Wzięłam jeszcze jeden głęboki wdech i powiedziałam
szybko na wydechu.
-Chodzi o Krisa. On wie. I jak by Ci tooo…. Noo-
Zaczęłam się plątać. A przed chwilką byłam gotowa wszystko jej wypaplać. Nich
to! Brak mi odwagi. Pfff. Mi przecież nigdy nie brak odwagi. Więc dlaczego
stchórzyłam?
Brunetka patrzyła na mnie wyczekująco, nie
uśmiechała się .Jej mina świadczyła o jednym - była poważna jak cholera i
czekała aż jej powiem. Tyle że ja nie za bardzo mogę. No Alex weź się w garść i
powiedz ju..
DRRRRRR!
Dzwonek. I tego mi było trzeba. Spokoju. W domu. Gdzie
nasza rozmowa nie będzie narażona na podsłuchiwanie.
-Ali chodź. – Wstałam energicznie i pociągnęłam ją za
rękę do góry. Nałożyłam plecak na oba ramiona i nadal trzymając ją za rękę
poszłam w stronę wydeptanej ścieżki. Którą będę mogła w krótszym czasie dojść
do domu- Powiem Ci wszystko. Wytrzymaj jeszcze 10 minut. Proszę.
Patrzyła na mnie zdezorientowana, ale bez słowa
podążyła za mną nie powiedziawszy ani słowa.
***
-Czekaj. Jeszcze raz. Powtórz jeszcze raz
to jest tak zagmatwane żee. A myślałam że to ja jestem tą która jest bardziej
skomplikowana. A jednak się myliłam. No co się tak patrzysz. Móww!
Gdy dotarłyśmy do mojego domu Ali odrazy czekała na
wyjaśnienia. Aktualnie od 25 minut Leży ze mną na moim łóżku i słucha moich
wyjaśnień.
Ale oczywiście jak to ona nie zrozumiała za pierwszym
razem i muszę mówić jeszcze raz.
-Dobra powiem to tak, żebyś i ty zrozumiała. Okej?
Obróciła swoją dotychczas skierowaną głowę z sufitu na
moją osobę. Powoli usiadła po turecku ręce położyła na kolanach i zaczęła
wpatrywać się we mnie. Znowu. Oparłam się o oparcie łóżka i zaczęłam jej
wszystko wyjaśniać.
-Kris chciał się spotkać i wyjaśnić wszystko z tym
pamiętnikiem, o którym już wiedziałaś wcześniej. Dałam się nabrać i zaczęłam
grać. W czas się zoriętowałam i po prostu uciekłam. Potem do mnie pisał no i
wiesz poddał mi pomysł. Mówię Ci od dnia, w którym się dowiedziałaś o mojej
przeszłości, że już nigdy nie tknę piłki no może nie tknie jej prawdziwa ja. No
a Kris mi uświadomił, że będę tego żałować i za parę lat będę wspominała to
wszystko z myślą, co by było gdyby. A raczej ja tak te jego
wiadomości odebrałam. A po moim dzisiejszym dniu mogę powiedzieć, że wróciłam.
Ta prawdziwa wróciła. Przestań się głupio uśmiechać i powiedz, o co Ci chodzi.
– Odkąd powiedziałam, iż to wszystko dzięki Krisowi patrzyła na mnie na mnie z
śmiesznym wyrazem twarzy uśmiechając się głupkowato.
Zmieniła swoją postawę. Popatrzyła na mnie… chwila z
wdzięcznością.
-Nie myślałam, że kiedyś wypowiem te słowa, ale chyba
muszę iść podziękować Krisowi. Noo, kto, jak kto ale że to dzięki Krisowi
wrócisz? Nie spodziewałam się takiego obrotu sprawy. Gdybym wiedziała, że ma on
na Ciebie taki wpływ już dawno bym mu powiedziała albo nie wiem.. yyy pokazała
mu Twój pamiętnik? – Patrzyłam na nią z szeroko otwartymi oczyma i otwartą
buzią. Czy on zwariowała?!
-On ma na mnie wpływa!? Czyś ty zwariowała?! On nie ma
na mnie żadnego wpływu. To wszystko – pokazałam ręką na mój dzisiejszy strój –
to tylko i wyłącznie dzięki temu, że zdałam sobie sprawę, co tracę. I tak wiem
mówiłaś mi podobne słowa do tych, Krisa lecz nie wiem czemu dopiero teraz to do
minie dotarło. To dzięki wam. tobie, mamie, Dyrektorowi no i może odrobinę
Krisowi.
-Niech mnie coś trafi. Wróciłaś! Tak! Tak! Tak! Juhu!
To, kiedy dołączasz do drużyny?!- w tym samym czasie dosłownie rzuciła się na
mnie, przez co obie spadłyśmy na podłogę. Nie zważając że leżymy na podłodze
zaczęła mnie przytulać. A ja zaczęłam się histerycznie śmiać z jej zachowania.
Matko jedyna. Kocham tą zwariowaną dziewczynę.
Po chwili ogarnęłyśmy się i z powrotem usiadłyśmy na
łóżku. A raczej tylko ja Ali stałą przede mną i pisała coś na telefonie. A tak
właściwie to kiedy ona go wyciąkła?
-Musze iść. Tata piszę, że muszę mu pomóc w księgarni.
Przywieź nowy towar a klienci już czekają. Muszę iść. –Zaczęła iść w stronę
drzwi – A i jeszcze jedno. Super że w końcu wróciłaś. – Uśmiechnęła się i
wyszła.
Dobraaa. To było trochę dziwne. Zważywszy, że jej
ojciec zamknął jakieś pół godziny temu. Dziwnee. To było bardzo dziwne.
*
Matko co za dzień. Cholera jasna. Mam teraz po dziurki
w nosie odrabianie lekcji, ale niestety muszę. Jeśli chcę się dostać na Prawo.
Ale jeśli chcę znów grać nie powinnam zmienić mojego celu? Na college sportowy?
Niee to jeszcze za wcześnie. Nie powinnam jeszcze myśleć co będzie potem. Alex
weź się w garść. Myślisz teraźniejszością! Nie przeszłością ani nie wybiegam za
bardzo w przyszłość. Takk. Będę się uczyć jak zawsze. Skupię się na wyborze
szkoły wyższej w ostatniej klasie. No Prawo zawsze mnie interesowało a taraz?
Wydaje się to takie odległe marzenie. Cholera wszystko runęło. Tak jakby mór
który budowałam przed wszystkimi aby się im nie pokazywać prawdziwej mnie,
rozpadł się na kawałki. A to wszystko w kilka dni. I przez Krisa. W sumie
jestem mu winna podziękowania. Dobra o czym ja myślę? Chcę podziękować?
Pojebało! Gdy dojdą czasy żebym podziękowała Krisowi to będzie koniec świata.
Co nie nastąpi. Nigdy.
Tak właściwie to ja jestem dziwna. Bo kto po trzech
latach powtarzania sobie, że nigdy się już nie dotknę piłki tak od razu wraca?
No może Kris mnie wkurwił i teraz chcę się na nim tak trochę odegrać. Trochę
bardzo. Ale to tylko jeden z wielu powodów. Na przykład nasza drużyna mnie
potrzebuje. Choć to w pewnym sensie szkoła sportowa a damski klub
piłki nożnej jest jednym słowem do Dupy. A to wszystko przez to, iż w szkole
jest bardzo mało dziewczyn. Jest mało ochotniczek. Bo nie tylko piłka nożna
jest ważna. Dużo osób uczęszcza na przykład do klubów jak piłka ręczna,
siatkówka, hokej lub koszykówka. Dziewczyny z tego, co dyr. Powiedział nie
wygrały żadnego meczu od około 5 lat tylko w dziedzinie piłki nożnej. I coraz
rzadziej jeżdżą na zawody, przez co poddawają się walkowerem. A ich trenerem
jest podobno jakiś gościu po 50-siące. W składzie aktualnie jest tylko 10
dziewczyn. Przez co za jakiś miesiąc będą dobory- dwu dniowy tak jakby test dla
dziewczyn chcących dołączyć do drużyny. A z tego co wiem w tamtym roku przyszły
tylko dwie i było ich w drużynie razem 13. Więc trzy odeszły. A nasza drużyna
jak na razie jest niedysponująca do jakiegokolwiek meczu a co dopiero zawodów.
Muszą mieć przynajmniej 2 na ławce. Zawsze zdarzy się jakaś przypadkowa
kontuzja. A w tedy dziewczyna na rezerwie ma szansę na pokazanie, co potrafi.
Sama zaczęłam na rezerwie. Przez pierwsze 9 meczy siedziałam i ani na minutę
trener nie wystawił mnie na boisko. Nie lubił mnie. Dopiero gdy Marry kapitan
naszej drużyny w meczu półfinałowym doznała kontuzji a ten imbecyl chciał do
ataku wystawić Clary dziewczynę która dopiero od miesiąca była w składzie
zamiast mnie - zainterweniowała. Wcześniej nie przeszkadzało jaj że nie wchodzę
bo zawsze wygrywały. Ale ten mecz był trudny. Przegrywały 2:1 a ja byłam osobą
która miała choć zadbać żeby nie strzelili nam więcej bramek. Marry właśnie
wtedy nawróciła się kontuzją sprzed laty i nie mogła wejść z powrotem.
Zawaliłam. Po całej lini. Nie spodziewałam się takiej gry. Przeciwniczki nie
grały fair play. W czasie przerwy wściekłam się że nic mi nie wychodzi i
wszystko się wali a to wszystko przeze mnie. I nigdy nie zapomnę słów Matta.
Skierowane do mojej osoby. 1o minut przed końcem meczu poprosiłyśmy o czas a
Matt mi pomógł. Powiedział wtedy: „Weź na luz i nie przejmuj się wygraną czy
przegraną. To ma być zabawa. Pamiętaj. Nie stresuj się. Dasz Sobie radę. Wieżę
w Ciebie.”Te słowa prześladowały mnie do końca meczu, który w ostatniej minucie
zremisowałyśmy. Ostatnia bramka należała do mnie. Mój pierwszy gol. I w tedy
właśnie zaczęłam częściej wychodzić z rezerwy. Potem byłam w pierwszym
składzie. I gdy Marry parę miesięcy później wyprowadziła się powierzyła mi
opaskę kapitana. Zostałam kapitanem pod koniec pierwszej klasy
gimnazjum. A potem no już było inaczej…
Po tych rozmyśleniach odrobiłam lekcje pooglądałam
jakieś filmy, wzięłam prysznic i gdy miałam się kłaść spać mój telefon wydał
dźwięk przychodzącego SMSa.W piżamie i ręcznikiem na głowie podeszłam do mojej
kurtki i wyciągam telefon z kieszeni. Kilka niedogranych połączeń od
nieznajomego dla mnie numeru i jedna wiadomość od tego samego numeru.
Jutro zobaczymy, co
wybrałaś.
Choć już się
domyślam.
K.xx
Czekaj, Kris? Skąd on ma mój numer?! Usłyszałam
pukanie do drzwi. Cholera jasna.
-Kochanie jeszcze nie śpisz? Już prawie północ. – głos
mamy przebił się zza moich drzwi. Uch. Ulga jaką poczułam jest nie do opisania.
-Właśnie się kładę!- Podeszłam i otworzyłam jej. Stała
przede mną trochę niższa brązowooka brunetka. Bardzo chuda. Zawsze dziwiłam się
jak mama utrzymała taką formę. – Wszystko w porządku. Dobranoc.
-Dobrze. Branoc. –Uśmiechnęła się i poszła do swojej
sypialni . Tak jak ja udając się w objęcia Morfeusza.
***
Gdy rano się obudziłam. Błam w wyśmienitym humorze.
Wiedziałam że nic nie może mi go popsuć. Ubrałam się. Uczesałam. Lekko
pomalowałam. Pogoda jak zawsze tutaj średnia. Ani ciepło ani zimno. Choć zima
zapasem i wiał przyprawiający o ciarki wiatr.
Po zjedzeniu kanapek i umyciu zębów wyszłam spokojnym
krokiem do szkoły. Tak idąc przypomniałam sobie o odsiadce. Inaczej zwaną
kozie. Matko jedyna zapomniałam wczoraj na nią pójść. Przecież Cobya mnie
ukatrupi. Mam tylko nadzieje że nie dołoży mi dodatkowego tygodnia za ucieczkę.
Albo nie każę robić jakiejś pracy w szkole. Fujj.
Gdy doszłam do szkoły sobaczyłam Alison czekającą na
mnie. Podeszłam do niej i się przywitałam całując ją w policzek.
-Wiesz jak się obudziłam myślałam że to wszystko sen.
Ze moja mała Alex wróciła. A tu niespodzianka!
-Zaraz coś tu nie gra. Ty nie ubierasz się w takie
ciuchy. Gdzie podziały się szpilki i sukienka? I czekaj.. Czy ty masz na nogach
trampki?! O cholera jasna.. Coś tyy..
-Skoro ty możesz zmienić swój styl to i ja mogę.
Przyda mi się coś nowego w szafie. A zwłaszcza coś całkiem innego. No i poza
tym jak byśmy razem wyglądały. Serio ja w szpilkach i eleganto a ty luzik
strój. No powiedz jak by to na serio wyglądało? Od teraz zaczynamy razem
chodzić do sklepów.
Sklepy? Oświeciło mnie. Osz ten cwany lis.
-Gdy wczoraj niby poszłaś pomagać tacie. Wcale nie
poszłaś do księgarni. Pojechałaś do miasta na zakupy. –Al.
Popatrzyłą na mnie zaskoczona. Aaaa mam Cię Kocie.- Skłamałaś. Ty nigdy nie
kłamiesz. Mogłaś mnie poprosić to bym pojechała z Tobą. Przecież
wiesz..
-Chciałam Cię zaskoczyć. A teraz choć bo pierwsza
lekcja dziś to wychowanie fizyczne. Na, którym masz moja droga zabłysnąć. –
Chwyciła mnie pod rękę i skierowała się na tyły szkoły. Tak jest szybciej. Nie
musimy się przeciskać przez tych wszystkich ludzi na korytarzu a tylnimi
drzwiami jest o wiele szybciej. –Dasz z siebie sto procent. I skopisz wszystkim
tyłki. A ja Ci w tym pomogę.
Och!
-Wiesz Al.- Zatrzymała się na chwilkę tuż przed
drzwiami do szkoły. I popatrzyła na mnie wyczekująco. –Nie mogę ot tak
wszystkiego zmienić. Nie mogą się dowiedzieć. Muszę zacząć pokazywać na co mnie
stać stopniowo. Powoli. I dopiero może podkreślam może pójdę na dobór
zawodniczek do nasz..
-Widziałam jak w jej oczy ciemnieją. Osz
ty w życiu. Wnerwiła się. Ups?
-Kuwa możesz sobie na w-fie robić wszystko stopniowo
czy jak tam chcesz. Ale w dołączeniu do drużyny nie ma żadnego ale. Jesteś to
sobie winna. Koniec kropka nie ma gadania. A teraz chodź bo za pięć minut
dzwonek a jak mniemam Kris już na Ciebie czeka.
Ona nie przeklina. Czyli że mówiła na serio. Mówiła
poważnie. Ach. Kocham ją za jej bezpośredniość.
**--**--**--**--**
Dla was to parę sekund dla niektórych minuty a dla
mnie motywacja. Czyli komentarze. :3
Sorki za błędy. Ale już nawet ich nie widzę, gdy
czytam.
Alex xoo
Super
OdpowiedzUsuńJak zawsze świetne :) czekam na nn ~Sophie
OdpowiedzUsuńhttp://kolorowedni8.blogspot.com/ Zapraszam na mojego bloga z OPOWIADANIEM zaobserwuj jeśli ci się spodoba, oceny rozdziałów napisz w komentarzu oczywiście krytyka też :) Miłość+strach. Zaobserwuję cię, nic na tym nie strace, może nawet zyskam coś fajnego do czytania :)
OdpowiedzUsuńKobieto!!! Gdzie ty się chowałaś przez te miesiące? Po prostu kocham Twojego bloga. On jest super!!!! Świetnie piszesz. Super pomysł. A afera z Krisem? Bosko *.* Alex ma wrócić do piłki! I rozwalić ich wszystkich ! Informuj mnie o nowych rozdziałach proszę ;)wojownik-wiosna.blogspot.com i dodawaj częściej :) Jak dla mnie możesz dodawać codziennie po 10 postów :*
OdpowiedzUsuńSuper książka :) Czytam ;)
OdpowiedzUsuń