czwartek, 26 czerwca 2014

Rozdział 10




Po Chwili na jego twarzy było widać tylko zdziwienie. Co mogę powiedzieć  jeszcze nigdy się  do niego nie uśmiechałam i to jeszcze jesteśmy na boisku a piłka w grze. No prawie. Thompson nadal wpatrywał się we mnie ze zmieszaniem. Po chwili się otrząsnął i puścił mi oczko. Oderwał ode mnie wzrok i podał piłkę do chłopaka za sobą.

ZAZARAZ! On.. Co?! Puścił do mnie oczko?! Co za.. UGH! Warknęłam pod nosem.

Przeciwna drużyna była ustawiona: Kris Atak, Mandy i Andy Pomoc, Layla obrona a Will bramka. Co za ustawienie. Naprawdę, Mandy bym przeszła nawet z zamkniętymi oczami. Serio kto ustawia Mandy na pomocy? No sorry. Tak Kris. On ją tak ustawił.

Piłka potoczyła się pod nogi Andyego, Tomas momętalnie zaczął obstawiać Krisa za to Andrew ruszył naprzeciw Andyemu. W pewnej chwili niespodziewanie kopnął piłkę, z wielką siłą poleciała prawie pod same nogi Enthanowi na lewą stronę boska. Kątem oka widziałam jak Kris biegnie, aby dotrzeć szybciej do piłki niż nasz obrońca. Kurwa, czy on nie może się ruszać szybciej. Kopnął piłkę, niestety nie za bardzo udało mu się kopnięcie. Który debil kopie piłkę ze szpica? Zamiast od zewnętrznej lub wewnętrznej strony nogi? Serio Enthan ? Nie znasz nawet podstaw?

Piłka z siłą odbiła się od kolana atakującego nas przeciwnika i potoczyła się prawię na aut. Na prawym skrzydle, czyli od mojej strony. Piłka stanęła praktycznie na środku boiska przy linii autu i  linii łączącej dwie połowy boiska. Zaczęłam biec do piłki. Dobra teraz  ostrożnie nie za mocno nie za niezgrabnie niby niecelnie ale celnie podać do Tomasa, który właśnie zaczął biec pod bramkę wrogiej drużyny obstawiany przez Krisa. Dobra stopa ustawiona pod kątem… Kurwa nawet pamiętam te głupie regułki, których uczył mnie Matt. Tyle czasu minęło a ja nadal to pamiętam.

Dobra piłka nie dokładnie do Tomasa. OK. Uda Ci się Alex. Kopnęłam piłkę używają  tylko odrobiny siły. Starając się ją podkręcić  aby poleciała tam gdzie chcę.

 Piłka uniosła się nad zawodnikami i poszybowała na lewe skrzydło tuż za Tomasem, gdzie było wolne pole i nie narażone na napastników  z przeciwnej drużyny. Jak to jest że ja zawsze widzę gdzie podać piłkę. To zdarzenie wyglądało trochę jakby było nie ostrożne a moje podanie byle jakie bo niby ze szpica. Ale odo właśnie chodziło. Kopiąc piłkę równocześnie trzeba ustawić pod dobrym kątem stopę aby piłka została podkręcona. A dzięki temu nikt nie zauważył piłki, która na samym początku zmierzała do bramki skręciła na lewo.
Atakujący z naszej drużyny miał lekką przewagę. Ale nie na długo. Chcąc pominąć Mandy, ona kopnęła w piłkę jak przypuszczam na oślep. A piłka poleciała na rożny. Jako obrońca nie zamierzałam wychodzić w pole. Za to Enthan Pobiegł truchtem pod bramkę przeciwnika. Widząc gdzie gracze mojej drużyny stanęli wezbrał ze mnie duch walki. Co jest?! Czy oni pierwszy raz grają w piłkę? Nawet Ali. No ale jej się nie dziwie nigdy nie uczyła się nigdzie grać i nie była jeszcze w klubie. Podkreślam JESZCZE. Ale serio chłopaki. Dobrze, że do tej grupki osłów nie mogę zaliczyć Tomasa, który pobiegł po piłkę aby wybić rożnego. Oddalił się na kilka metrów i kopnął. Piłka poszybowała nad zawodnikami i trafiła na odcinek tuż przed bramką. Jeśli jakiś gamoń by się pofatygował aby wystawić nogę byłaby bramka. Niestety piłkę przejął Will (bramkarz) i praktycznie od razu wykopał piłkę w pole do Thompsona. Z kolei on był w połowie boiska. Spokojnie przyjął piłkę i zaczął biec naprzeciw mnie. Mam Cholerną ochotę aby okiwać go w taki sposób, że będzie się rozglądał za piłką gdzie ona jest. Niestety jeszcze na to nie pora. Biegnąc nie patrzył na nogi. Przynajmniej pozbył się tego nawyku. Gdyby nie to że non stop patrzy na piłkę gdy gra, kiwa się, podaję. Prawdopodobnie byłby przeciwnikiem nie do przejścia. Ale niestety nabrał ten okropny nawyk, który zauważyłam na meczach które oglądałam z trybun. Trudno się takiego nawyku będzie pozbyć. Cóż jak widzę, teraz przynajmniej biegnie z piłką nie patrząc na nią. Już zrobił jakieś postępy.


A teraz Alex skup się bo ten oto napastnik musi ominąć Cię i zdobyć prawdopodobnie bramkę. A ty musisz udawać niezdarę. Tak. Niestety. Kurwa jebana mać, choć trochę się postaram. Może ktoś zdąży przybiec i powstrzyma go od zdobycia gola? No ruszcie tyłki. Ach. I nic z tego.


Następne minuty mijały nieprawdopodobnie szybko. Dałam Krisowi mega fory, czego absolutnie nie mogę znieść. Krew aż mi huczy w głowie. A ja nadal nic nie mogę zrobić. Zobaczy Thompson. Zobaczymy. Jeszcze tylko kilka miesięcy i pokonam Cię z zamkniętymi oczyma. Zobaczysz.  W mojej głowie już powstają nowe zagrywki.

Zdobył gola. Potem następnego w czym przyczynił się nasz bramkarz. Piłka odbiła się od jego kolana potem od słupka a następnie wylądowała w bramce. Wiem próbował powstrzymać piłkę od wpadnięcia do siatki ale z tego wyszła jeszcze gorzej. Bo wbił samobója. Czego nienawidzę. Sama jeszcze nigdy powtarzam NIGDY  nie wbiłam samobója swojej drużynie.


Po usłyszeniu głośnego krzyku nauczyciela, który zezwala już pójść do szatni się odświeżyć każdy bez wyjątku zniknął z boiska. Nikt nie zabrał piłki, która została mniej więcej za miejscu strzału karnego na połowie boiska naszej drużyn, która już zniknęła w murach szkoły.


Rozejrzałam się dookoła czy aby nikogo nie ma i podeszłam do piłki. Zaczęłam robić kapki kopnęłam piłkę wyżej a sama się pochyliłam,  piłka wylądowała na moim karku. Pozwoliłam piłce sturlać się i znów zaczęłam ją podbijać. Kątem oka popatrzyłam na bramkę . Kopnęłam piłkę wysoko do góry a sama obróciłam się. Wzięłam zamach rękami a prawą nogę uniosłam do góry. Wycelowałam w piłkę i kopnęłam. Stanęłam w miejscu i nie patrząc na piłkę przeszłam dokładnie 3 metry. Usłyszałam charakterystyczny dźwięk gdy piłka uderza o poprzeczkę. Wyciągnęłam rękę i obróciłam lekko głowę. Łapiąc piłkę bez żadnych problemów.  Ponownie się rozejrzałam, czy aby na pewno nikogo nie było w pobliży i nie zobaczył mojego wyczynu. Ale zobaczyłam tylko pustki. Nikogo nie było w pobliżu. Z okien nikt nie wyglądał bo ta część szkoły była opuszczona. A na zewnątrz nikogo na sto procent nikogo nie było. Skierowałam się do drzwi szkoły a gdy wchodziłam zobaczyłam cień. Poszłam w tamtym kierunku ale gdy dotarłam na miejsce cień zniknął i osoba która go dawała też. Cholera.


*


-Al.  Serio. Widziałam. Cień.-Nerwy na wodzy. Nerwy na wodzy. Kurwa nie mam do niej nerwów-Naprawdę Ktoś tam był. Ale zmył się zanim tam dotarłam. A jeśli ten ktoś mnie wygada? Matko jaka ja byłam głupia. Cholera i wszystko wyjdzie na jaw. Ja pierdole. NOoo. Czekaj czemu ja się tym przejmuje? Echh wszystko będzie dob

-Alex!

-Matko jestem w dupie! Na własne życzen…

-Alex!

-Matko jedyna a jeśli to był Tomas, Kris? Albo co najgor…

-Alex do cholery! To byłam ja! Jasne?

-Mandy?! Wypapla całej szkole i w tedy… Czekaj yyy co powiedziałaś?- Zapytałam Ali dopiero teraz zdając sobie sprawę że siedzimy na starych schodach prowadzących na 3 piętro. Opuszczone 3 piętro. Mam się za głowę i kompletnie nie słucham co do mnie mówi moja najlepsza przyjaciółka.

-Ach. No wiesz to ja podglądałam Cię gdy byłaś na boisku. –Już otwierałam usta żeby ją zbesztać. No bo przecież od 15 minut jej truje o tym co może się stać gdyby ktoś wygadał się. A to była ona. Jak tak teraz o tym myślę to za bardzo dramatyzowałam.

-Nigdy nie widziałam Cię na żywo. A sama bym Cię nie poprosiła zwłaszcza z tą sytuacją z Thompsonem więc postanowiłam zobaczyć po co zostałaś sama na boisku. Moje przeczucie mnie nie zawiodło. Pokazałaś klasę. To było świetne.

I właśnie w tym momencie zamiast urządzić jej awanturę przytuliłam ją.

-Dziękuje. Nawet nie wiesz ile poświęciłam na to czasu w przeszłości. No żeby się tego nauczyć. Tak właściwie to wszystko dzięki regułkom Matta, ale on miał wierszyk na wszyst- Zatrzymałam się. Właśnie wypowiedziałam imię mojego brata bez zająknięcia. Pierwszy raz wypowiedziałam je na luzie. Bez płaczu. Czy ja właśnie…? Nie..

Pogodziłam się ze śmiercią Matta.

Wstałam ze schodka i podeszłam do okna naprzeciw. Otwarłam je a świeże powietrze otuliło moją twarz. Cholera. Dopiero teraz do mnie dociera ile straciłam od śmierci Matta. Przez ten cały czas tylko udawałam.

I niestety Kris miał praktycznie we wszystkim racje. Ale skąd on może wiedzieć takie rzeczy o których nawet ja byłam nieświadoma? On…Przęłknełam ślinę gorączkowo szukając rozwiązania na nurtujące mnie pytanie. On coraz bardziej mnie zadziwia. Nie wiem czego mogę się po nim spodziewać.

Do końca dnia nie miałam już żadnej lekcji z Panem wiem-wszystko-o-Tobie-i-twoich-problemach. Po lekcjach przebyłam drogę do domu w ekspresowym tempie.
Plecak zostawiłam na krześle w kuchni i wybiegłam tylnim wyjściem do garażu. Z paczki podpisanej "STAROCIE" wyciągnęłam pudełko na płyty DVD. Zdmuchnęłam całe zakurzone powieko. Skierowałam się z pudełkiem do swojego pokoju, po drodze zabrałam plecak. Wzięłam laptopa włączając go wpisałam hasło. Zabrałam ładowarkę i podłączyłam. Kabelkiem połączyłam go z TV. Położyłam się na łóżku i zaczęłam oglądać. Wzięłam pilota i włączyłam play. 

Zobaczyłam młodą uśmiechniętą  dziewczynę, która machała do kamery. Miała średnio ciemne blond włosy, zielone oczy, wręcz przyciągały wzrok. Była  cała podekscytowana. Stała na boisku a w tle dziewczyny w takim samym stroju jak  ona robiły skłony rozciągając się.

-Cześć!- Kamera się zatrzęsła.-To mój pierwszy mecz piłki nożnej. Jestem na rezerwie, pewnie nawet nie wejdę na murawę, ale i tak się cieszę. To mój pierwszy mecz na którym jestem oficjalnie w drużynie.- Dziewczynka uśmiechnęła się krzywo a ja zachichotałam- Matt nie śmiej się ze mnie. To że ty od razu grałeś w pierwszym meczu nie oznacza że ja też mam. To moje początki. Zobaczysz kiedyś też będę tak dobra jak ty. –Znów potrząśnięcie kamerą i głośny męski śmiech.

W moim sercu coś mnie ukuło.

-Na pewno!- Powiedział chłopak z powagą bez grosza sarkazmu. Na twarzy dziewczynki wykwitł szczery uśmiech pokazujący swoje zęby na których były klamerki z aparatu.-Moja mała siostrzyczka kiedyś zagra w reprezentacji i będzie znana w całym kraju!- Powiedział ze śmiechem. I choć wydawało się to nie możliwe na jej twarzy uśmiech jeszcze bardziej się pogłębił.

Na dźwięk jego głosu. Głosu Matta moje serce zaczęło bić jeszcze szybciej. Pamiętam to. Pamiętam jak mówił do mnie. Bo tą dziewczynką byłam ja.




***



Obejrzałam wszystkie płyty. Począwszy od meczów, na których siedziałam i grzałam ławkę do płyty z wywiadem o mnie. Gdzie się podziewam? Gdzie znikłam? Gdzie jestem?


 Jestem tu. wyjechałam.

Jestem Alex. I nie będę się dłużej ukrywać. 




Od Autorki:

Wiem, że nie wynagrodzę wam tych dni w których powinny się ukazać rozdziały. Ale i tak praktycznie nikt mnie nie zachęca do pisana. To większa motywacja. I nawet jeśli nikt  tego nie będzie komentował - nie zrezygnuje. Skończę to opowiadanie, choćby nie wiem co. 




Alex xoo