale wpatrywać się w niego to musi.

Z tego co wiadomo On i Kris zawsze tam bywają kupują kawę na wynos po czym idą na trening. Nie żebym ich obserwowała czy coś, ale da się zauważyć że idą praktycznie codziennie z kubkami po kawie jak zawsze całym korytarzem.
               

*


Gdy  nastała godzina 16 postanowiłam znów sobie pobiegać. Przed wyjściem złapałam telefon i popatrzyłam na tapetę, gdzie Ali daje mi buziaka w policzek a ja robę zaskoczoną minę.

 Szybko wybrałam jej numer. Odebrała po trzech sygnałach.

-W szkole mało co ze mną rozmawiałaś a teraz chcesz pogadać przez telefon?- Zapytała na wstępie. Miała rację. Mało co z nią gadałam, bo non stop rozmyślałam o dziwnym zachowaniu Krisa. A tak w ogóle to czemu ja o nim myślałam?!

-Jest szesnasta. Jeśli wyrobisz się w dziesięć minut pokarzę Ci jak wygląda mój codzienny trening. Jeśli chcesz się przygotować do eliminacji i wejść do drużyny mogę Ci pomóc. Wszystko zależy od Ciebie. A przypominam zostały niecałe dwa miesiące, moje treningi nie będą lekkie, ale za to skuteczne.

Po drugiej stronie była cisza po której usłyszałam jak by ktoś biegł po schodach a potem trzaśnięcie drzwi. Po chwili usłyszałam tak dobrze znane mi pytanie.

-W co mam się ubrać?


*


Po pogawędce z Ali i tłumaczeniu jej aby ubrała to w czym jej najwygodniej zabrałam  czarny plecak z pod łóżka a swe kroki skierowałam do garażu. Zabrałam piłkę  i włożyłam ją do środka.  Chowając ją zauważyłam moje korki których pewnie nie wyciągnęłam ostatnim razem. Dobrze się składa. Przydadzą się.
Biegnąc rozmyślałam. Skoro eliminacje są już niedługo Ali powinna kupić sobie jakieś korki do ćwiczeń. No a nawet dwie pary na zapas. Cóż mnie też by się przydał ich nowy komplet.
Zadzwoniłam dwa razy do drzwi i czekałam cierpliwie. Jedna minuta, dwie, trzy. Zbieganie po schodach.
-Jestem! Uff zdążyłam. To umm co robimy?
-Cześć. No na początek to może zobaczmy jaką masz kondycję. Zgaduje że nie najlepsza. –Moja przyjaciółka kiwa głową z grymasem na twarzy. –Dzisiaj będziemy biegać. Przebiegniemy trochę kilometra na obrzeża miasta. Sama nigdy nie liczę ile ich jest. Wszystko skrótami. Tam jest boisko a obok niego lampy. Będziemy mogły na nim spokojnie poćwiczyć beż nieproszonych gości. –przytaknęła głową.  A ja zlustrowałam ja wzrokiem. –Musisz sobie kupić buty. Do biegania i koniecznie korki. W trampkach też dasz radę. Ale twoje nogi się spocą. Do biegania na przykład takie jak moje są lekkie, wygodne i przewiewne, dzięki czemu moje stopy się nie męczą i nie pocą tak bardzo jak twoje będą za dwie godziny. buty do biegania
Ali patrzyła na mnie jak na debilkę, ale po chwili przytaknęła i podążyła za mną truchtem w stronę obrzeż miasta.
Plecak mi ciążył. Najlepiej biegnąć bez niczego na plecach, bo już czuje że się pocę niestety teraz już nic nie zrobię.


***


Dwie godziny później i kilka przystanków za nami. Właśnie dotarłyśmy na miejsce a Ali jest skonana. No… nie zdycha dokładnie jakby nie miała wgl kondycji, ale dobrej też nie ma. Mi potrzebna chwilka abym uregulowała oddech. Boisko wyglądało przecudownie.
Dawno tu nie byłam ale nadal jest tu ślicznie. Drzewa są bez liści i widać że ktoś się zajmuje boiskiem, bo trawa jest wykoszona a linie czyli pole karne i granice boiska dokładnie obrysowane białą linią. Może i tu jest jakiś klub? Choć podejrzewam że nie damski.

Zdjęłam plecak a zaraz za nim bluzę i bokserkę pozostając w samym czarnym sportowym staniku. Wyciągnęłam piłkę oraz korki. Usiadłam na trawię. Powietrze nie było ostre ani aż tak zimne na jakie się spodziewałam. Wiatr owiał moją twarz a kilka kosmyków ze związanych włosów wymckneło się i poleciało na moją twarz. Nie lubię tego więc sięgnęłam rękoma do włosów i ściągnęłam gumkę. Włosy związałam jeszcze raz w wysokiego kucyka. Przebrałam buty a sznurówki włożyłam do środka butów.

-El wstawaj. Wiem że jesteś zmęczona ale to jeszcze nie wszystko. –Podeszłam do niej i chwyciłam za rękę ciągnąc do góry
-Matko jestem cała mokra. Ściągam tą bluzę. –Gdy została już tylko w czarnej krótkiej koszulce.
-Dobra zacznę od umm może coś zaproponujesz? –Nie miałam zielonego pojęcia jak zacząć. Od tak dawna z nikim nie grałam. Mam namyśli nie licząc Krisa z którym nie grałam a tylko strzelałam. To nie była gra.

Dziwnie się czuję. Bo tak naprawdę muszę jej uczyć wszystkiego od podstaw. Jak Matt mnie gdy byłam mała.

I właśnie w tej chwili pewna myśl wpadła mi do głowy. „Jak Matt uczył mnie”                                             

To jest to.

-Albo wiesz zapomnij co mówiłam. Zaczniemy od prawidłowego ułożenia ciała gdy kopiesz piłkę, strzelasz, podajesz. Za każdym razem twoje nogi są w innej pozycji. Za każdym razem bierzesz większy mniejszy lub po prostu minimalny zamach nogą i rękami. –Przeszłam jakieś na oko licząc 13 metrów. –Zaczniemy od celności. Ale najpierw musisz wiedzieć, że podając  wewnętrzną częścią stopy jest o wiele lepiej, oczywiście też są osoby podające zewnętrzną, ale to już są ludzie, które nie zaczynaj od podstaw. Zawodowcy. Lup po prostu tak się nauczyli.-Powiedziałam głośniej aby usłyszała.-A teraz spróbuj kopnąć piłkę do mnie. Na początek lekko.  

Zrobiła tak jak jej powiedziałam. Nogi ustawione prawidłowo za to stopa nie równo, dlatego piłka potoczyła się 5 metrów ode mnie. –Coś czuje że daleka droga przed nami. -Mruknęłam pod nosem.



***


Gdy w końcu Ali prawidłowo podawała do mnie piłkę nauczyłam ją przyjmować. Jak by to… Na początku po prostu podniosła nogę a piłka pod nią przelatywała. Śmiałam się do łez. Najpierw w miejscu potem w biegu ze strzałem do bramki. No oczywiste było też to że choć do strzału miała odpowiednią postawę zamachnięcie lecz nie potrafiła trafić do bramki. Wszystko tylko i wyłącznie wina iż patrzy non stop na piłkę pod nogi. A nie gdzie strzela. Choć Ali szybko się uczy to nauka nie będzie aż taka trudna na jaką wygląda. Niestety aby nauczyć ją wszystkiego czego powinnam do tego czasu mamy za mało.

 Tak myślę.