poniedziałek, 30 grudnia 2013

Rozdział 3

Jedyne, co potrafiłam powiedzieć, to głośne:

"-NIEEE!!!"

Kris podniósł głowę znad mojego pamiętnika i patrzył na mnie zszokowany. Może nie jest, aż tak źle. Może nie przeczytał, kim jestem. Nie ma szans, bo zaczęłam pisać ten pamiętnik, gdy
skończyłam z piłką, a opisywałam tam moje problemy związane z nią. I Matta.I jego samego.  Cholera!

„-Ja pierdole! –Nagle wybuchnął. A ja zesztywniałam.- To Ty jesteś tą ‘Tajemniczą Piłkarką’. Jak to w ogóle możliwe? Jak? Przez trzy lata? Yyy?... Co? Jak?...TY!??..... NIE!!... To niemożliwe!

O ja pierdolę! Nie. Nie. Nie. Nie. Nie. Nie! Patrzyliśmy tak na siebie parę sekund. Ja, jako pierwsza otrząsnęłam się z szoku. Po czym niczym błyskawica do niego podbiegłam wyrywając mu mój pamiętnik z jego rąk. A on patrzył na mnie z szokiem. Wybiegłam z szatni nie zaszczyciwszy go nawet jednym spojrzeniem. Nie mogłam powstrzymać potoku łez, które ciekły mi po moich policzkach.

Nie myśląc zbyt wiele wybiegłam ze szkoły i zaczęłam biec do domu najszybciej jak potrafiłam, a uwierzcie miałam niezłego speeda. Nawet nie wiem, kiedy znalazłam się już w moim pokoju.
Rzuciłam pamiętnik na łóżko i sama usiadłam na nim, a z oczu nadal ciekły słone łzy. Nie wiedziałam, co robić. A jeśli on już rozgadał całej szkole? Jest do wszystkiego zdol…- w tym momencie do mojego pokoju wpadła zdyszana i cała czerwona Ali.

„-Alex, co się do jasnej cholery stało?!” –Spytała z lekkim podenerwowaniem.

„-Ali on… onn.. czy…czytał… mójjj…”- nie dałam rady dokończyć tego zdania. Poczułam jakbym miała jakąś gulę w gardle. Krztusząc się własnymi łzami bardzo ciężko oddychałam.

Brunetka widząc, w jakim stanie się znajduje podeszła do mnie i tak po prostu mnie przytuliła. Głaszcząc mnie po plecach. Po chwili uspokoiłam się a mój oddech zwolnił do normalnego tempa. –„A teraz idź się wykąp. Potem opowiesz mi, co się stało. Dobrze?”- Powiedziała łagodnie i z troską.

„-Dobrze.” Podeszłam do szały i zabrałam czarną bieliznę, dresy i jakąś bokserkę. Dopiero teraz spostrzegłam, że zostawiłam swoje ciuchy w szkole. Jutro je odbiorę. Dziś już nie mam na nic sił.

Weszłam do łazienki zamykając na klucz drzwi. Odkręciłam wodę w prysznicu, aby woda się nagrzała. A sam zaczęłam się rozbierać.  Wsunęłam się pod ciepłą wodę i zaczęłam wcierając w moją skórę żel pod prysznic. Umyłam głowę i wyszłam z pod prysznica. Szybko się wysuszyłam i ubrałam w świeże ubrania i bieliznę.

Gdy wyszłam Ali siedziała na moim łóżku i wyglądała na bardzo zamyśloną. Po chwili podniosła głowę i zapytała-„ powiesz mi teraz, co się stało w tej szatni?”- Dobrze, więc miejmy to już za sobą.

 I powiedziałam jej wszystko. Począwszy od rozmowy na Fb kończąc na moim pamiętniku. Nie zdziwiłam się, gdy Alison poprosiła abym pokazała jej rozmowę na fb. Zgodziłam się, wiedząc, że jeśli ona czegoś chce to, to zdobędzie. A ja nie chciałam mieć jeszcze więcej problemów. 

Podeszłam do stolika nocnego, wzięłam laptopa i włączyłam go. Usiadłam obok Alison, która przyglądała mi się z zaciekawieniem. Zalogowałam się na Facebooku. Zauważyłam, że mam jedną nieodebraną wiadomość i choć jeszcze jej nie odczytałam już wiedziałam, od kogo ona jest. Szybko skierowałam kursor myszki na nieodczytaną wiadomość i zaczęłam czytać.

„Zmarnowałaś czas i swój talent.  Zrezygnowałaś dla swojego brata, ale zrezygnowałaś też dla wszystkich swoich fanów. Byłaś dla innych wzorem do naśladowania a także dla mnie. Widocznie myliłem się, co to Ciebie i to bardzo się pomyliłem.  Udawałaś tak po prostu. Tak jakby piłka była dla Ciebie niczym..”

Gdy to czytałam łzy znów zaczęły lecieć po moich policzkach. Ale on wie. Wie wszystko. Nawet, jeśli przeczytał tylko kawałek. Wie już wszystko. Zaczęłam pisać.

W tle słyszałam jak Ali mówi do mnie, że nie powinnam nic do niego pisać, ale już za późno. Wysłałam.

„Nic nie rozumiesz. Nie wiesz, jaki ból znoszę od lat nie mogąc robić tego, co kocham.  Kocham, kochałam i nadal będę kochała grę w piłkę. Z chęcią bym zagrała. Nie kłamałam. Byłam normalna. Tyle, że ja nigdy nie łamie danego słowa.”


*


 I właśnie w tym momencie ze snu obudził mnie dźwięk budzika. Popatrzyłam na wyświetlacz telefonu i zamarłam. Zaspałam!


Zerwałam się jak najprędzej z łóżka. Zaczęłam się szybko ubierać w przygotowanie przeze mnie ubrania. Już prawie gotowa. Z zawrotną prędkością wzięłam torbę z podłogi, ale okazało się, że jest pusta. Nie patrząc na plan lekcji wpakowałam zeszyty, które były na biurku. Przeszło mnie takie jakiś dziwne uczucie jakby deja vu. Zbiegłam szybko na dół do kuchni. Zobaczyłam, że mam zrobiła naleśniki. Wzięłam sobie jednego i zjadłam w biegu. Wyszłam z domu po czasie.

Weszłam do szkoły cała zdyszana. Pobiegłam pod salę i delikatnie otwarłam drzwi. Na szczęści nauczyciel pisał coś na tablicy a klasa była tak głośno, że nawet nie usłyszał, gdy wchodziłam do klasy. Kris jak zawsze musiał dodać jakieś głupie komentarze na mój temat. O nie dzisiaj nie odpuszczę.

Zatrzymałam się koło jego ławki.


-O proszę, proszę. Kto to nam zawitał do kasy? Nasza niezdara- i zaczął się śmiać przybijając piątkę z Tomasem, który nawiasem mówiąc zrobił to z niechęcią.  Ugh! Mam go dość!

-I, kto to mówi! Sam spóźniasz się na lekcje, co drugi dzień! Mam nadzieje, że w tym roku nie zdasz i w końcu będę miała z Tobą święty spokój!- Wydarłam się aż samą siebie zaskoczyłam. Kris spojrzał na mnie z szeroko otwartymi oczami. Wiedziałam, że to jego słaby punkt. Jego oceny to same czwóry i piątki, ale niestety jest jeden przedmiot, który jest jego piętą Achillesa- matematyka, z, której ledwie zdaje z klasy do klasy.

Całą klasa zamilkła czekając na odpowiedź Krisa, nawet nauczyciel zdziwiony tą ciszą obrócił się przodem do klasy. Ja stałam nad ławką Krisa i patrzyłam na niego wyczekująco.

-Och zamknij się mam już ciebie dość. – powiedział wyraźnie wkurzony. Obrócił głowę powrotem na tablicę a uczniowie znów zaczęli szeptać.

Usiadłam obok Ali i zaczęłam szukać zeszytu do matematyki, ale moją uwagę przykuł czarno-różowy zeszyt. Co w torbie robi mój pamiętnik?! I znów to dziwne uczucie, jak gdybym już tu była. Dziwne.

Potem lekcje mijały szybko. Ostatnia to w-f. Niech to, znowu piłka nożna. W szatni przebrałam się w dresy i wyszłam na zbiórkę. Wszyscy już się ustawili. Nie zaraz nie ma Tomasa i Krisa. Jak to? Oni zawsze pierwsi na zbiórce a teraz? Co jest kurwa? Znowu do uczucie. Poczułam dziwne dreszcze, jak by dziwne przeczucie, że coś się stanie.

Pan Spring zagwizdał w a wszyscy momentalnie ucichli.

-Thompson, Green rozgrzewka! – i popatrzył na początek zbiórki lecz Krisa i Tomasa tam nie było. – Gdzie podziewają się Kris i Tomas?! – Powiedział ostro a zaraz potem usłyszałam krzyk.

Kornelia podbiegła do Pana Springa i zaczęła szybko nawijać.

-Proszę Pana Kris i Tomas znów siedzą w damskiej szatni. Niech Pan coś w końcu zrobi! – Nauczyciel wypuścił powietrze z ust i mruknął coś niezrozumiałego kierując swe kroki w stronę tylniego wejścia do szkoły. Wyraźnie robił to z niechęcią bo ociągał się jak żółw.

Debile, mam nadzieje, że Spring da im dobrą karę za siedzenie w damskiej szatni bądź, co bądź ale… czekaj, czekaj co?! Damska szatnia. Znów będą grzebać w mojej torbie. Nie!
MÓJ PAMIĘTNIK!

Poczułam momentalnie jak żołądek podchodzi mi do gardła a twarz z pewnością blednie. Szybko podjęłam decyzję. Najszybciej jak potrafiłam pobiegłam w stronę drzwi wymijając nauczyciela w ich progu. Wbiegłam do szatni normalnie jak błyskawica. I co zobaczyłam?

Krisa siedzącego na ławce czytającego MÓJ Pamiętnik. Miał otwartą buzię, oczy jak pin pongi. Tomas stał oparty o ścianę po drugiej stronie szatni i patrzył się w moją stronę z… przerażeniem?  Kris oderwał oczy od czytanego tekstu i patrzył na mnie. Z niedowierzeniem, bólem, złością, smutkiem? Nie wiem. Odkąd go poznałam nie umiem dobrze odgadnąć jego uczuć.

Patrzył wprost w moje oczy. Niebieskimi niczym ocean.

Dopiero po chwili poczułam jak łzy lecą niczym strumienie po moich policzkach, oddech stał się nierówny i nienaturalnie szybki a w moim gardle powstałą gula uniemożliwiając wypowiedzenie jakiegokolwiek słowa.

-Alex ty jesteś Tajemniczą- i tu przerwał tak jakby nie chciał wierzyć w te słowa. Cóż ta chwila ciszy nie trwała długo, bo już po chwili wybuch niczym wulkan - Niewierze! To kłamstwo! - wstał szybko i pokazał na mój pamiętnik. Zaczął podchodzić do mnie po kroku- Kłamstwo! Ty nie potrafisz grać! W biegu męczysz się przy pierwszym okrążeniu boiska. Tamta Alex miała jasne włosy i zielone oczy ty masz ciemne włosy i brązowe oczy! Niemożliwe! To są jakieś bzdury! A ten Matt to pewnie..-nie zdążył dokończyć bo przerwał mu Spring.


-Co wy tu robicie!- Wydarł się. A na mnie podziałało to jak kubeł zimnej wody.
Odzyskałam trzeźwość rozumu. Podeszłam kilka kroków do Krisa wyrwałam mu czarno-różowy zeszyt, miałam się już odwrócić nie zaszczyciwszy go nawet spojrzeniem, ale jakoś nie mogłam. Zatrzymałam się na moment. Po czym podeszłam do niego, przełożyłam zeszyt do lewej ręki a prawą zaczęłam podnosić do góry. Patrzył na mnie zdziwiony. Zamachnęłam się szybko i strzeliłam mu w policzek najmocniej jak potrafiłam. Aż wnętrze dłoni mnie zapiekło. Kris odchylił głowę i zaczął się cofać o kilka kroków. Byłam wściekła. Znów do niego podeszłam. A on patrzył na mnie w szoku z szeroko otwartymi oczami. Nie spodziewał się tego. I z pewnością nie miał pojęcia, co jeszcze zamierzam zrobić. Widziałam niedowierzenie i szok w jego błękitnych oczach. Zbliżyłam się do niego. Byłam z nim teraz bliżej niż kiedykolwiek indziej. Czułam jak jego mięśnie się napinają a on sam sztywnieje ze strachy w obawie, co jeszcze mogę zrobić. Stanęłam na palcach zbliżyłam swoje usta do jego ucha i wyszeptałam coś, co tylko on zrozumie. A raczej powinien.


- Nie oceniaj mnie. Nie wiesz ile poświęciłam. Nie wiesz ile straciłam. Nic o mnie nie wiesz. Kochałam, Kocham i będę kochać powinieneś wiedzieć, co ale wiesz ja nigdy nie łamię danego słowa.Kris podniósł głowę znad mojego pamiętnika i patrzył na mnie zszokowany. Może nie jest, aż tak źle. Może nie przeczytał, kim jestem. Nie ma szans, bo zaczęłam pisać ten pamiętnik, gdy
skończyłam z piłką, a opisywałam tam moje problemy związane z nią. I Matta.I jego samego.  Cholera!

„-Ja pierdole! –Nagle wybuchnął. A ja zesztywniałam.- To Ty jesteś tą ‘Tajemniczą Piłkarką’. Jak to w ogóle możliwe? Jak? Przez trzy lata? Yyy?... Co? Jak?...TY!??..... NIE!!... To niemożliwe!

O ja pierdolę! Nie. Nie. Nie. Nie. Nie. Nie! Patrzyliśmy tak na siebie parę sekund. Ja, jako pierwsza otrząsnęłam się z szoku. Po czym niczym błyskawica do niego podbiegłam wyrywając mu mój pamiętnik z jego rąk. A on patrzył na mnie z szokiem. Wybiegłam z szatni nie zaszczyciwszy go nawet jednym spojrzeniem. Nie mogłam powstrzymać potoku łez, które ciekły mi po moich policzkach.

Nie myśląc zbyt wiele wybiegłam ze szkoły i zaczęłam biec do domu najszybciej jak potrafiłam, a uwierzcie miałam niezłego speeda. Nawet nie wiem, kiedy znalazłam się już w moim pokoju.
Rzuciłam pamiętnik na łóżko i sama usiadłam na nim, a z oczu nadal ciekły słone łzy. Nie wiedziałam, co robić. A jeśli on już rozgadał całej szkole? Jest do wszystkiego zdol…- w tym momencie do mojego pokoju wpadła zdyszana i cała czerwona Ali.

„-Alex, co się do jasnej cholery stało?!” –Spytała z lekkim podenerwowaniem.

„-Ali on… onn.. czy…czytał… mójjj…”- nie dałam rady dokończyć tego zdania. Poczułam jakbym miała jakąś gulę w gardle. Krztusząc się własnymi łzami bardzo ciężko oddychałam.

Brunetka widząc, w jakim stanie się znajduje podeszła do mnie i tak po prostu mnie przytuliła. Głaszcząc mnie po plecach. Po chwili uspokoiłam się a mój oddech zwolnił do normalnego tempa. –„A teraz idź się wykąp. Potem opowiesz mi, co się stało. Dobrze?”- Powiedziała łagodnie i z troską.

„-Dobrze.” Podeszłam do szały i zabrałam czarną bieliznę, dresy i jakąś bokserkę. Dopiero teraz spostrzegłam, że zostawiłam swoje ciuchy w szkole. Jutro je odbiorę. Dziś już nie mam na nic sił.

Weszłam do łazienki zamykając na klucz drzwi. Odkręciłam wodę w prysznicu, aby woda się nagrzała. A sam zaczęłam się rozbierać.  Wsunęłam się pod ciepłą wodę i zaczęłam wcierając w moją skórę żel pod prysznic. Umyłam głowę i wyszłam z pod prysznica. Szybko się wysuszyłam i ubrałam w świeże ubrania i bieliznę.

Gdy wyszłam Ali siedziała na moim łóżku i wyglądała na bardzo zamyśloną. Po chwili podniosła głowę i zapytała-„ powiesz mi teraz, co się stało w tej szatni?”- Dobrze, więc miejmy to już za sobą.

 I powiedziałam jej wszystko. Począwszy od rozmowy na Fb kończąc na moim pamiętniku. Nie zdziwiłam się, gdy Alison poprosiła abym pokazała jej rozmowę na fb. Zgodziłam się, wiedząc, że jeśli ona czegoś chce to, to zdobędzie. A ja nie chciałam mieć jeszcze więcej problemów. 

Podeszłam do stolika nocnego, wzięłam laptopa i włączyłam go. Usiadłam obok Alison, która przyglądała mi się z zaciekawieniem. Zalogowałam się na Facebooku. Zauważyłam, że mam jedną nieodebraną wiadomość i choć jeszcze jej nie odczytałam już wiedziałam, od kogo ona jest. Szybko skierowałam kursor myszki na nieodczytaną wiadomość i zaczęłam czytać.

„Zmarnowałaś czas i swój talent.  Zrezygnowałaś dla swojego brata, ale zrezygnowałaś też dla wszystkich swoich fanów. Byłaś dla innych wzorem do naśladowania a także dla mnie. Widocznie myliłem się, co to Ciebie i to bardzo się pomyliłem.  Udawałaś tak po prostu. Tak jakby piłka była dla Ciebie niczym..”

Gdy to czytałam łzy znów zaczęły lecieć po moich policzkach. Ale on wie. Wie wszystko. Nawet, jeśli przeczytał tylko kawałek. Wie już wszystko. Zaczęłam pisać.

W tle słyszałam jak Ali mówi do mnie, że nie powinnam nic do niego pisać, ale już za późno. Wysłałam.

„Nic nie rozumiesz. Nie wiesz, jaki ból znoszę od lat nie mogąc robić tego, co kocham.  Kocham, kochałam i nadal będę kochała grę w piłkę. Z chęcią bym zagrała. Nie kłamałam. Byłam normalna. Tyle, że ja nigdy nie łamie danego słowa.”


*


 I właśnie w tym momencie ze snu obudził mnie dźwięk budzika. Popatrzyłam na wyświetlacz telefonu i zamarłam. Zaspałam!


Zerwałam się jak najprędzej z łóżka. Zaczęłam się szybko ubierać w przygotowanie przeze mnie ubrania. Już prawie gotowa. Z zawrotną prędkością wzięłam torbę z podłogi, ale okazało się, że jest pusta. Nie patrząc na plan lekcji wpakowałam zeszyty, które były na biurku. Przeszło mnie takie jakiś dziwne uczucie jakby deja vu. Zbiegłam szybko na dół do kuchni. Zobaczyłam, że mam zrobiła naleśniki. Wzięłam sobie jednego i zjadłam w biegu. Wyszłam z domu po czasie.

Weszłam do szkoły cała zdyszana. Pobiegłam pod salę i delikatnie otwarłam drzwi. Na szczęści nauczyciel pisał coś na tablicy a klasa była tak głośno, że nawet nie usłyszał, gdy wchodziłam do klasy. Kris jak zawsze musiał dodać jakieś głupie komentarze na mój temat. O nie dzisiaj nie odpuszczę.

Zatrzymałam się koło jego ławki.


-O proszę, proszę. Kto to nam zawitał do kasy? Nasza niezdara- i zaczął się śmiać przybijając piątkę z Tomasem, który nawiasem mówiąc zrobił to z niechęcią.  Ugh! Mam go dość!

-I, kto to mówi! Sam spóźniasz się na lekcje, co drugi dzień! Mam nadzieje, że w tym roku nie zdasz i w końcu będę miała z Tobą święty spokój!- Wydarłam się aż samą siebie zaskoczyłam. Kris spojrzał na mnie z szeroko otwartymi oczami. Wiedziałam, że to jego słaby punkt. Jego oceny to same czwóry i piątki, ale niestety jest jeden przedmiot, który jest jego piętą Achillesa- matematyka, z, której ledwie zdaje z klasy do klasy.

Całą klasa zamilkła czekając na odpowiedź Krisa, nawet nauczyciel zdziwiony tą ciszą obrócił się przodem do klasy. Ja stałam nad ławką Krisa i patrzyłam na niego wyczekująco.

-Och zamknij się mam już ciebie dość. – powiedział wyraźnie wkurzony. Obrócił głowę powrotem na tablicę a uczniowie znów zaczęli szeptać.

Usiadłam obok Ali i zaczęłam szukać zeszytu do matematyki, ale moją uwagę przykuł czarno-różowy zeszyt. Co w torbie robi mój pamiętnik?! I znów to dziwne uczucie, jak gdybym już tu była. Dziwne.

Potem lekcje mijały szybko. Ostatnia to w-f. Niech to, znowu piłka nożna. W szatni przebrałam się w dresy i wyszłam na zbiórkę. Wszyscy już się ustawili. Nie zaraz nie ma Tomasa i Krisa. Jak to? Oni zawsze pierwsi na zbiórce a teraz? Co jest kurwa? Znowu do uczucie. Poczułam dziwne dreszcze, jak by dziwne przeczucie, że coś się stanie.

Pan Spring zagwizdał w a wszyscy momentalnie ucichli.

-Thompson, Green rozgrzewka! – i popatrzył na początek zbiórki lecz Krisa i Tomasa tam nie było. – Gdzie podziewają się Kris i Tomas?! – Powiedział ostro a zaraz potem usłyszałam krzyk.

Kornelia podbiegła do Pana Springa i zaczęła szybko nawijać.

-Proszę Pana Kris i Tomas znów siedzą w damskiej szatni. Niech Pan coś w końcu zrobi! – Nauczyciel wypuścił powietrze z ust i mruknął coś niezrozumiałego kierując swe kroki w stronę tylniego wejścia do szkoły. Wyraźnie robił to z niechęcią bo ociągał się jak żółw.

Debile, mam nadzieje, że Spring da im dobrą karę za siedzenie w damskiej szatni bądź, co bądź ale… czekaj, czekaj co?! Damska szatnia. Znów będą grzebać w mojej torbie. Nie!
MÓJ PAMIĘTNIK!

Poczułam momentalnie jak żołądek podchodzi mi do gardła a twarz z pewnością blednie. Szybko podjęłam decyzję. Najszybciej jak potrafiłam pobiegłam w stronę drzwi wymijając nauczyciela w ich progu. Wbiegłam do szatni normalnie jak błyskawica. I co zobaczyłam?

Krisa siedzącego na ławce czytającego MÓJ Pamiętnik. Miał otwartą buzię, oczy jak pin pongi. Tomas stał oparty o ścianę po drugiej stronie szatni i patrzył się w moją stronę z… przerażeniem?  Kris oderwał oczy od czytanego tekstu i patrzył na mnie. Z niedowierzeniem, bólem, złością, smutkiem? Nie wiem. Odkąd go poznałam nie umiem dobrze odgadnąć jego uczuć.

Patrzył wprost w moje oczy. Niebieskimi niczym ocean.

Dopiero po chwili poczułam jak łzy lecą niczym strumienie po moich policzkach, oddech stał się nierówny i nienaturalnie szybki a w moim gardle powstałą gula uniemożliwiając wypowiedzenie jakiegokolwiek słowa.

-Alex ty jesteś Tajemniczą- i tu przerwał tak jakby nie chciał wierzyć w te słowa. Cóż ta chwila ciszy nie trwała długo, bo już po chwili wybuch niczym wulkan - Niewierze! To kłamstwo! - wstał szybko i pokazał na mój pamiętnik. Zaczął podchodzić do mnie po kroku- Kłamstwo! Ty nie potrafisz grać! W biegu męczysz się przy pierwszym okrążeniu boiska. Tamta Alex miała jasne włosy i zielone oczy ty masz ciemne włosy i brązowe oczy! Niemożliwe! To są jakieś bzdury! A ten Matt to pewnie..-nie zdążył dokończyć bo przerwał mu Spring.


-Co wy tu robicie!- Wydarł się. A na mnie podziałało to jak kubeł zimnej wody.
Odzyskałam trzeźwość rozumu. Podeszłam kilka kroków do Krisa wyrwałam mu czarno-różowy zeszyt, miałam się już odwrócić nie zaszczyciwszy go nawet spojrzeniem, ale jakoś nie mogłam. Zatrzymałam się na moment. Po czym podeszłam do niego, przełożyłam zeszyt do lewej ręki a prawą zaczęłam podnosić do góry. Patrzył na mnie zdziwiony. Zamachnęłam się szybko i strzeliłam mu w policzek najmocniej jak potrafiłam. Aż wnętrze dłoni mnie zapiekło. Kris odchylił głowę i zaczął się cofać o kilka kroków. Byłam wściekła. Znów do niego podeszłam. A on patrzył na mnie w szoku z szeroko otwartymi oczami. Nie spodziewał się tego. I z pewnością nie miał pojęcia, co jeszcze zamierzam zrobić. Widziałam niedowierzenie i szok w jego błękitnych oczach. Zbliżyłam się do niego. Byłam z nim teraz bliżej niż kiedykolwiek indziej. Czułam jak jego mięśnie się napinają a on sam sztywnieje ze strachy w obawie, co jeszcze mogę zrobić. Stanęłam na palcach zbliżyłam swoje usta do jego ucha i wyszeptałam coś, co tylko on zrozumie. A raczej powinien.

- Nie oceniaj mnie. Nie wiesz ile poświęciłam. Nie wiesz ile straciłam. Nic o mnie nie wiesz. Kochałam, Kocham i będę kochać powinieneś wiedzieć, co ale wiesz ja nigdy nie łamię danego słowa.



-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-





Cóż... Taka jestem jeśli chodzi o dodawanie postów. Przeprasza. mam nadzieje że jest choć jedna osoba która to czyta. 
Piszę to dla was i dla siebie samej. Aby zapomnieć o ogarniającej mnie ponurej rzeczywistości. O szkolę    (1 liceum) i o moim nudnym szarym życiu, które jak mi się wydaje nigdy nie nabierze kolorów. 
Pisząc to oddalam się od wszystkiego co mnie gnębi, zapominam o tym. A ponieważ moje życie jest coraz bardziej szare i ponure będę coraz częściej pisała. 

Ps. Bardzo się postaram. Postaram. Nie obiecuje nic. Ponieważ moi kochani rodzice wpadli na pomysł aby, zabierać mi laptopa i dawać tylko na godzinę dziennie. Za karę. Nawet nie wiem za co ale co tam. Hmm.. będę się starała. 


Alex