-No i co wymyśliłaś?
-Ale o co Ci chodzi? – O co jej chodzi?
-O to mi chodzi co nie chodzi. – Serio?
-Weź nie owijaj w bawełnę i mów w tej
chwili o czym gadasz! – Alison popatrzyła na mnie karcąco. Zresztą ostatnio coś
często tak na mnie patrzy.
-Ja?!
Przecież to ty jak głupia szepczesz dziwne słówka pod nosem, uśmiechasz
się jak mysz do sera patrząc przez okno na trening chłopaków i przede wszystkim
nie zwracając od 10 minut na mnie uwagi!
Faktycznie minęło już 2/4 przerwy
obiadowej.
Ale przecież ja.. tylko patrzyłam jak on
gra. Poprawka. Patrzyłam jak grają na boisku Ci wszyscy chłopcy . Tak, tak właśnie
było. Wcale nie przyglądałam się Krisowi i jego postępach jakie poczynił w
grze. Ugh! Miałam o nim nie myśleć! Mam
ochotę w coś uderzyć! Nieeee, lepiej byłoby kopnąć.
-Halooo? I znów to robisz?! –Przechyliła
głowę lekko w prawą stronę-Ale teraz uśmiechasz się jakbyś chciała kogoś pobić.
-Alison. Trafiłaś w samo sedno.
(dop.aut. chodzi o to że chłopcy z
drużyny często grają podczas przerwy obiadowej na boisku przed szkołą, oczywiści
gdy pogoda jest w miarę ładna)
***
-I co ? – Moja najlepsza i jakże
wkurzająca przyjaciółka zagadała do mnie podczas gdy szłyśmy na boisko w lesie. Dziś ładna pogoda i jest
ciepło wiec pewnie będziemy tam długo siedzieć.
-Co? Co?
-No, zmienił się coś? –AL. Zaraz Ci coś
zrobię.
-Ale o co Ci chodzi? Albo o kogo?
-Aaaaahh
z Tobą to trzeba jak z dzieckiem. Trzeba tłumaczyć dosadnie! – Kobieto
mów o co chodzi a nie owijaj w bawełnę.
-To powiesz o co Ci chodzi?
-Nie! Sama się domyśl!
-Al. Wkurzasz mnie. Nie owijaj w bawełnę!
- Nie! Powinnaś to wiedzieć! – Alison
popatrzyła na mnie wilkiem i dodała-Naprawdę! Co z tobą?
Podniosłam jedną rękę (w drugiej
trzymałam pod pachą piłkę) i chwyciłam się za czoło w geście porażki. Pewnie
chodziło jej o Krisa. Nie. Nie myśl o nim Alex !
-Alison jestem dziewczyną. Ale naprawdę
czasami nie rozumiem co Ci chodzi po głowie! A tak serio, to czuje się jakby
nas ktoś obserwował.
Alison popatrzyła na mnie i zaraz zaczęła
się rozglądać wraz ze mną po domach.
-Ta. To pewnie ta staruszka w tamtym
oknie. – Chwyciła mnie za ramie i pokazała ręką na dom za nami. –Patrz jak nas
obserwuje. Jak by nigdy nie widziała dwóch dziewczyn.
Skręciłyśmy w leśną ścieżkę i po kilku
sekundach byłyśmy na naszym prowizorycznym boisku. Rzuciłam piłkę w stronę
bramki. Obie zdjęłyśmy plecaki i siadając na trawie zamieniając nasze obuwie na
korki. Podniosłam się i biorąc oba plecaki skierowałam się za bramkę. Rzuciłam
je koło słupka.
-Najpierw rozgrzewka. Trzy kółka i rozciąganie! – Zawołałam w stronę Al. –
Podbiegłam w jej stronę i powiedziałam już normalnie. – nie opieprzaj się. –
nie odpowiedziała mi. Tylko patrzyła się w stronę lasu. A dokładniej na ścieżkę
którą tu trafiłyśmy. Chwyciłam ją za łokieć – Choć.
I zaczęłyśmy biegać. TA cisza ze strony
mojej przyjaciółki mnie wykończy.
-Wiem żę zawsze Ci mówiłam że podczas
bieganie nie powinno się gadać. Ale ta Twoje cisza jest wkurzająca.
Brunetka poprawiła wypadające włosy ze
swojego kucyka nie patrząc na mnie wcale. Znów porażka. Wiedząc że ona wcale
nie będzie ze mną rozmawiać bo jest wielce ‘obrażona’ zwolniłam odrobinę i
zaczęłam biec za nią.
Właśnie przebiegłyśmy jedno kółko a ja
zauważyłam zmianę Al . Zawsze już w połowie pierwszego kółka była zdyszana. A
teraz jej oddech jest miarowy. Nie spociła się tak jak jeszcze miesiąc temu po
kilku minutach biegu. Jej postawa jest inna. Wcześniej nie zwracałam uwagi na
szczegóły. Ale teraz mogę powiedzieć że ona cała się zmieniła. Od ciuchów po
sam charakter.
Cóż ja też się zmieniłam. A wszystko
przez. Krisa.
Krisa-Dupa-Thompsona
Po bieganiu i po dwudziestu minutach
rozciągania nadal się zastanawiałam co jest łatwe a bardzo przydatne w grze?
Tak aby Alison i dobrze to zrozumiała i dobrze wykonała. Może na początek
zrobimy to co zawsze? Najpierw drybling, potem podawanie, strzelanie? Nie,
powinnyśmy się skupić na jednym. Aby robiła jedną rzecz dobrze a nie każdą po
kolii dziadowo. Ale co? Alison zawsze dobrze strzelała. Jej celność była do
dopracowania. Ale i tak mocno i w miarę szybko podaje piłkę. Tak więc byłaby
dobra na obronie, ale też osobą która kończy akcje. Choć nigdy nie grała w
piłkę i nigdy nie chciała zacząć. Zaczyna przewidywać gdzie kopnę piłkę aby jej
podać a to już jest coś. Ale co to jest gra w dwójkę ? Kurde przydałoby się abyśmy zagrały w jakimś
małym meczu. Nawet trzy na trzy, żeby sprawdzić czy nie tylko moje podania
potrafi przewidzieć.
Poczułam jak przypuszczam-piłka uderza w
w tył mojej głowę. Aż się zachwiałam bo to nie było aż takie słabe.
-Ała! - Powiedziałam pod nosem.
-O matko Alex! Głucha jesteś?! –
Obróciłam się i spostrzegłam kilka metrów ode mnie brunetkę która na mnie
wrzeszczała.- Wołałam do Ciebie! –Zawiesiła się na chwilę i popatrzyła mi w
oczy. –No i sorry. Nie chciałam tak mocno.
-Czemu celujesz mi w głowę? – Spytałam.
Pewnie chciała się odpłacić za wcześniej.
-Wcale nie celowałam Ci w głowę. –
Zaprzeczyła kiwając głową. Zamyśliła się na kilka sekund i znów dodała- Znów
mnie nie słuchałaś! Matko! Co się z Tobą ostatnio dzieje? Chodzisz zamyślona
jak nie wiem co!
-Tylko myślałam co by tu teraz poćwiczyć.
– Popatrzała na mnie z lekkim zdziwieniem. Pewnie myślała że jak zawsze
będziemy robić to samo. Podeszłam do niej kilka kroków, bo przecież nie będę
się do niej darła. – Chciałabym poćwiczyć z Tobą coś w czym jesteś dobra.
Pamiętasz jak mówiłam że jesteś niezła z cielność i kopami piłki. – Pokiwała
głową zgadzając się ze mną.-no właśnie. Niezła. Chcę abyś była jeszcze lepsza.
Abyś wiedziała jak wykorzystać okazję. Nawet jeśli nie jesteś dobra w dryblingu
a przed zdobyciem bramki dzieli cię dwójka obrońców.
-Przecież wtedy nawet nie miałabym szans
na przedostanie się z piłką do bramki.- Wtrąciła się do mojej wypowiedzi. A ja
uśmiechnęłam się przebiegle.
To mój żywioł. Choć wątpię aby dali ją od
razu na atak czy pomoc. Ale jako obrońca może wychodzić pod bramkę przeciwnika
gdy jest rożny czy nawet głupi karny. Często zdarzają się wpadki w takich
zagraniach. Zawodników jest wtedy najwięcej w jednym miejscu – pod bramką.
-Są momenty w grze gdy prawie wszyscy
zawodnicy są w jednym miejscu . Czy pod naszą bramką czy pod przeciwnika. Obie
okazje są dobre. Tylko trzeba wiedzieć co zrobić. To są okazje do zdobycia
bramki, ale w większości ludzi nawet zawodowcy
marnują takie okazje. Trzeba to wyćwiczyć. I tego właśnie chce Cię
nauczyć.
Nadal patrzyła na mnie jak na wariatkę.
-Serio? Przecież ja sobie nie poradzę z
przejściem jednego zawodnika. A co dopiero dwóch czy więcej! Jedyne co mi
wychodzi to zwód! - Stwierdziła
podnosząc ręce do góry i splatając je pod piersiami.
-A kto tu powiedział o kiwaniu ? Ważne
abyś nauczyła się strzelać piłkę gdy jest w powietrzu. – I to jest bardzo
przydatne.
-Ale po jaką cholerę? Naucz mnie czegoś
innego. Sama wiesz że jestem do dupy z twoimi skomplikowanymi planami. Nigdy
nie mogę rozgryźć o co Ci chodzi po głowie.
Obróciłam się na pięcie i wróciłam po
piłkę podbijając ją i łapiąc w dłonie. – Robimy tak jak mówię! Zobaczysz to się
bardzo przyda!
Al wciągnęła głośno powietrze i zaraz
wypuściła je z gwizdem. Popatrzyłam na nią kątem oka i sobaczyłam jak
zrezygnowana kręci głową.
Podeszłam w stronę bramki aby utrudnić
zadanie Al.
-I tak gdybym Cię namawiała Bóg wie ile
czasu. I tak wyszło by na Twoje. Prawda? – Spytała. Ona mnie zna jak nikt inny.
-Jestem aż tak bardzo przewidywalna?
-Jesteś Dla mnie jak otwarta księga. –
otworzyłam szerzej oczy ze zdziwienia.
Mama zawsze mi powtarzała że nie wiadomo czego się po mnie spodziewać .
Bo zawsze ją zaskakuje. – Która jest pisana hieroglifami.
I właśnie w tan oto sposób wybuchłam
śmiechem jak wariatka zginając się w pół i wypuszczając piłkę z rąk.
-Ha ha ha. Bardzo śmieszne Alex. Serio.
Zawsze gdy już myślę że wiem co byś zrobiła w danym momencie. Ty – pokazała na
mnie palcem- robisz coś co wychodzi poza moje wyobrażenia.
-Aż tak bardzo Cię zaskakuję? – Spytałam
z czystej ciekawości.
-Taaakkkk! – Przewróciła oczami.- A teraz
czy możemy już zaczynać? Straciłyśmy za dużo czasu na gadanie.
-Dobra, dobra. Możemy zaczynać. Ale wiesz
co robić?
Alison wypuściła powietrze z ust i
popatrzyła na mnie wyczekująco. – no mów w końcu.
-Już.. będę stała na bramce aby utrudnić
Ci zadanie. Wiem jak to jest na początku. Gdy próbujesz trafić idealnie w
bramkę patrzysz się na bramkarza i trafiasz w niego. Trudno jest się odzwyczaić
od nie patrzenia w tym wypadku na mnie, bo to robisz naturalnie. Zazwyczaj
bramkarz ma słabą stronę, zazwyczaj gdy podaje zawodnikowi piłkę robi to jedną
ręką i to tą którą ma bardziej sprawną. A to automatycznie oznacza że ta druga
jest słabsza. No chyba że jest na prawdę bardzo dobrym bramkarzem. Yy y.. więc
kop w róg bramki. Tuż pod poprzeczką. No teraz akurat będzie to prawy róg od
Twojej strony. Będę podawała ci piłkę rzucając do góry. Wiem że to trudne ale
musisz dobrze wycelować. – Mówiąc patrzyłam jej prosto w oczy.
-Ale wiesz że ja jestem do..
-Tak wiem. Ale wszystko da się
wyćwiczyć. Spróbujmy. Okej?
-Dobra to dawaj!
Oddaliła się ode mnie jeszcze o kilka
metrów. A ja podbiłam piłkę i kopiąc
lekko piłkę do góry zaczęła spadać centralnie przed nią. Alison była
skoncentrowana na piłce, ale tuż przed kopnięciem jej usta wygięły się w
uśmiechu a piłkę kopnę tak mocno i prawie celnie że poleciała tuż nad mną w
stronę lasu wpadając w gęsty las. Popatrzyłam za nią aby wiedzieć gdzie iść.
Choć las wydawał się ciemniejszy niż gdy tu szłyśmy.
Po chwili
usłyszałam głos.
-Mówiłam że jestem do dupy. –
Przewróciłam oczami i zaczęłam się kierować po piłkę w stronę lasu.
-Przynajmniej trafiłaś w piłkę. –
puściłam jej oczko.
I właśnie wtedy, gdy zaczęłam wchodzić
powoli w gesty ciemny las, usłyszałam hałas łamanych gałęzi i szelest
opadniętych liści. Coś jak by uderzenie o pień drzewa.
Piłka przeleciała centralnie koło mojej
głowy ani że szybko ani nie wolno. Wystarczająco abym wystraszyła się nie na
żart.
I wtedy zobaczyłam dwie tak dobrze znane mi postacie z kpiącymi
uśmieszkami na ustach wychodzące z lasu.
-Możemy się przyłączyć?
I ten pieprzony tak mi znany zachrypnięty
głos.