czwartek, 26 czerwca 2014

Rozdział 10




Po Chwili na jego twarzy było widać tylko zdziwienie. Co mogę powiedzieć  jeszcze nigdy się  do niego nie uśmiechałam i to jeszcze jesteśmy na boisku a piłka w grze. No prawie. Thompson nadal wpatrywał się we mnie ze zmieszaniem. Po chwili się otrząsnął i puścił mi oczko. Oderwał ode mnie wzrok i podał piłkę do chłopaka za sobą.

ZAZARAZ! On.. Co?! Puścił do mnie oczko?! Co za.. UGH! Warknęłam pod nosem.

Przeciwna drużyna była ustawiona: Kris Atak, Mandy i Andy Pomoc, Layla obrona a Will bramka. Co za ustawienie. Naprawdę, Mandy bym przeszła nawet z zamkniętymi oczami. Serio kto ustawia Mandy na pomocy? No sorry. Tak Kris. On ją tak ustawił.

Piłka potoczyła się pod nogi Andyego, Tomas momętalnie zaczął obstawiać Krisa za to Andrew ruszył naprzeciw Andyemu. W pewnej chwili niespodziewanie kopnął piłkę, z wielką siłą poleciała prawie pod same nogi Enthanowi na lewą stronę boska. Kątem oka widziałam jak Kris biegnie, aby dotrzeć szybciej do piłki niż nasz obrońca. Kurwa, czy on nie może się ruszać szybciej. Kopnął piłkę, niestety nie za bardzo udało mu się kopnięcie. Który debil kopie piłkę ze szpica? Zamiast od zewnętrznej lub wewnętrznej strony nogi? Serio Enthan ? Nie znasz nawet podstaw?

Piłka z siłą odbiła się od kolana atakującego nas przeciwnika i potoczyła się prawię na aut. Na prawym skrzydle, czyli od mojej strony. Piłka stanęła praktycznie na środku boiska przy linii autu i  linii łączącej dwie połowy boiska. Zaczęłam biec do piłki. Dobra teraz  ostrożnie nie za mocno nie za niezgrabnie niby niecelnie ale celnie podać do Tomasa, który właśnie zaczął biec pod bramkę wrogiej drużyny obstawiany przez Krisa. Dobra stopa ustawiona pod kątem… Kurwa nawet pamiętam te głupie regułki, których uczył mnie Matt. Tyle czasu minęło a ja nadal to pamiętam.

Dobra piłka nie dokładnie do Tomasa. OK. Uda Ci się Alex. Kopnęłam piłkę używają  tylko odrobiny siły. Starając się ją podkręcić  aby poleciała tam gdzie chcę.

 Piłka uniosła się nad zawodnikami i poszybowała na lewe skrzydło tuż za Tomasem, gdzie było wolne pole i nie narażone na napastników  z przeciwnej drużyny. Jak to jest że ja zawsze widzę gdzie podać piłkę. To zdarzenie wyglądało trochę jakby było nie ostrożne a moje podanie byle jakie bo niby ze szpica. Ale odo właśnie chodziło. Kopiąc piłkę równocześnie trzeba ustawić pod dobrym kątem stopę aby piłka została podkręcona. A dzięki temu nikt nie zauważył piłki, która na samym początku zmierzała do bramki skręciła na lewo.
Atakujący z naszej drużyny miał lekką przewagę. Ale nie na długo. Chcąc pominąć Mandy, ona kopnęła w piłkę jak przypuszczam na oślep. A piłka poleciała na rożny. Jako obrońca nie zamierzałam wychodzić w pole. Za to Enthan Pobiegł truchtem pod bramkę przeciwnika. Widząc gdzie gracze mojej drużyny stanęli wezbrał ze mnie duch walki. Co jest?! Czy oni pierwszy raz grają w piłkę? Nawet Ali. No ale jej się nie dziwie nigdy nie uczyła się nigdzie grać i nie była jeszcze w klubie. Podkreślam JESZCZE. Ale serio chłopaki. Dobrze, że do tej grupki osłów nie mogę zaliczyć Tomasa, który pobiegł po piłkę aby wybić rożnego. Oddalił się na kilka metrów i kopnął. Piłka poszybowała nad zawodnikami i trafiła na odcinek tuż przed bramką. Jeśli jakiś gamoń by się pofatygował aby wystawić nogę byłaby bramka. Niestety piłkę przejął Will (bramkarz) i praktycznie od razu wykopał piłkę w pole do Thompsona. Z kolei on był w połowie boiska. Spokojnie przyjął piłkę i zaczął biec naprzeciw mnie. Mam Cholerną ochotę aby okiwać go w taki sposób, że będzie się rozglądał za piłką gdzie ona jest. Niestety jeszcze na to nie pora. Biegnąc nie patrzył na nogi. Przynajmniej pozbył się tego nawyku. Gdyby nie to że non stop patrzy na piłkę gdy gra, kiwa się, podaję. Prawdopodobnie byłby przeciwnikiem nie do przejścia. Ale niestety nabrał ten okropny nawyk, który zauważyłam na meczach które oglądałam z trybun. Trudno się takiego nawyku będzie pozbyć. Cóż jak widzę, teraz przynajmniej biegnie z piłką nie patrząc na nią. Już zrobił jakieś postępy.


A teraz Alex skup się bo ten oto napastnik musi ominąć Cię i zdobyć prawdopodobnie bramkę. A ty musisz udawać niezdarę. Tak. Niestety. Kurwa jebana mać, choć trochę się postaram. Może ktoś zdąży przybiec i powstrzyma go od zdobycia gola? No ruszcie tyłki. Ach. I nic z tego.


Następne minuty mijały nieprawdopodobnie szybko. Dałam Krisowi mega fory, czego absolutnie nie mogę znieść. Krew aż mi huczy w głowie. A ja nadal nic nie mogę zrobić. Zobaczy Thompson. Zobaczymy. Jeszcze tylko kilka miesięcy i pokonam Cię z zamkniętymi oczyma. Zobaczysz.  W mojej głowie już powstają nowe zagrywki.

Zdobył gola. Potem następnego w czym przyczynił się nasz bramkarz. Piłka odbiła się od jego kolana potem od słupka a następnie wylądowała w bramce. Wiem próbował powstrzymać piłkę od wpadnięcia do siatki ale z tego wyszła jeszcze gorzej. Bo wbił samobója. Czego nienawidzę. Sama jeszcze nigdy powtarzam NIGDY  nie wbiłam samobója swojej drużynie.


Po usłyszeniu głośnego krzyku nauczyciela, który zezwala już pójść do szatni się odświeżyć każdy bez wyjątku zniknął z boiska. Nikt nie zabrał piłki, która została mniej więcej za miejscu strzału karnego na połowie boiska naszej drużyn, która już zniknęła w murach szkoły.


Rozejrzałam się dookoła czy aby nikogo nie ma i podeszłam do piłki. Zaczęłam robić kapki kopnęłam piłkę wyżej a sama się pochyliłam,  piłka wylądowała na moim karku. Pozwoliłam piłce sturlać się i znów zaczęłam ją podbijać. Kątem oka popatrzyłam na bramkę . Kopnęłam piłkę wysoko do góry a sama obróciłam się. Wzięłam zamach rękami a prawą nogę uniosłam do góry. Wycelowałam w piłkę i kopnęłam. Stanęłam w miejscu i nie patrząc na piłkę przeszłam dokładnie 3 metry. Usłyszałam charakterystyczny dźwięk gdy piłka uderza o poprzeczkę. Wyciągnęłam rękę i obróciłam lekko głowę. Łapiąc piłkę bez żadnych problemów.  Ponownie się rozejrzałam, czy aby na pewno nikogo nie było w pobliży i nie zobaczył mojego wyczynu. Ale zobaczyłam tylko pustki. Nikogo nie było w pobliżu. Z okien nikt nie wyglądał bo ta część szkoły była opuszczona. A na zewnątrz nikogo na sto procent nikogo nie było. Skierowałam się do drzwi szkoły a gdy wchodziłam zobaczyłam cień. Poszłam w tamtym kierunku ale gdy dotarłam na miejsce cień zniknął i osoba która go dawała też. Cholera.


*


-Al.  Serio. Widziałam. Cień.-Nerwy na wodzy. Nerwy na wodzy. Kurwa nie mam do niej nerwów-Naprawdę Ktoś tam był. Ale zmył się zanim tam dotarłam. A jeśli ten ktoś mnie wygada? Matko jaka ja byłam głupia. Cholera i wszystko wyjdzie na jaw. Ja pierdole. NOoo. Czekaj czemu ja się tym przejmuje? Echh wszystko będzie dob

-Alex!

-Matko jestem w dupie! Na własne życzen…

-Alex!

-Matko jedyna a jeśli to był Tomas, Kris? Albo co najgor…

-Alex do cholery! To byłam ja! Jasne?

-Mandy?! Wypapla całej szkole i w tedy… Czekaj yyy co powiedziałaś?- Zapytałam Ali dopiero teraz zdając sobie sprawę że siedzimy na starych schodach prowadzących na 3 piętro. Opuszczone 3 piętro. Mam się za głowę i kompletnie nie słucham co do mnie mówi moja najlepsza przyjaciółka.

-Ach. No wiesz to ja podglądałam Cię gdy byłaś na boisku. –Już otwierałam usta żeby ją zbesztać. No bo przecież od 15 minut jej truje o tym co może się stać gdyby ktoś wygadał się. A to była ona. Jak tak teraz o tym myślę to za bardzo dramatyzowałam.

-Nigdy nie widziałam Cię na żywo. A sama bym Cię nie poprosiła zwłaszcza z tą sytuacją z Thompsonem więc postanowiłam zobaczyć po co zostałaś sama na boisku. Moje przeczucie mnie nie zawiodło. Pokazałaś klasę. To było świetne.

I właśnie w tym momencie zamiast urządzić jej awanturę przytuliłam ją.

-Dziękuje. Nawet nie wiesz ile poświęciłam na to czasu w przeszłości. No żeby się tego nauczyć. Tak właściwie to wszystko dzięki regułkom Matta, ale on miał wierszyk na wszyst- Zatrzymałam się. Właśnie wypowiedziałam imię mojego brata bez zająknięcia. Pierwszy raz wypowiedziałam je na luzie. Bez płaczu. Czy ja właśnie…? Nie..

Pogodziłam się ze śmiercią Matta.

Wstałam ze schodka i podeszłam do okna naprzeciw. Otwarłam je a świeże powietrze otuliło moją twarz. Cholera. Dopiero teraz do mnie dociera ile straciłam od śmierci Matta. Przez ten cały czas tylko udawałam.

I niestety Kris miał praktycznie we wszystkim racje. Ale skąd on może wiedzieć takie rzeczy o których nawet ja byłam nieświadoma? On…Przęłknełam ślinę gorączkowo szukając rozwiązania na nurtujące mnie pytanie. On coraz bardziej mnie zadziwia. Nie wiem czego mogę się po nim spodziewać.

Do końca dnia nie miałam już żadnej lekcji z Panem wiem-wszystko-o-Tobie-i-twoich-problemach. Po lekcjach przebyłam drogę do domu w ekspresowym tempie.
Plecak zostawiłam na krześle w kuchni i wybiegłam tylnim wyjściem do garażu. Z paczki podpisanej "STAROCIE" wyciągnęłam pudełko na płyty DVD. Zdmuchnęłam całe zakurzone powieko. Skierowałam się z pudełkiem do swojego pokoju, po drodze zabrałam plecak. Wzięłam laptopa włączając go wpisałam hasło. Zabrałam ładowarkę i podłączyłam. Kabelkiem połączyłam go z TV. Położyłam się na łóżku i zaczęłam oglądać. Wzięłam pilota i włączyłam play. 

Zobaczyłam młodą uśmiechniętą  dziewczynę, która machała do kamery. Miała średnio ciemne blond włosy, zielone oczy, wręcz przyciągały wzrok. Była  cała podekscytowana. Stała na boisku a w tle dziewczyny w takim samym stroju jak  ona robiły skłony rozciągając się.

-Cześć!- Kamera się zatrzęsła.-To mój pierwszy mecz piłki nożnej. Jestem na rezerwie, pewnie nawet nie wejdę na murawę, ale i tak się cieszę. To mój pierwszy mecz na którym jestem oficjalnie w drużynie.- Dziewczynka uśmiechnęła się krzywo a ja zachichotałam- Matt nie śmiej się ze mnie. To że ty od razu grałeś w pierwszym meczu nie oznacza że ja też mam. To moje początki. Zobaczysz kiedyś też będę tak dobra jak ty. –Znów potrząśnięcie kamerą i głośny męski śmiech.

W moim sercu coś mnie ukuło.

-Na pewno!- Powiedział chłopak z powagą bez grosza sarkazmu. Na twarzy dziewczynki wykwitł szczery uśmiech pokazujący swoje zęby na których były klamerki z aparatu.-Moja mała siostrzyczka kiedyś zagra w reprezentacji i będzie znana w całym kraju!- Powiedział ze śmiechem. I choć wydawało się to nie możliwe na jej twarzy uśmiech jeszcze bardziej się pogłębił.

Na dźwięk jego głosu. Głosu Matta moje serce zaczęło bić jeszcze szybciej. Pamiętam to. Pamiętam jak mówił do mnie. Bo tą dziewczynką byłam ja.




***



Obejrzałam wszystkie płyty. Począwszy od meczów, na których siedziałam i grzałam ławkę do płyty z wywiadem o mnie. Gdzie się podziewam? Gdzie znikłam? Gdzie jestem?


 Jestem tu. wyjechałam.

Jestem Alex. I nie będę się dłużej ukrywać. 




Od Autorki:

Wiem, że nie wynagrodzę wam tych dni w których powinny się ukazać rozdziały. Ale i tak praktycznie nikt mnie nie zachęca do pisana. To większa motywacja. I nawet jeśli nikt  tego nie będzie komentował - nie zrezygnuje. Skończę to opowiadanie, choćby nie wiem co. 




Alex xoo

czwartek, 29 maja 2014

Rozdział 9




Od autorki:
A więc tak Wróciłam. Cóż zacznę od tego iż nie wzięłam laptopa do Hiszpani i nic a nic nie napisałam. Właściwe prawie ubłagałam rodziców do wzięcia go, niestety laptop mi padł i gdy dopiero wróciłam Tomek(chłopak mojej siostry Izy) naprawił mi go i oczyścił. (Brak wirusów i wyłańczania się laptopa co kilka godzin aby wyczytać błąd w systemie) Więc dopiero od tygodnia go używam. A Oczywiście mam jeszcze komputer i mogłabym na nim pisać ale ja głupia miałam zapisane pół rozdziału na laptopie a nie pamiętałam treści. Do tego skończyłam już ten rozdział, jakieś 4 dni temu niestety odwiedziła nas burza  i padł mi net w domu. Dlatego dopiero dziś dodaje. Ale ważne że nadal piszę. Dobra więc czytajcie!

Ach i zapomniała bym. Dziękuje ludziska za komentarze, serio to dla mnie dużo bardzo dużo znaczy. To takie fajne uczucie jak ktoś pochwali Cię za to co sam wymyśliłeś i napisałaś. Następny rozdział w Piątek. I jak zawsze będę dodawała co weekend. :) Miłego czytania i... komentowania :3



**--**--**--**--**--**--**--**



-Dobraaa- powiedziałam z przestrachem, ponieważ ona nigdy taka nie byłą. Lubi sport i najbardziej piłkę nożną, ale przestała mnie przekonywać już dawno temu. Może jak jej wyznałam prawdę no prawię- całą prawdę, coś w niej tknęło?  Cóż ostatnio też coś mówiła abym poszła  na dobór zawodniczek do drużyny dziewczyn. Musiała bym chyba najpierw  przekonać chłopaków aby udostępnili nam boisko do ćwiczeń. Bo oni mają treningi trzy razy w tygodniu z czego wynika że dziewczyny mają dwa dni z czego jeden to piątek a w piątek jak to piątek nikt nigdy na trening nie przychodzi.

- Alex wiesz chciałam Ci powiedzieć, że coś postanowiłam.  –Powiedziała z nieśmiałością?

-Co takiego? – nie mam pojęcia, o co może jej chodzić. Bo nic ostatnio nie wspominała o nowych postanowieniach. Których nawiasem mówiąc jest niewiele.

-Wiesz pamiętasz jak mówiłaś, że mam dobrego kopa? –Przytaknęłam na tak. Dalej nie wiedząc, o co może jej chodzi. A może ona myśli żeby iść, na- gdy Cię nie było Spytałam Springa czy mogła bym być w drużynie na to on że nie jest trenerem damskiego klubu i nie wie. poprosiłam go, więc aby ocenił czy w ogóle się nadaje na potencjalną zawodniczkę. I wiesz, co powiedział?- Już sobie wyobrażam nie martw się. Po jej entuzjazmie można jasno wyczytać, że powiedział jej naprawdę jakiś komplement. Tak tylko to mogę z jej mimiki twarzy wyczytać. Bo z niej czytam jak z otwartej książki. Znam ją już dość długo i z łatwością z niej wyczytuje, co zechcę. – Powiedział, że nadaję nie na obronę.  Lub na osobę kończącą akcje, choć nie za bardzo wiem, co miał na myśli. Akcje, czyli plan wcześniej omówiony, który służył do zdobycia gola. Czyli mam zdobywać gole? Czy może  mam tylko przechwytywać piłki od przeciwnika i podawać swoim? Czyli że pomocnik, mam zostać pomocnikiem? Hmm.. Co o tym wszystkim myślisz?

A ja się teraz zastanawiam Ile ona potrafi gadać. Eee do tej pory nie mogę się do tego przyzwyczaić. Zawsze jak zaczyna mówić, mówi, mówi i mówi. To nie ma końca. Ale zastanawiam się co jej odpowiedzieć. Oczywiście jestem za panem Springiem ponieważ ma rację. Ja też uważam iż Ali ma niezłego kopa jeśli o to chodzi. Cóż, ale na obronie bym jej nie postawiła bardziej na pomocy. Choć nie potrafi dobrze się kiwać na pomocy byłaby bardziej użyteczna. Bo mogła by się przysłużyć do strzału gola a tak to nie powstrzymałaby nikogo, kto by chciałby się przedrzeć przez obronę do bramki. Potrzebny jest jej porządny trening, aby zostać obrońcą bo na pomoc jej od razu nie dadzą. To jest wykluczone. No jeśli się dostanie.

-Uważam że powinnaś spróbować. I wiesz, co. Ja też spróbuje. – Czy ja właśnie powiedziałam to co powiedziałam? Niech to Cholerka jasna. A właściwie to nic nie tracę. Przecież od samego początku taki był mój plan. I Tego się będę trzymać. Czyli: Dołączyć do drużyny.

-Ty nie musisz próbować. Powinni cię przyjąć ot tak. Jeśli ten stary trener coś w ogóle zobaczy z pod tych okularów.

Następna sprawa – trener. Trzeba go zmienić. I jeśli dołączę do drużyny zmieni się on na pewno. A raczej mam taką nadzieję.

Rozglądam się w Okół siebie i dostaję olśnienia. Lekcję się zaraz zaczną a my jeszcze nie przebrane!
W jak najszybszym tępię ciągnę Ali za rękę do drzwi i puszczam ją pędząc do szatni jak oparzona. Najszybciej jak potrafię. Wiem, że Ali za mną nie nadąża, ale ja mam większy problem. Jeśli nauczyciel się skapnie, że mam już karę dołoży mi następny tydzień kozy a Ali dał by pewnie tylko pierwsze upomnienie. Korytarz nie jest krótki. Po prostej i już tylko za rogiem w prawo i pierwsze drzwi to szatnia dziewczyn. Wystarczy że w niej będę i już mam z głowy kozę i jakieś upomnienia. Wbiegam w zakręt i czuję że się z kim zderzyłam. Głowę mam skierowaną na buty i gdy spoglądam do góry widzę całkiem ładne błękitne oczy. Jak niebo czy ocean. Wpatruje się chwilę w oczy tej nieznajomej dla mnie osoby. Nasze twarze dzielą od siebie zaledwie kilka centymetrów więc nie wiem kto to taki. W tle słyszę tylko głośne wciągnięcie powietrza i to nie ja jestem osobą która to robi. To nieznajomy. Znam skądś te oczy ale skąd?

-Yyyy wiesz.- Ta osoba ma zachrypnięty głos jak by dopiero co wstał z łóżka tak to chłopak bo dziewczyna nie ma raczej tak niskiego głosu. Przechodzi mnie dreszcze a włoski na karku stają dęba. Mam gulę w gardle i nie mogę wyksztusić ani słowa. Chłopak odchrząkuje i mówi dalej- Wiedziałam że na mnie lecisz, ale nie że aż tak bardzo… Morgan.

Poznaje ten głos ten głos należy do najbardziej przeze mnie znienawidzonej osoby w tej szkole do nikogo innego jak – Thompson. – Wypowiadam jego nazwisko z obrzydzeniem. Odsuwając się od niego jak najdalej. Tak bliskiego kontaktu z nim nie miałam nigdy. No może nie licząc ostatnich kilkunastu dni.  Jak mogły mi się spodobać  jego oczy? Fuj! –Złaź z drogi.

Dopiero gdy się odsuwa zauważam iż jest już przebrany w swój ulubiony struj- Czarne spodenki i czerwono –niebieska koszulka. Wymija mnie kierując się do wyjścia. A ja do szatni gdzie przebierając się nie zwracam uwagi na pytania Alison moje myśli zajmuję pytanie:

Dlaczego zawsze Ci porządni faceci są niscy jak krasnale i brzydcy jak cholera a Ci przystojni w chuj żałośni? Dlaczego?!

Już przebrana co zajęło mi parę minut nie to co Ali, która nadal wiąże lewego buta. Słyszę dzwonek rozpoczynający lekcje. W szatni zostałyśmy tylko we dwie.  –Mogłabyś mi wyjaśnić czemu mi nie odpowiadasz i chyba nawet nie słuchasz? Alex! Mówię do Ciebie! Jeśli się na mnie obraziłaś. Przepraszam. Choć nie wiem co zrobiłam przepraszam.

-Nie nic Ali. Na serio. –patrzy na mnie podejrzanie mrużąc oczy- poważnie- dodaję dla upewnienia się że przestanie drążyć temat.

-Chodźmy już.

Gdy wychodzimy z szatni cała nasza klasa stoi przed naszym nauczycielem i uważnie go słucha. Podbiegamy i przyłączamy się. Zauważam Krisa, który bawi się piłką -podbijając kapki. Drażni mnie i tak jak on wiem i ja. Mam ochotę wziąć od niego tą piłkę i kopnąć nią w jego skarby z całej siły. Dzisiaj pokażę mu odrobinę siebie. Nie za dużo. Choć czasami przypadkowo może udać mi się strzał. A ja umiem nieźle udawać szczęśliwą z przypadkowego i udanego kopnięcia.

- …drużyny. Więc kto chcę zagrać w kosza idzie na boisko o tam-pokazuje ręko boisko do kosza. – niby umiem grać, lecz nie mogłam pokazywać nikomu w czym jestem dobra. Może kiedyś zacznę ale jeszcze nie teraz.
 Chcę zagrać w piłkę nożną. Aż czuję jak mnie od środka nosi. Już od dawna nie zaznałam takiego uczucia. Kris miał rację prawe do wszystkiego. Cóż jak bym się przyznała do mojego błędu wyglądało by to tak jak bym mu odpuściła. Więc.. zamierzam go wkurwiać ile wlezie aż sam dojrzeje i mnie nie przeprosi.

Osoby chcące grać w koszykówkę szybko znikają  z mojego pola widzenia i podążają do boiska.

-Cóż to może ymm –trener wyciągnął rękę przed twarz i potarł dwoma palcami podbródek. Zawsze tak robi gdy się zastanawia. – Dobra Thompson i Green ustalcie w jakie drużyny się podzielicie. Zróbcie dwa kółka wokół boiska i rozciągnijcie się odrobinę. Macie czterdzieści minut plus 20 na prysznic. Ja idę uzupełnić dziennik.-Obrócił się na pięcie i tak sobie po prostu odszedł. Achh. Nie lubie gdy się tak zachowuje.

Szybko przebiegłam wzrokiem po osobach które zostały aby zagrać. Jest nas jedenaście. Dobra czyli będzie nie równo w drużynach.

-Więc mam pomysł-Powiedział Kris spoglądając kątem oka w moją stronę. Jezus to spojrzenie!-My we dwójkę wybieramy a potem lekka rozgrzeweczka.- Cóż z dziewczyn zostały jeszcze ja Ali, Layla i Mandy. Te dwie ostatnie można powiedzieć że nie grają najgorzej niestety uczęszczają  i uczestniczą w grze tylko dlatego że chłopcy gdy są już zgrzani ściągają koszulki a one mogą się pogapić na ich klaty. Nie żebym narzekała na takie rozwiązanie, ale sorry nie mszą się aż ślinić na ich widok a nawet nie zaczęliśmy gry. To lekka przesada.

Po rozgrzewce chłopcy umówili się że w każdej drużynie będzie po 2 dziewczyny. Kris nie był ze mną w drużynie za to Tomas tak. Nie ucieszyłam się na ten fakt choć jeśli miałabym wybierać pomiędzy Krisem a Tomasem sama nie wiem jak bym wybrała obaj są siebie warci. Cóż za to Ali się niezmiernie ucieszyła z naszego składu.

Zostałam ustawiona na obronie tak jak Enthan, Ali na pomocy wraz z Harrym, Andrew na bramce a Tomas jak się można domyślić w polu czyli na ataku.

Patrzyłam na trawę. To boisko jest dość sporę. Ale szczerze jeszcze nigdy nie grałam na nim tak jak bym naprawdę chciała. Nawet nie pomyślałam o tym że nikt mnie nie pozna. Po prostu myślałam że tak jest i tak zawszę będzie. Że nigdy już nie wejdę na boisko jaka ja. Ta prawdziwa ja. A teraz? Teraz tu stoję. Może jeszcze nie w pełni ta JA. Ale kawałek mnie. I.. zaczynam grę.

Tomas i Kris podeszli do siebie i rzucili monetę do góry. Tomas oddalił się od piłki.

-Kris zaczyna! –Zawołał Tomas patrząc na Ali. Odwróciłam wzrok skupiłam go na piłce. Odrobinę go podniosłam. Kris popatrzył na mnie z błyskiem w oczach a na ustach miał chytry uśmieszek. Cholera. Już go gdzieś takiego widziałam. Taką minę ma tylko gdy gra. Gra w piłkę nożną. A to oznacza że nie zamierza dawać mi forów.

Tak pogrywasz? Proszę bardzo, zobaczymy na co Cię stać.

Stał tak przez chwilkę i patrzył się na mnie z tym głupkowatym uśmieszkiem. A ja zrobiłam coś czego bym nigdy nie zrobiła jeszcze tydzień temu. Wyciągnęłam rękę przed siebie i machnęłam na znak aby pokazał co potrafi. Przy czym uśmiechałam się zachęcająco.

Dwóch może grać w tą grę. A ja zamierzam ograć gracza.




**--**--**--**--**--**--**--**--**



Jak się podobało? Piszcie swoje opinie. Negatywne i pozytywne. I co swoje pomysł na następny rozdział. <3


Alex xoo



wtorek, 22 kwietnia 2014

WAŻNE !


A więc tak.  W Piątek 25 Kwietnia 2014 roku o godzinie 14:00 wyjeżdżam  na 12 dniową wycieczkę do Hiszpanii -wycieczka planowana przez szkołę. :P

W piątek nie dodałam rozdziału ponieważ święta, sprzątanie i inne duperele. Do tego dochodzi że, jadę za 3 dni a nie mam podstawowych rzeczy jak strój kąpielowy i japonki. Spodenek też mam mało :(  Więc jeśli będę miała czas dokończę rozdział i dodam. Jeśli przekonam rodziców żeby pozwolili mi wziąć laptopa i będzie tam net to może dodam a jeśli nie będzie neta a będę mieć laptopa to z pewnością coś napiszę.

Dziękuje za komentarze. Kocham Was! <3 I nawet nie wiecie jaką mi motywację dajecie nawet tylko tymi dwoma komentarzami. :3

PS. Postaram się dodać 9 przed wyjazdem. Kocham! :3

Wasza Alex xoo

piątek, 11 kwietnia 2014

Rozdział 8 część III


Wzięłam jeszcze jeden głęboki wdech i powiedziałam szybko na wydechu.
-Chodzi o Krisa. On wie. I jak by Ci tooo…. Noo- Zaczęłam się plątać. A przed chwilką byłam gotowa wszystko jej wypaplać. Nich to! Brak mi odwagi. Pfff. Mi przecież nigdy nie brak odwagi. Więc dlaczego stchórzyłam?

Brunetka patrzyła na mnie wyczekująco,  nie uśmiechała się .Jej mina świadczyła o jednym - była poważna jak cholera i czekała aż jej powiem. Tyle że ja nie za bardzo mogę. No Alex weź się w garść i powiedz ju..

DRRRRRR!

Dzwonek. I tego mi było trzeba. Spokoju. W domu. Gdzie nasza rozmowa nie będzie narażona na podsłuchiwanie.

-Ali chodź. – Wstałam energicznie i pociągnęłam ją za rękę do góry. Nałożyłam plecak na oba ramiona i nadal trzymając ją za rękę poszłam w stronę wydeptanej ścieżki. Którą będę mogła w krótszym czasie dojść do domu- Powiem Ci wszystko. Wytrzymaj jeszcze 10 minut. Proszę.
Patrzyła na mnie zdezorientowana, ale bez słowa podążyła za mną nie powiedziawszy ani słowa.


***

-Czekaj.  Jeszcze raz. Powtórz jeszcze raz to jest tak zagmatwane żee. A myślałam że to ja jestem tą która jest bardziej skomplikowana. A jednak się myliłam. No co się tak patrzysz. Móww!

Gdy dotarłyśmy do mojego domu Ali odrazy czekała na wyjaśnienia. Aktualnie od 25 minut Leży ze mną na moim łóżku i słucha moich wyjaśnień. 
Ale oczywiście jak to ona nie zrozumiała za pierwszym razem i muszę mówić jeszcze raz.

-Dobra powiem to tak, żebyś i ty zrozumiała. Okej?

Obróciła swoją dotychczas skierowaną głowę z sufitu na moją osobę. Powoli usiadła po turecku ręce położyła na kolanach i zaczęła wpatrywać się we mnie. Znowu. Oparłam się o oparcie łóżka i zaczęłam jej wszystko wyjaśniać.
-Kris chciał się spotkać i wyjaśnić wszystko z tym pamiętnikiem, o którym już wiedziałaś wcześniej. Dałam się nabrać i zaczęłam grać. W czas się zoriętowałam i po prostu uciekłam. Potem do mnie pisał no i wiesz poddał mi pomysł. Mówię Ci od dnia, w którym się dowiedziałaś o mojej przeszłości, że już nigdy nie tknę piłki no może nie tknie jej prawdziwa ja. No a Kris mi uświadomił, że będę tego żałować i za parę lat będę wspominała to wszystko z myślą, co by było gdyby. A raczej ja tak te jego wiadomości odebrałam. A po moim dzisiejszym dniu mogę powiedzieć, że wróciłam. Ta prawdziwa wróciła. Przestań się głupio uśmiechać i powiedz, o co Ci chodzi. – Odkąd powiedziałam, iż to wszystko dzięki Krisowi patrzyła na mnie na mnie z śmiesznym wyrazem twarzy uśmiechając się głupkowato.

Zmieniła swoją postawę. Popatrzyła na mnie… chwila z wdzięcznością.

-Nie myślałam, że kiedyś wypowiem te słowa, ale chyba muszę iść podziękować Krisowi. Noo, kto, jak kto ale że to dzięki Krisowi wrócisz? Nie spodziewałam się takiego obrotu sprawy. Gdybym wiedziała, że ma on na Ciebie taki wpływ już dawno bym mu powiedziała albo nie wiem.. yyy pokazała mu Twój pamiętnik? – Patrzyłam na nią z szeroko otwartymi oczyma i otwartą buzią. Czy on zwariowała?!

-On ma na mnie wpływa!? Czyś ty zwariowała?! On nie ma na mnie żadnego wpływu. To wszystko – pokazałam ręką na mój dzisiejszy strój – to tylko i wyłącznie dzięki temu, że zdałam sobie sprawę, co tracę. I tak wiem mówiłaś mi podobne słowa do tych, Krisa lecz nie wiem czemu dopiero teraz to do minie dotarło. To dzięki wam. tobie, mamie, Dyrektorowi no i może odrobinę Krisowi.

-Niech mnie coś trafi. Wróciłaś! Tak! Tak! Tak! Juhu! To, kiedy dołączasz do drużyny?!- w tym samym czasie dosłownie rzuciła się na mnie, przez co obie spadłyśmy na podłogę. Nie zważając że leżymy na podłodze zaczęła mnie przytulać. A ja zaczęłam się histerycznie śmiać z jej zachowania.
Matko jedyna. Kocham tą zwariowaną dziewczynę.
Po chwili ogarnęłyśmy się i z powrotem usiadłyśmy na łóżku. A raczej tylko ja Ali stałą przede mną i pisała coś na telefonie. A tak właściwie to kiedy ona go wyciąkła?

-Musze iść. Tata piszę, że muszę mu pomóc w księgarni. Przywieź nowy towar a klienci już czekają. Muszę iść. –Zaczęła iść w stronę drzwi – A i jeszcze jedno. Super że w końcu wróciłaś. – Uśmiechnęła się i wyszła. 

Dobraaa. To było trochę dziwne. Zważywszy, że jej ojciec zamknął jakieś pół godziny temu. Dziwnee. To było bardzo dziwne.

*

Matko co za dzień. Cholera jasna. Mam teraz po dziurki w nosie odrabianie lekcji, ale niestety muszę. Jeśli chcę się dostać na Prawo. Ale jeśli chcę znów grać nie powinnam zmienić mojego celu? Na college sportowy? Niee to jeszcze za wcześnie. Nie powinnam jeszcze myśleć co będzie potem. Alex weź się w garść. Myślisz teraźniejszością! Nie przeszłością ani nie wybiegam za bardzo w przyszłość. Takk. Będę się uczyć jak zawsze. Skupię się na wyborze szkoły wyższej w ostatniej klasie. No Prawo zawsze mnie interesowało a taraz? Wydaje się to takie odległe marzenie. Cholera wszystko runęło. Tak jakby mór który budowałam przed wszystkimi aby się im nie pokazywać prawdziwej mnie, rozpadł się na kawałki. A to wszystko w kilka dni. I przez Krisa. W sumie jestem mu winna podziękowania. Dobra o czym ja myślę? Chcę podziękować? Pojebało! Gdy dojdą czasy żebym podziękowała Krisowi to będzie koniec świata. Co nie nastąpi. Nigdy.

Tak właściwie to ja jestem dziwna. Bo kto po trzech latach powtarzania sobie, że nigdy się już nie dotknę piłki tak od razu wraca? No może Kris mnie wkurwił i teraz chcę się na nim tak trochę odegrać. Trochę bardzo. Ale to tylko jeden z wielu powodów. Na przykład nasza drużyna mnie potrzebuje.  Choć to w pewnym sensie szkoła sportowa a damski klub piłki nożnej jest jednym słowem do Dupy. A to wszystko przez to, iż w szkole jest bardzo mało dziewczyn. Jest mało ochotniczek. Bo nie tylko piłka nożna jest ważna. Dużo osób uczęszcza na przykład do klubów jak piłka ręczna, siatkówka, hokej lub koszykówka. Dziewczyny z tego, co dyr. Powiedział nie wygrały żadnego meczu od około 5 lat tylko w dziedzinie piłki nożnej. I coraz rzadziej jeżdżą na zawody, przez co poddawają się walkowerem. A ich trenerem jest podobno jakiś gościu po 50-siące. W składzie aktualnie jest tylko 10 dziewczyn. Przez co za jakiś miesiąc będą dobory- dwu dniowy tak jakby test dla dziewczyn chcących dołączyć do drużyny. A z tego co wiem w tamtym roku przyszły tylko dwie i było ich w drużynie razem 13. Więc trzy odeszły. A nasza drużyna jak na razie jest niedysponująca do jakiegokolwiek meczu a co dopiero zawodów. Muszą mieć przynajmniej 2 na ławce. Zawsze zdarzy się jakaś przypadkowa kontuzja. A w tedy dziewczyna na rezerwie ma szansę na pokazanie, co potrafi. Sama zaczęłam na rezerwie. Przez pierwsze 9 meczy siedziałam i ani na minutę trener nie wystawił mnie na boisko. Nie lubił mnie. Dopiero gdy Marry kapitan naszej drużyny w meczu półfinałowym doznała kontuzji a ten imbecyl chciał do ataku wystawić Clary dziewczynę która dopiero od miesiąca była w składzie zamiast mnie - zainterweniowała. Wcześniej nie przeszkadzało jaj że nie wchodzę bo zawsze wygrywały. Ale ten mecz był trudny. Przegrywały 2:1 a ja byłam osobą która miała choć zadbać żeby nie strzelili nam więcej bramek. Marry właśnie wtedy nawróciła się kontuzją sprzed laty i nie mogła wejść z powrotem. Zawaliłam. Po całej lini. Nie spodziewałam się takiej gry. Przeciwniczki nie grały fair play. W czasie przerwy wściekłam się że nic mi nie wychodzi i wszystko się wali a to wszystko przeze mnie. I nigdy nie zapomnę słów Matta. Skierowane do mojej osoby. 1o minut przed końcem meczu poprosiłyśmy o czas a Matt mi pomógł. Powiedział wtedy: „Weź na luz i nie przejmuj się wygraną czy przegraną. To ma być zabawa. Pamiętaj. Nie stresuj się. Dasz Sobie radę. Wieżę w Ciebie.”Te słowa prześladowały mnie do końca meczu, który w ostatniej minucie zremisowałyśmy. Ostatnia bramka należała do mnie. Mój pierwszy gol. I w tedy właśnie zaczęłam częściej wychodzić z rezerwy. Potem byłam w pierwszym składzie. I gdy Marry parę miesięcy później wyprowadziła się powierzyła mi opaskę kapitana. Zostałam kapitanem  pod koniec pierwszej klasy gimnazjum. A potem no już było inaczej…

Po tych rozmyśleniach odrobiłam lekcje pooglądałam jakieś filmy, wzięłam prysznic i gdy miałam się kłaść spać mój telefon wydał dźwięk przychodzącego SMSa.W piżamie i ręcznikiem na głowie podeszłam do mojej kurtki i wyciągam telefon z kieszeni. Kilka niedogranych połączeń od nieznajomego dla mnie numeru i jedna wiadomość od tego samego numeru.


Jutro zobaczymy, co wybrałaś.
 Choć już się domyślam.
K.xx

Czekaj, Kris? Skąd on ma mój numer?!  Usłyszałam pukanie do drzwi. Cholera jasna.
-Kochanie jeszcze nie śpisz? Już prawie północ. – głos mamy przebił się zza moich drzwi. Uch. Ulga jaką poczułam jest nie do opisania.

-Właśnie się kładę!- Podeszłam i otworzyłam jej. Stała przede mną trochę niższa brązowooka brunetka. Bardzo chuda. Zawsze dziwiłam się jak mama utrzymała taką formę. – Wszystko w porządku. Dobranoc.

-Dobrze. Branoc. –Uśmiechnęła się i poszła do swojej sypialni . Tak jak ja udając się w objęcia Morfeusza.

***

Gdy rano się obudziłam. Błam w wyśmienitym humorze. Wiedziałam że nic nie może mi go popsuć. Ubrałam sięUczesałam.  Lekko pomalowałam. Pogoda jak zawsze tutaj średnia. Ani ciepło ani zimno. Choć zima zapasem i wiał przyprawiający o ciarki wiatr.

Po zjedzeniu kanapek i umyciu zębów wyszłam spokojnym krokiem do szkoły. Tak idąc przypomniałam sobie o odsiadce. Inaczej zwaną kozie. Matko jedyna zapomniałam wczoraj na nią pójść. Przecież Cobya mnie ukatrupi. Mam tylko nadzieje że nie dołoży mi dodatkowego tygodnia za ucieczkę. Albo nie każę robić jakiejś pracy w szkole. Fujj.

Gdy doszłam do szkoły sobaczyłam Alison czekającą na mnie. Podeszłam do niej i się przywitałam całując ją w policzek.

-Wiesz jak się obudziłam myślałam że to wszystko sen. Ze moja mała Alex wróciła. A tu niespodzianka!

Popatrzyłam na nią jeszcze raz. Zaraz czy ona…

-Zaraz coś tu nie gra. Ty nie ubierasz się w takie ciuchy. Gdzie podziały się szpilki i sukienka? I czekaj.. Czy ty masz na nogach trampki?! O cholera jasna.. Coś tyy..

-Skoro ty możesz zmienić swój styl to i ja mogę. Przyda mi się coś nowego w szafie. A zwłaszcza coś całkiem innego. No i poza tym jak byśmy razem wyglądały. Serio ja w szpilkach i eleganto a ty luzik strój. No powiedz jak by to na serio wyglądało? Od teraz zaczynamy razem chodzić do sklepów.

Sklepy? Oświeciło mnie. Osz ten cwany lis.

-Gdy wczoraj niby poszłaś pomagać tacie. Wcale nie poszłaś do księgarni.  Pojechałaś do miasta na zakupy. –Al. Popatrzyłą na mnie zaskoczona. Aaaa mam Cię Kocie.- Skłamałaś. Ty nigdy nie kłamiesz. Mogłaś mnie poprosić to bym  pojechała z Tobą. Przecież wiesz..

-Chciałam Cię zaskoczyć. A teraz choć bo pierwsza lekcja dziś to wychowanie fizyczne. Na, którym masz moja droga zabłysnąć. – Chwyciła mnie pod rękę i skierowała się na tyły szkoły. Tak jest szybciej. Nie musimy się przeciskać przez tych wszystkich ludzi na korytarzu a tylnimi drzwiami jest o wiele szybciej. –Dasz z siebie sto procent. I skopisz wszystkim tyłki. A ja Ci w tym pomogę.
Och!

-Wiesz Al.- Zatrzymała się na chwilkę tuż przed drzwiami do szkoły. I popatrzyła na mnie wyczekująco. –Nie mogę ot tak wszystkiego zmienić. Nie mogą się dowiedzieć. Muszę zacząć pokazywać na co mnie stać stopniowo. Powoli. I dopiero może podkreślam może pójdę na dobór zawodniczek do nasz..

-Widziałam jak w jej oczy ciemnieją. Osz ty  w życiu. Wnerwiła się. Ups?

-Kuwa możesz sobie na w-fie robić wszystko stopniowo czy jak tam chcesz. Ale w dołączeniu do drużyny nie ma żadnego ale. Jesteś to sobie winna. Koniec kropka nie ma gadania. A teraz chodź bo za pięć minut dzwonek a jak mniemam Kris już na Ciebie czeka.

Ona nie przeklina. Czyli że mówiła na serio. Mówiła poważnie. Ach. Kocham ją za jej bezpośredniość. 


**--**--**--**--**


Dla was to parę sekund dla niektórych minuty a dla mnie motywacja. Czyli komentarze. :3

Sorki za błędy. Ale już nawet ich nie widzę, gdy czytam.

Alex xoo


sobota, 5 kwietnia 2014

Rozdział 8 część II


Głupia! Przecież nikt nigdy Cię takiej nie widział. Pewnie Cię nie rozpoznali lub.. są zdziwieni Twoją zmiana.

Pewnie tak..

Zaraz, zaraz, co to za głosik w mojej głowie? Ach moja podświadomość Plata mi figle. Już po chwili zaczęły się ciche szepty, które jak przypuszczam dotyczą mej osoby. Zaczęłam szukać wzrokiem średniego wzrostu brunetki, czyli mojej najlepszej przyjaciółki-Ali. Znalazłam. Stała do mnie odwrócona plecami i z kimś rozmawiała. Ale, z kim. Kurcze przez tych wszystkich nastolatków nic nie widzę. 

Zaczęłam iść w jej stronę. I wraz z moim postawionym pierwszym krokiem rozległ się dźwięk dzwonka na lekcje. Wszyscy zaczęli pośpiesznie zmierzać do swoich klas popychając mnie przy okazji. Ciągle patrzyłam na brunetkę, która nadal stała w tym samym miejscu i wydawało by się, iż nie słyszała dzwonka. Z kim ona tak rozmawia? Ali słyszysz mnie zasłaniasz mi widoki! Ach ta to ma szczęście, ale znając ją to pewnie jakiś starszy i przystojny.. Zaraz pewnie to ten Luis z ostatniej klasy, który gra w szkolnej drużynie piłkarskiej na obronie. Wspominała kiedyś, że jej się podoba.
Ludzie już się rozeszli i na korytarzu została tylko nasza trójka. Nadal stałam w miejscu. Podeszłam parę kroków i

-Cześć Al… Tomas!

Byłam w niewyobrażalnym dla mnie szoku. Osoba z którą moją najlepsza przyjaciółka rozmawiała tak zawzięcie iż nawet nie usłyszała dzwonka i nadal rozmawiała wpatrzona w niego jak obrazek, nie przepraszam nie tylko ona się tak gapiła. Ale i też Tomas się w nią wgapiał jak jakiś zaklęty. Stałam tam z szeroko otwartymi oczami i lekko otwartymi ustami. Nie mogłam uwierzyć! Tych dwoje.. Oni… O mój Boże!

-Ooo.. yyy cześć Alexxx..ymmm Alex? – Nadal patrzyłam na nią. A po chwili przeniosłam swój wzrok na Tomasa.. Blee jak ona może z nim rozmawiać? No nie chodzi mi że nie jest przystojny. Bo jest, ale nie tak bardzo jak.. no jest wysokiej postury oraz gra na pomozy w szkolnej drużynie. I co najgorsze przyjaźni.. nie może i oni się przyjaźnią ale zachowują się bardziej jak bracia. Ten oto doskonały facet dla mojej Ali byłby ideałem gdyby nie to że jest dupkiem takim samym jak Kris. Najpierw zbajeruj dziewczynę a potem ją zostawi. Z tego co się nie mylę obaj Ci idioci wyznają zasadę 3Z. Czyli Zdobyć, Zaliczyć, Zostawić. I jest to jeden z powodów, dla których nie ufam ani trochę Krisowi jak i jego „bratu”
-… Alex?! – glos nie należący do tej dwujki dotarł do mnie niczym grom z jasnego nieba. Znałam ten głos on należał do Kr..

-Widzę, ze wzięłaś sobie moje słowa do serca. I zaczęłaś działać. – poczułam przy uchu jego oddech a wraz z jego zachrypniętym głosem po moim ciele rozeszły się dreszcze tylko nie trze przyjemne, które ma każda dziewczyna, do której się odezwie moje dreszcze były nieprzyjemne. A ja sama znieruchomiałam. Wciągnęłam do płuc powietrze i patrzyłam na Ali, która nawiasem mówiąc lustrowała mój nowy image  z uśmiechem na ustach. Nie mam pojęcia, kiedy i jak podszedł do mnie do tego go nawet nie usłyszałam. Czułam jego oddech a po chwili jak wciąga powietrze. Czy on mnie wącha?! Momentalnie zdałam sobie sprawę iż jest zbyt blisko mnie stanowczo zbyt blisko mnie.

Zdałam sobie sprawę, że stoimy oboje w takiej pozycji co najmniej minutę co było dziwne i to
bardzo dziwne. Nie sorry to było nie wiarygodne iż w tak bliskim kontakcie on jeszcze nie leży na podłodze wijąc się z bólu. Nie zaraz, zaraz to naprawimy.

Wciągnęłam więcej powietrza do ust i unosząc dłoń z całej siły uderzyłam go łokciem w jak przypuszczam brzuch. Kris momentalnie zgiął się w pół a Tomas najpierw obdarzył mnie pełnym nienawiści spojrzeniem i podbiegł do kumpla. Za to Ali stała i przyglądała się. A jej mina świadczyła tylko i wyłącznie to iż spodziewała się tego i .. chwila była w dziwny sposób do mnie uśmiechnięta. Dobraa Co jest?

-Auu! ….Cholera!  To bolało!- Dobiegł mnie zachrypnięty głos Thompsona.

-Masz za swoje Thompson. Trzeba było nie podchodzić tak blisko wiesz po tak długim czasie naszej znajomości – tu prychnęłam- powinieneś wiedzieć, na co mnie stać i przewidywać moje ruchy. – Powiedziałam pewnie z myślą, aby mój głos nie drżał.

Cholera jasna a chciałam się nie spóźnić na lekcje.  To wszystko przez nich. Przez nich będę miała odsiadkę po lekcjach. Super po prostu super.

Pociągnęłam Alison za rękę i biegiem popędziłyśmy do Sali. Ja na historię a ona na chemię, którą ma z tymi dwoma „ braćmi”.

Gdy wybiegłyśmy z tego samego korytarz, co Kris i Tomas naglę Ali zatrzymała się a mnie pociągnęła za sobą.

-Co jest?! – nie odezwała się – Ali no! Bo Dostanę dożywocie w kozie..
Spojrzała na mnie tymi swoimi niebiesko-szarymi oczami. Po chwili rysy jej twarzy zaostrzyły się a ona sama wybuchła. Naprawdę. Niczym wulkan.

-Co jest? Co jest? Chcesz wiedzieć! Właśnie Tomas Green facet do którego wzdycham od dłuższego czasu chciał się mnie spytać czy poszłabym z nim gdzieś ale oczywiście nie dowiedziałam się gdzie bo musiałaś się pojawić! No! Cholera! Alex pomocy lubię go nawet bardzo, ale wiem jaki jest nawet na bardzo wiem. Zostawi mnie. Kurwa! Ale wiesz, co jest najgorsze? To że nie mogłam przestać patrzeć się na jego twarz. Po prostu nie mogłam. –Z jej ust dosłownie leciał potok słów. Raz się śmiała a raz miała wyraz twarzy jakby chciała zabić. – I jeszcze ty! Coś ty zrobiła ze swoim wyglądem?- co nie podoba jej się? – Też tak chcę! wyglądasz zajebiście!

-Dobra yyy. Czekaj bo nie nadążam. Po pierwsze Podoba Ci się Tomas Bleee- popatrzyłana mnie karcącym spojrzeniem i pokiwała powoli głową na tak. – po drugie rozmawiał z Tobą i chciał Cię gdzieś zaprosić, po trzecie on się Tobą interesuje i po czwarte i ostatnie przez Ciebie i Twoje gadanie mam gwarantowaną odsiadkę. – Popatrzyła na mnie z uśmiecham na ustach, ale gdy dotarło do niej znaczenie mych słów pojawił się przepraszający uśmiech numer dwa. – Idziemy na lekcje i tak w ogóle mamy już- wyciągnęłam telefon i popatrzyłam na godzinę- 12 minut spóźnienia. Więc mam już przechlapane. –Zaczęłam się cofać i chowając telefon rzuciłam szybko – Do potem! – i pobiegłam do soli chemicznej. W której jak przypuszczam Pani Cobya urządzi mi piekło za spóźnienie się na lekcje.

***

I miałam racje. Pani Cobya dość, że nawydzierała się na mnie przy całej klasie, która nie mogła przestać się śmiać, gdy Pani zaczęła na mnie wymachiwać rękami przy okazji zrzucając probówkę z jakimś płynem. Dzięki Bogu to nie był żaden kwas, bo wylądował on na budach nauczycielki, z czego dla przypomnienia klasa miała polewkę. Po tym małym wydarzeniu jeszcze bardziej zła zamiast na tydzień dała mi kozę na dwa tygodnie.  Po prostu poraszka.  No a przyszłam na czas!  Nie licząc tego małego wypadku w klasie kilka osób nie wiedziało, że to właśnie ja stałam w klasie. Ne powiem  nie bo faktycznie nie przypominałam siebie. Inny styl inna ja.

Reszta lekcji minęła mi bardzo szybko. Przerwę obiadową spędziłam w towarzystwie no Kate koleżanka z lekcji chemii. Chciałam porozmawiać z Alison ale po prostu nie mogłam jej nigdzie znaleźć  na korytarzu. A gdy już wychodziłam ze stołówki zauważyłam ją jak rozmawia z Tomasem. Nie przepraszam oni nie rozmawiali a raczej się kłócili. No Ali wrzeszczała na Tomasa. A on stał jak zaklęty i wpatrywał się  w nią i chyba nie wiedział o co chodzi. Cóż ja też bym chciała, niestety gwar na korytarzu nie pozwalał mi na to a dzwonek na lekcje chwilę temu jeszcze to spotęgował. Ostatnia lekcja to w-f a lekcji miałam ich dziś sześć. Na moje szczęście nauczyciel wychowania fizycznego spóźnił się na lekcje. No przyszedł praktycznie 10 minut przed dzwonkiem, więc nie opłacało się już przebierać. Oczywiście dziewczynom. Chłopcy w tym Tomas i Kris byli już przebrani a że pani woźna otworzyła nam tylnie drzwi wszyscy chłopcy byli już po rozgrzewce i po prostu dalej się rozgrzewali. Gdy przyszedł nauczyciel dał im piłkę a on sam zostawił nas bez opieki i poszedł do swojego pokoju przy wejściu do szkoły. Co za nauczyciel?  Po prostu brak słów. Osobiście już wolę Pana Springa. On w przeciwieństwie do Clarka inaczej przez nas zwanego „ślimaka” prowadzi lekcje tak jak trzeba. Mamy ze Clarkiem tylko zastępstwo. Ale tego nauczyciela powinni wywalić na zbity pysk.

Wszystkie dziewczyny siedziały na trybunach przy  duuużym boisku. W naszej klasie naprawdę przeważali chłopcy. Ogólnie cała szkoła była niby koedukacyjna, ale dopiero od kilkunastu lat. Wcześniej uczęszczali tu tylko chłopcy. Właśnie, dlatego moja klasa składa się z 11 dziewczyn i 28 chłopaków.  Siedziałyśmy a jedyna myśl, jaką teraz miałam w głowie to:

Ali gdzie jesteś?

Tuż po tej myśli zobaczyłam ja zmierzającą w moim kierunku.

-Alex, musimy konicznie pogadać. –
-Tak mamy dużo do omówienia.

Przeszłyśmy na sam koniec trybun i usiadłyśmy na samej górze. Gdy już siadłyśmy popatrzyłam na nią wyczekująco.

-Dobra już dobra, tylko już nie patrz tak na mnie. Już wszystko tłumaczę.
-Ale, co chcesz tłumaczyć Al?- Brunetka popatrzyła na mnie dziwnie a ja uśmiechnęłam się chytrze. –Wytłumacz mi o coc chodzi Z Tomasem. O matko samo jego imię mnie obrzydza.  Ale do rzeczy. Wiesz, że on stosuje zasadę 3Z. Proszę nie ulegnij mu. To, że ma 17 lat nie znaczy że nie jest doświadczony w „te sprawy”

Moja przyjaciółka wpatrywała się we mnie ze zdziwieniem i strachem w oczach.

-Alex!- Aż się wzdrygnęłam na jej surowy ton.- Czyś ty oszalała? To że mi się podoba nie oznacza że chcę przy pierwszej lepszej okazji lecieć mu do łóżka. Znasz mnie przecież. No czasami lubię się zabawić. Ale nigdy jeszcze nie przekroczyłam progu macania i –pokazałam jej ręką, aby przestała. Matko Dziewczyno nie chće gadać o takich sprawach w szkole. Proszę Cię!

-Serio. Myślisz że chcę słyszeć o twoim życiu osobistym tutaj? Serio?!- Dobra. Spokojnie. Po prostu jej o to spytaj. – Alison co czujesz do Tomasa?- Uuff.

Patrzyła na mnie zmieszana. Po chwili ciszy jej policzki zaróżowiły się a ona sama opuściła głowę i zaczęła się bawić krawędzią swojej białej koszulki.


-O matko Ty się zawstydziłaś! OMG! Czekaj, czekaj, to znaczy że ty go lubisz. Nie chwila coś bardziej niż lubisz! Ale jaja! Czemu mi nic nie powiedziałaś?! Jak mogłaś mi nie powiedzieć że To- nie zdążyłam dokończyć zdania ponieważ zakryła moje usta swoją ręko patrząc prosto w moje oczy karcąco. Wzięła głęboki oddech i po chwili powiedziała.

-Tak podoba mi się i to bardzo. I tak lubię go tak trochę bardziej nnnoo może to coś jak lekkie zauroczenie i  wieszz …. Nooo…. Jaaa eeee

-Ty się jąkasz. –Powiedziałam, ale z moich ust wydobył się tylko bełkot. Zaśmiałam się ściągając jej rękę z moich ust. – Zauroczył Cię sam Tomas Green. Ale.. noo już. Dobra. Nic nie mówię.
Teraz moja kolej. Ale poczekaj chwilę i lepiej się czegoś przytrzymaj. Bo możesz upaść po tym co Ci powiem.

Wzięłam głęboki oddech chcąc jakoś się przygotować na to, co chcę powiedzieć.


No już po prostu powiedz jej całą prawdę od początku. 



**--**--**--**--**--**

No i mam pytanko?czy podoba się? Czy macie jakieś pytania?
No z góry sorry za błędy. :3

Alex xoo

CZYTASZ=KOMENTUJWSZ