sobota, 8 lutego 2014

Rozdział 7

Rzucił piłkę w moją stronę a ja podskoczyłam piłka poleciała pod moimi stopami za mnie w stronę bramki.

-Co ty robisz? Mieliśmy przecież …

-Nie wiesz, że zanim zacznie się grać prawidłowo zrobić rozgrzewkę? No chyba, że nie chcesz grać w następnym meczu lub meczach a do tego przez dwa miesiące leżeć w szpitalu z kontuzjowanym prawym kolanie.

Znów patrzył na mnie zdziwiony. A ja uśmiechnęłam się tryumfalnie. Jeśli myśli, że nic nie wiem o sporcie to grubo się myli pokaże mu, że ze mną się nie pogrywa. To ja jestem Tajemniczą piłkarką. Tak pierwszy raz przyznałam do przed sobą. A teraz czas mu pokazać, z kim zadarł.

-Najpierw rozgrzewka, będzie krótsza niż zwykle, ale niestety za niedługo zacznie się ściemniać a ja mam zamiar skopać CI dupę na tym boisku. Kris…. Nie wiesz, z kim zadarłeś.

-Skąd ty…?  Skąd ty wiesz, że byłem kontuzjowany na prawe kolano? To było trzy lata temu. –Ups! Ah To ty mi o tym powiedziałeś durniu. UGH. Ale tego nie pamiętasz. Niech to! Trzeba z tego jakoś wybrnąć.

-Wiem o Tobie znacznie więcej niż Ci się wydaje.  – Zatrzymałam się na chwilkę i zmierzyłam go wzrokiem -Zacznij rozgrzewkę przez ten czas, gdy cię nie było zdążyłam się już przygotować. – Dodałam oschle. Pewnie nie spodziewał się takich słów.

-Czyli, że od samego początku chciałaś ze mną zagrać. – Powiedział z satysfakcją.

-Nie. Te ciuchy –po kazałam na siebie – to ciuchy, w jakich zazwyczaj chodzę. A jeśli chodzi o rozgrzewkę to staram się nie stracić formy. Zaczynaj, chyba, że jednak nie chcesz przegrać z dziewczyną i stchórzyłeś. Jeszcze możesz zrezygnować.

Nagle spoważniał.

-Nie. Już nie mogę się doczekać, gdy zaczniesz kopać na ślep. Zobaczymy, kto będzie się śmiał ostatni. – Mówiąc te słowa odłożył plecak i usiadł na trawie. Zaczął rozgrzewkę. Wrócił. Wrócił stary Kris. - Dopóki nie zobaczę nie uwierzę. Jak dla mnie nadal jesteś „NIEZDARĄ”.

Moje nerwy puściły. Przegiął. Posunął się za daleko.  Ja mu zaraz przywalę. Zacisnęłam ręce w pięści zaczęłam powoli liczyć w myślach do dziesięciu. Alex nie chcesz mu przywalić w twarz opanuj się. Uhh. Ochłoń. Dobra pożałujesz!

- A ja nie mogę się doczekać Twojej przegranej. Bo to ja skopię Ci dupę. Dosłownie. Ja wygram.- Powiedziałam te słowa z taką siłą, że aż się wzdrygnął. A potem słowa leciały z moich ust mimo woli.- Jestem Alex Morgan i to ja jestem Tajemniczą Piłkarką. A ty zobaczysz, na co mnie stać.

Ups! Chyba za daleko się rozpędziłam! Cholera jasna! Jaki ja mam długi język!


OCZAMI KRISA


-Nie. Już nie mogę się doczekać, gdy zaczniesz kopać na ślep. Zobaczymy, kto będzie się śmiał ostatni. – Mówiąc te słowa odłożyłem plecak i usiadłem na trawie. Zaczynając rozgrzewkę. - Dopóki nie zobaczę nie uwierzę. Jak dla mnie nadal jesteś „NIEZDARĄ. –Podkreśliłem ostatnie słowo.

Chciałem ją sprowokować. Już wiem, że ona nią jest. Wiem. Kiedy tu przyszedłem, szczerze? Nie poznałem jej. Już miałem na nią wrzeszczeć, bo myślałem, że jakaś obca mi dziewczyna tu sobie ćwiczy. Widziałem jak ćwiczy. Nie wiem może chodziła na akrobatykę. Cóż nie obchodzi mnie to. I chyba nie powinienem tego widzieć, więc nie drążyłem tematy, bo, po co? Myślałem tylko o jednym.

Nie wyglądała jak zwykle. Pierwszy raz widziałem ją w dresach nawet na w-fach ubiera jakieś obcisłe legginsy. Właśnie jak tak teraz sobie pomyślę to Alex nigdy się nie męczyła podczas biegów. Wszyscy oprócz niej byli zmęczeni a ona nie.

Swoją elegancką koszulkę zamieniła na luźną bluzkę. A dżinsy na dresy, buty na obcasie, trampki, baletki na adidasy. Zawsze rozpuszczone włosy miała spięte w bardzo wysokiego kucyka. Nie rozpoznałem jej. Dopiero, gdy potwierdziła swoją tożsamość jakoś zaczęła mi ją przypominać. Charakter ma inny. Zachowuje się tak na boisku? Tajemnicza piłkarka tak się zachowywała.

Nie wiem jeszcze, jak ale muszę ją jakoś przekonać do pójścia na dobór zawodników za miesiąc. To jej szansa. Gdybym ja miał taki talent. Ooo.  Alex ma niepowtarzalny talent, gdyby tylko nie przestała grać i się ukrywać na pewno terach chodziłaby do najbardziej znanego liceum sportowego w tym kraju. Ale nie. Ona musiała dać tą obietnicę bratu. I koniec kropka nie zgodzi się. Ale gdyby nie to nigdy bym nie spotkał swojego mentora. Tak podziwiałem ją i nadal podziwiam. Ale jej tego nie powiem. Wolę, aby w jej oczach nadal być dupkiem niż jakimś noo jej fanem. No jak by to wyglądało?! O czym ja myślę?!

Popatrzyłem na nią. Ooo chyba mi chce odpowiedzieć.

- A ja nie mogę się doczekać Twojej przegranej. Bo to ja skopię Ci dupę. Dosłownie. Ja wygram.- Powiedziała to takim głosem, że aż się wzdrygnąłem. To nie jej głos tylko..- Jestem Alex Morgan i to ja jestem Tajemniczą Piłkarką. A ty zobaczysz, na co mnie stać.

Tylko właśnie jej. Pierwszy raz przyznała się. Przyznała się przede mną.

Wstałem.  Już pora. –Zaczynamy.- Popatrzyłem na zegarek no robię rozgrzewkę jakieś 10-15 minut. Powinno wystarczyć.

-Ha i już widomo, dlaczego dopiero pod koniec meczów się rozkręcasz i nie psujesz akcji. Wszystko przez twoje nieprawidłowo zrobione rozgrzewki. – Popatrzyłem na nią a stylu „ Za dużo gadasz a za mało robisz”- Cóż to nie jest mecz i nie trwa tyle. Pora skopać Ci dupę. Idę po piłkę.

Obróciłem się i ściągałem bluzę hycając ją na plecak. Poczułem czyjąś rękę na ramieniu. Jej zapach. Obróciłem się szybko. Stałem oko w oko z Alex. Nasze twarze dzieliło jakieś 20 centymetrów. Widziałem jak na jej twarzy wyrasta lekki rumieniec. Obróciła się szybko żebym chyba nie zauważył.

Cóż te kilka sekund, ale widziałem jej oczy. Są takie zielone. Takie piękne. Yyy?  Nie. Nie Nie.  Nie piękne. Brzydkie. Nie.  Nie było tego. Niech to! 

Ale jak ona tak szybko z tą piłką. Nawet jej nie usłyszałem. Wiec jak?

-Więc, od czego zaczynamy. Drybling? Strzały? Kapki? Bieg? Co chcesz? Wybieraj.

Wiem, co chcę. Ech. Po to Tu przyszedłem. Mam talent to podejścia osoby tak aby zrobiła to co ja chcę i ona nawet tego niezauważy. Cholera jasna Kris ograni myśli i się skup.

- Zaczniemy od strzałów. Ty strzelasz a ja bronie. – Może nie wyglądam, ale jestem dobrym napastnikiem jak i bramkarzem. Niestety do obrony się nie nadaje. Coś za coś.

- Zgoda. Idź na tamtą bramkę. Popatrzyła na mnie z bardzo poważną miną i pokazała palcem bramkę po lewek stronie. Pokiwałem głową i w drogę. Kątem oka zobaczyłem, że ona zatrzymuje się prawie że na środku boiska. Czy ona chce się ośmieszyć?

-Mam nadzieje, iż twoja piłka chociaż doleci do bramki. –Powiedziałem stając pośrodku bramki.

Zacisnęła ręce w pięści i zamknęła oczy. Hej? Co jest?

- Żebyś się jeszcze nie zdziwił! – Wykrzyknęła- Kurwa wiem, że chcesz mnie tylko sprowokować, ale jeśli nadal będziesz ze mnie szydził nie doczekasz się oni jednego strzału a tym bardziej żadnego wstąpienia do szkolnej drużyny.

Ona przeklneła !  Nie spodziewałem się po niej tego. Zaraz. Czy ona właśnie powiedziała o szkolnej drużynie.

- Czyli, jednak rozważałaś możliwości dołączenia do drużyny?! – Odkrzyknąłem. Zesztywniała. Mam Cię.

-Grajmy. – Powiedziała już odrobinę ciszej, lecz usłyszałem.

-Zapamiętam te słowa.

- Lepiej uważaj, bo strzelam.  – Schyliła się nad piłką i ustawiła ją. Wyprostowała się i oddaliła paręnaście kroków i rozpędziła.

Przybrałem postawę. Rozsunąłem kolana i uchyliłem się. Obie ręce zgiąłem i trzymałem w powietrzu. Gotowy na strzał.

Rozpędziła się najpierw popatrzyła na mnie potem na piłkę. I w końcu dobiegła do piłki. Kopnęła ją. Piłka leciała z zawrotną prędkością mało, kto ma takiego kopa mogę nawet powiedzieć że kopnęła ją mocniej ode mnie mocno kopnięta lecz nie celnie, leciała po za pole bramki, wiec nawet się nie ruszyłem, ale w ostatniej sekundzie zmieniła tor lotu. Podkręcona. Cholera! Uderzyła w Słupek i wpadła do bramki.  Otwarłem usta ze zdziwienia. Nigdy nie widziałem tak wyćwiczonego piłkarza. Nikt, kogo znam tak nie potrafi.

Usłyszałem śmiech. –Masz Fajną minę, mogę zrobić zdjęcie na pamiątkę?! –Krzyczała pomiędzy napadami śmiechu. Lecz mi nie było do śmiechu. To było niesamowite.  Nigdy nie widziałem no oprócz telewizji takiego strzału no u chłopaka to bym się nie zdziwił, ale dziewczyna?! To Alex Morgan, czego innego mógłbym się spodziewać? Uśmiechnąłem się. Myślałem, że nie przyjdzie tu. Że stchórzy. Ale to już nie ta sama dziewczyna, którą znałem.

- To było niesamowite! – Wykrzyknąłem. Nie co ty robisz? Moje słowa spowodowały nagłą ciszę. Przestała się śmiać. Kurwa!.

W pewnym sensie jesteśmy do siebie podobni, bo ja tez mam swoją drugą naturę, o której nikt nie wie nawet Tomas.




OCZAMI ALEX



Czy ja właśnie usłyszałem od Krisa komplement? O moim strzelonym golu? No podkręcać piłkę nauczyłam się tuż przed śmiercią Matta, lecz nie zdążyłam jej nigdzie zaprezentować.  Nie myśl o tym! Aaa głupia ja miałam nie myśleć o śmierci Matta. Dobra opanuj się.  Opanuj się. Nie. Alex pomyśl co ty teraz robisz? Grasz sobie tak po prostu jak gdyby nigdy nic.

Już nie chodzi o śmierć brata. Tylko o samego Krisa. Tego, który w tej chwili wpatruje się otępiałym wzrokiem jak bym była nie wiadomo kim. Nie chce tego. Niech patrzy na mnie tak jak kiedyś. Ja nie lubię jego a on mnie. Ale czy ja w to wierzę? Sama nie wiem. Ale jednego jestem pewna. To już nie tan sam chłopak, którego poznałam trzy lata temu w wakacje. Może, choć odrobinę go teraz przypomina, ale co mnie to obchodzi? Jeszcze 2 dni temu życzyłam mu najgorszego a dziś chcę z nim grac. Może i kocham piłkę, ale to nie z nim chcę grać. To przez niego spadłam na dno. To przez niego podcięłam sobie żyły i prawie nie utraciłam tak cennego teraz dla mnie życia. To przez niego połowa szkoły woła na mnie „niezdara” nie znając mnie ani trochę. Nawet mojego imienia. Dałam się nabrać na jego debilne słowa typu „ jesteś niesamowita”. On to robi specjalnie. Aby mnie sprowokować, żebym się nie powstrzymywała. Moja duma i honor na początku przyjęły wyzwanie o walce z nim. Ale ostatecznie rozum i serce zrozumiały, że on chcę tylko mojej gry niczym innym się nie przejmuje. Może i bym zagrała pomimo obietnicy. Ale nie z nim. Nigdy. Byłam zaślepiona. Przyszłam tu tylko, dlatego że przeczytał mój pamiętnik. Może wygadać całej szkole. Niestety nie ma dowodów. A kto mu uwierzy? Nikt. Bo od zawsze nazywał mnie niezdarą. Nigdy nie pokazałam mojego oblicza piłkarki. Sportsmenki. Mojego talentu. Brakuje mi tego. Pomyślę nad dołączeniu do szkolnej drużyny. Ale nigdy przenigdy z nim nie zagram. Nie mam już siły do ciągłego ukrywania tego. Zranił mnie. A teraz musi ponieść konsekwencje swego czynu. Bo jak najwyraźniej widać w ogóle się tym nie przejął. Mogłam przez niego stracić życie. A on myślał jedynie o piłce. Nie o życiu którego mógł mnie pozbawić przez wypowiedzenie niepotrzebnych słów, przez swe czyny. On chcę tylko brać lecz nie potrafi dawać.

Stanęłam i myślałam. Co z tego że mnie pochwalił. Jeśli ja nie chcę jego pochwał? Kiedyś dawno na początku naszej znajomości tak. Z pewnością tak. Ale teraz? NIE. I mam tego dość. Mam dość jego.
-Nie. – Powiedziałam pewnie. – nie będę się dalej nabierała na to wszystko! Wiesz możesz wygadać całej szkole! I tak gorzej już być nie może. To przez Ciebie zaczął się ten cały cyrk. Czytałeś mój pamiętnik. I co z tego? Wygadaj! I tak nikt Ci nie uwierzy. Nikt. Jak mogłam być tak głupia? Szkoda że nie dostałeś tą piłką w twarz choć wątpię czy pokazała by mą złość w tej chwili. Powiem tyle. Nie zasłużyłeś na to wszystko. Potrafisz brać lecz nie potrafisz dawać.

Stał i patrzył na mnie. Gówno mnie obchodzi co jego twarz teraz wyrażała. On mnie nie obchodzi.

- A tak nawiasem mówiąc jestem o wiele mądrzejsza niż Ci się zdaje, więc nigdy więcej nie próbuj na mnie tych sztuczek. Bo nigdy więcej się już nie nabiorę.
Obróciłam się i szybko pobiegłam po drodze zabrałam mój plecak i dosłownie sprintem zaczęłam biec w stronę domu. Gdy biegłam przez las czułam jak temperatura spadła od czasu, gdy tu przyszłam. Nie słyszałam jego nawoływania. Nie biegł za mną i nie wołam mnie. I przyznam szczerze, że jest mi to na rękę. Muszę tylko pomyśleć nad tą drużyną. Nie mogę uwierzyć, że tak łatwo dałam się podejść temu pojebanemu debilowi.


Od dziś moje motto brzmi „Idź tylko przed Siebie nie oglądaj się za przeszłością nie żyj nią. Żyj teraźniejszością i oczekuj przyszłości. ”


-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-


Przepraszam, jak dodawałam rozdział 7 po prosu źle sobie zapisałam w Wordzie i tylko skopiowałam i BUM! pomyliłam wszystko. Dzięki Sophie za zauważenie tego. i już poprawiam. :D

Alex

Ps. jeszcze raz bardzo przepraszam. :)

Ps2. To nie jest ten rozdział o którym napisałam w kom. ten ma być następny.

Miłego czytania.



CZYTASZ = KOMENTUJESZ 

4 komentarze:

  1. wiesz, ze to jest to samo co w 6 rozdziale?? ale i tak kocham to opowoadanie i czekam na nastepny :3 ~Sophie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. specjalnie tak napisałam i mam już następny w czym muszę napisać że będzie zaskakujący. :D i długiii Chociaż jeden komentarz. ale mówi się trudno. Rozdział 8 w Wordzie ma 8-9 stron. Ale pewnie jeszcze coś dopiszę :**

      Usuń
  2. powiem tyle że jednak coś mi się popierdoliło ale już nie będę zmieniać bo się pogubię i kompletnie zgłupieje z tym co dodawałam. przepraszam.
    Sophie masz racje. Ale mówi się trudno. Postaram się już nie popełnić tego błędu. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. świetny rozdział. nie moge sie juz doczekac nastepnego i nie ma za co ^^ ~Sophie

    OdpowiedzUsuń