piątek, 11 kwietnia 2014

Rozdział 8 część III


Wzięłam jeszcze jeden głęboki wdech i powiedziałam szybko na wydechu.
-Chodzi o Krisa. On wie. I jak by Ci tooo…. Noo- Zaczęłam się plątać. A przed chwilką byłam gotowa wszystko jej wypaplać. Nich to! Brak mi odwagi. Pfff. Mi przecież nigdy nie brak odwagi. Więc dlaczego stchórzyłam?

Brunetka patrzyła na mnie wyczekująco,  nie uśmiechała się .Jej mina świadczyła o jednym - była poważna jak cholera i czekała aż jej powiem. Tyle że ja nie za bardzo mogę. No Alex weź się w garść i powiedz ju..

DRRRRRR!

Dzwonek. I tego mi było trzeba. Spokoju. W domu. Gdzie nasza rozmowa nie będzie narażona na podsłuchiwanie.

-Ali chodź. – Wstałam energicznie i pociągnęłam ją za rękę do góry. Nałożyłam plecak na oba ramiona i nadal trzymając ją za rękę poszłam w stronę wydeptanej ścieżki. Którą będę mogła w krótszym czasie dojść do domu- Powiem Ci wszystko. Wytrzymaj jeszcze 10 minut. Proszę.
Patrzyła na mnie zdezorientowana, ale bez słowa podążyła za mną nie powiedziawszy ani słowa.


***

-Czekaj.  Jeszcze raz. Powtórz jeszcze raz to jest tak zagmatwane żee. A myślałam że to ja jestem tą która jest bardziej skomplikowana. A jednak się myliłam. No co się tak patrzysz. Móww!

Gdy dotarłyśmy do mojego domu Ali odrazy czekała na wyjaśnienia. Aktualnie od 25 minut Leży ze mną na moim łóżku i słucha moich wyjaśnień. 
Ale oczywiście jak to ona nie zrozumiała za pierwszym razem i muszę mówić jeszcze raz.

-Dobra powiem to tak, żebyś i ty zrozumiała. Okej?

Obróciła swoją dotychczas skierowaną głowę z sufitu na moją osobę. Powoli usiadła po turecku ręce położyła na kolanach i zaczęła wpatrywać się we mnie. Znowu. Oparłam się o oparcie łóżka i zaczęłam jej wszystko wyjaśniać.
-Kris chciał się spotkać i wyjaśnić wszystko z tym pamiętnikiem, o którym już wiedziałaś wcześniej. Dałam się nabrać i zaczęłam grać. W czas się zoriętowałam i po prostu uciekłam. Potem do mnie pisał no i wiesz poddał mi pomysł. Mówię Ci od dnia, w którym się dowiedziałaś o mojej przeszłości, że już nigdy nie tknę piłki no może nie tknie jej prawdziwa ja. No a Kris mi uświadomił, że będę tego żałować i za parę lat będę wspominała to wszystko z myślą, co by było gdyby. A raczej ja tak te jego wiadomości odebrałam. A po moim dzisiejszym dniu mogę powiedzieć, że wróciłam. Ta prawdziwa wróciła. Przestań się głupio uśmiechać i powiedz, o co Ci chodzi. – Odkąd powiedziałam, iż to wszystko dzięki Krisowi patrzyła na mnie na mnie z śmiesznym wyrazem twarzy uśmiechając się głupkowato.

Zmieniła swoją postawę. Popatrzyła na mnie… chwila z wdzięcznością.

-Nie myślałam, że kiedyś wypowiem te słowa, ale chyba muszę iść podziękować Krisowi. Noo, kto, jak kto ale że to dzięki Krisowi wrócisz? Nie spodziewałam się takiego obrotu sprawy. Gdybym wiedziała, że ma on na Ciebie taki wpływ już dawno bym mu powiedziała albo nie wiem.. yyy pokazała mu Twój pamiętnik? – Patrzyłam na nią z szeroko otwartymi oczyma i otwartą buzią. Czy on zwariowała?!

-On ma na mnie wpływa!? Czyś ty zwariowała?! On nie ma na mnie żadnego wpływu. To wszystko – pokazałam ręką na mój dzisiejszy strój – to tylko i wyłącznie dzięki temu, że zdałam sobie sprawę, co tracę. I tak wiem mówiłaś mi podobne słowa do tych, Krisa lecz nie wiem czemu dopiero teraz to do minie dotarło. To dzięki wam. tobie, mamie, Dyrektorowi no i może odrobinę Krisowi.

-Niech mnie coś trafi. Wróciłaś! Tak! Tak! Tak! Juhu! To, kiedy dołączasz do drużyny?!- w tym samym czasie dosłownie rzuciła się na mnie, przez co obie spadłyśmy na podłogę. Nie zważając że leżymy na podłodze zaczęła mnie przytulać. A ja zaczęłam się histerycznie śmiać z jej zachowania.
Matko jedyna. Kocham tą zwariowaną dziewczynę.
Po chwili ogarnęłyśmy się i z powrotem usiadłyśmy na łóżku. A raczej tylko ja Ali stałą przede mną i pisała coś na telefonie. A tak właściwie to kiedy ona go wyciąkła?

-Musze iść. Tata piszę, że muszę mu pomóc w księgarni. Przywieź nowy towar a klienci już czekają. Muszę iść. –Zaczęła iść w stronę drzwi – A i jeszcze jedno. Super że w końcu wróciłaś. – Uśmiechnęła się i wyszła. 

Dobraaa. To było trochę dziwne. Zważywszy, że jej ojciec zamknął jakieś pół godziny temu. Dziwnee. To było bardzo dziwne.

*

Matko co za dzień. Cholera jasna. Mam teraz po dziurki w nosie odrabianie lekcji, ale niestety muszę. Jeśli chcę się dostać na Prawo. Ale jeśli chcę znów grać nie powinnam zmienić mojego celu? Na college sportowy? Niee to jeszcze za wcześnie. Nie powinnam jeszcze myśleć co będzie potem. Alex weź się w garść. Myślisz teraźniejszością! Nie przeszłością ani nie wybiegam za bardzo w przyszłość. Takk. Będę się uczyć jak zawsze. Skupię się na wyborze szkoły wyższej w ostatniej klasie. No Prawo zawsze mnie interesowało a taraz? Wydaje się to takie odległe marzenie. Cholera wszystko runęło. Tak jakby mór który budowałam przed wszystkimi aby się im nie pokazywać prawdziwej mnie, rozpadł się na kawałki. A to wszystko w kilka dni. I przez Krisa. W sumie jestem mu winna podziękowania. Dobra o czym ja myślę? Chcę podziękować? Pojebało! Gdy dojdą czasy żebym podziękowała Krisowi to będzie koniec świata. Co nie nastąpi. Nigdy.

Tak właściwie to ja jestem dziwna. Bo kto po trzech latach powtarzania sobie, że nigdy się już nie dotknę piłki tak od razu wraca? No może Kris mnie wkurwił i teraz chcę się na nim tak trochę odegrać. Trochę bardzo. Ale to tylko jeden z wielu powodów. Na przykład nasza drużyna mnie potrzebuje.  Choć to w pewnym sensie szkoła sportowa a damski klub piłki nożnej jest jednym słowem do Dupy. A to wszystko przez to, iż w szkole jest bardzo mało dziewczyn. Jest mało ochotniczek. Bo nie tylko piłka nożna jest ważna. Dużo osób uczęszcza na przykład do klubów jak piłka ręczna, siatkówka, hokej lub koszykówka. Dziewczyny z tego, co dyr. Powiedział nie wygrały żadnego meczu od około 5 lat tylko w dziedzinie piłki nożnej. I coraz rzadziej jeżdżą na zawody, przez co poddawają się walkowerem. A ich trenerem jest podobno jakiś gościu po 50-siące. W składzie aktualnie jest tylko 10 dziewczyn. Przez co za jakiś miesiąc będą dobory- dwu dniowy tak jakby test dla dziewczyn chcących dołączyć do drużyny. A z tego co wiem w tamtym roku przyszły tylko dwie i było ich w drużynie razem 13. Więc trzy odeszły. A nasza drużyna jak na razie jest niedysponująca do jakiegokolwiek meczu a co dopiero zawodów. Muszą mieć przynajmniej 2 na ławce. Zawsze zdarzy się jakaś przypadkowa kontuzja. A w tedy dziewczyna na rezerwie ma szansę na pokazanie, co potrafi. Sama zaczęłam na rezerwie. Przez pierwsze 9 meczy siedziałam i ani na minutę trener nie wystawił mnie na boisko. Nie lubił mnie. Dopiero gdy Marry kapitan naszej drużyny w meczu półfinałowym doznała kontuzji a ten imbecyl chciał do ataku wystawić Clary dziewczynę która dopiero od miesiąca była w składzie zamiast mnie - zainterweniowała. Wcześniej nie przeszkadzało jaj że nie wchodzę bo zawsze wygrywały. Ale ten mecz był trudny. Przegrywały 2:1 a ja byłam osobą która miała choć zadbać żeby nie strzelili nam więcej bramek. Marry właśnie wtedy nawróciła się kontuzją sprzed laty i nie mogła wejść z powrotem. Zawaliłam. Po całej lini. Nie spodziewałam się takiej gry. Przeciwniczki nie grały fair play. W czasie przerwy wściekłam się że nic mi nie wychodzi i wszystko się wali a to wszystko przeze mnie. I nigdy nie zapomnę słów Matta. Skierowane do mojej osoby. 1o minut przed końcem meczu poprosiłyśmy o czas a Matt mi pomógł. Powiedział wtedy: „Weź na luz i nie przejmuj się wygraną czy przegraną. To ma być zabawa. Pamiętaj. Nie stresuj się. Dasz Sobie radę. Wieżę w Ciebie.”Te słowa prześladowały mnie do końca meczu, który w ostatniej minucie zremisowałyśmy. Ostatnia bramka należała do mnie. Mój pierwszy gol. I w tedy właśnie zaczęłam częściej wychodzić z rezerwy. Potem byłam w pierwszym składzie. I gdy Marry parę miesięcy później wyprowadziła się powierzyła mi opaskę kapitana. Zostałam kapitanem  pod koniec pierwszej klasy gimnazjum. A potem no już było inaczej…

Po tych rozmyśleniach odrobiłam lekcje pooglądałam jakieś filmy, wzięłam prysznic i gdy miałam się kłaść spać mój telefon wydał dźwięk przychodzącego SMSa.W piżamie i ręcznikiem na głowie podeszłam do mojej kurtki i wyciągam telefon z kieszeni. Kilka niedogranych połączeń od nieznajomego dla mnie numeru i jedna wiadomość od tego samego numeru.


Jutro zobaczymy, co wybrałaś.
 Choć już się domyślam.
K.xx

Czekaj, Kris? Skąd on ma mój numer?!  Usłyszałam pukanie do drzwi. Cholera jasna.
-Kochanie jeszcze nie śpisz? Już prawie północ. – głos mamy przebił się zza moich drzwi. Uch. Ulga jaką poczułam jest nie do opisania.

-Właśnie się kładę!- Podeszłam i otworzyłam jej. Stała przede mną trochę niższa brązowooka brunetka. Bardzo chuda. Zawsze dziwiłam się jak mama utrzymała taką formę. – Wszystko w porządku. Dobranoc.

-Dobrze. Branoc. –Uśmiechnęła się i poszła do swojej sypialni . Tak jak ja udając się w objęcia Morfeusza.

***

Gdy rano się obudziłam. Błam w wyśmienitym humorze. Wiedziałam że nic nie może mi go popsuć. Ubrałam sięUczesałam.  Lekko pomalowałam. Pogoda jak zawsze tutaj średnia. Ani ciepło ani zimno. Choć zima zapasem i wiał przyprawiający o ciarki wiatr.

Po zjedzeniu kanapek i umyciu zębów wyszłam spokojnym krokiem do szkoły. Tak idąc przypomniałam sobie o odsiadce. Inaczej zwaną kozie. Matko jedyna zapomniałam wczoraj na nią pójść. Przecież Cobya mnie ukatrupi. Mam tylko nadzieje że nie dołoży mi dodatkowego tygodnia za ucieczkę. Albo nie każę robić jakiejś pracy w szkole. Fujj.

Gdy doszłam do szkoły sobaczyłam Alison czekającą na mnie. Podeszłam do niej i się przywitałam całując ją w policzek.

-Wiesz jak się obudziłam myślałam że to wszystko sen. Ze moja mała Alex wróciła. A tu niespodzianka!

Popatrzyłam na nią jeszcze raz. Zaraz czy ona…

-Zaraz coś tu nie gra. Ty nie ubierasz się w takie ciuchy. Gdzie podziały się szpilki i sukienka? I czekaj.. Czy ty masz na nogach trampki?! O cholera jasna.. Coś tyy..

-Skoro ty możesz zmienić swój styl to i ja mogę. Przyda mi się coś nowego w szafie. A zwłaszcza coś całkiem innego. No i poza tym jak byśmy razem wyglądały. Serio ja w szpilkach i eleganto a ty luzik strój. No powiedz jak by to na serio wyglądało? Od teraz zaczynamy razem chodzić do sklepów.

Sklepy? Oświeciło mnie. Osz ten cwany lis.

-Gdy wczoraj niby poszłaś pomagać tacie. Wcale nie poszłaś do księgarni.  Pojechałaś do miasta na zakupy. –Al. Popatrzyłą na mnie zaskoczona. Aaaa mam Cię Kocie.- Skłamałaś. Ty nigdy nie kłamiesz. Mogłaś mnie poprosić to bym  pojechała z Tobą. Przecież wiesz..

-Chciałam Cię zaskoczyć. A teraz choć bo pierwsza lekcja dziś to wychowanie fizyczne. Na, którym masz moja droga zabłysnąć. – Chwyciła mnie pod rękę i skierowała się na tyły szkoły. Tak jest szybciej. Nie musimy się przeciskać przez tych wszystkich ludzi na korytarzu a tylnimi drzwiami jest o wiele szybciej. –Dasz z siebie sto procent. I skopisz wszystkim tyłki. A ja Ci w tym pomogę.
Och!

-Wiesz Al.- Zatrzymała się na chwilkę tuż przed drzwiami do szkoły. I popatrzyła na mnie wyczekująco. –Nie mogę ot tak wszystkiego zmienić. Nie mogą się dowiedzieć. Muszę zacząć pokazywać na co mnie stać stopniowo. Powoli. I dopiero może podkreślam może pójdę na dobór zawodniczek do nasz..

-Widziałam jak w jej oczy ciemnieją. Osz ty  w życiu. Wnerwiła się. Ups?

-Kuwa możesz sobie na w-fie robić wszystko stopniowo czy jak tam chcesz. Ale w dołączeniu do drużyny nie ma żadnego ale. Jesteś to sobie winna. Koniec kropka nie ma gadania. A teraz chodź bo za pięć minut dzwonek a jak mniemam Kris już na Ciebie czeka.

Ona nie przeklina. Czyli że mówiła na serio. Mówiła poważnie. Ach. Kocham ją za jej bezpośredniość. 


**--**--**--**--**


Dla was to parę sekund dla niektórych minuty a dla mnie motywacja. Czyli komentarze. :3

Sorki za błędy. Ale już nawet ich nie widzę, gdy czytam.

Alex xoo


5 komentarzy:

  1. Jak zawsze świetne :) czekam na nn ~Sophie

    OdpowiedzUsuń
  2. http://kolorowedni8.blogspot.com/ Zapraszam na mojego bloga z OPOWIADANIEM zaobserwuj jeśli ci się spodoba, oceny rozdziałów napisz w komentarzu oczywiście krytyka też :) Miłość+strach. Zaobserwuję cię, nic na tym nie strace, może nawet zyskam coś fajnego do czytania :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Kobieto!!! Gdzie ty się chowałaś przez te miesiące? Po prostu kocham Twojego bloga. On jest super!!!! Świetnie piszesz. Super pomysł. A afera z Krisem? Bosko *.* Alex ma wrócić do piłki! I rozwalić ich wszystkich ! Informuj mnie o nowych rozdziałach proszę ;)wojownik-wiosna.blogspot.com i dodawaj częściej :) Jak dla mnie możesz dodawać codziennie po 10 postów :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Super książka :) Czytam ;)

    OdpowiedzUsuń